Żeglarz zginął z rąk rabusiów
51-letni brytyjski żeglarz i instruktor nurkowania, Gary Vanhoeck, zginął podczas rabunku na pokładzie swojego jachtu zacumowanego na Bahamach.
Żeglarz i jego żona Kathryn zostali zaatakowani przez zamaskowanych rabusiów w piątek, 1 maja około godziny 22. Kobieta została związana i umieszczona w kabinie, natomiast od mężczyzny bandyci zażądali pieniędzy. Przed ucieczką z jachtu oddali dwa strzały w kierunku Vanhoecka, które okazały się śmiertelne. Policja szuka czterech osób, które mogą być powiązane z tą zbrodnią.
Vanhoeck napisał wcześniej na swoim blogu, że rzucił pracę w Wielkiej Brytanii i pojechał na drugi koniec świata, żeby zacząć nowe życie jako instruktor nurkowania. Ze swoją żoną mieszkał na Karaibach od pięciu lat.
Swoje zaniepokojenie wzrastającym poziomem przestępczości wyraził Minister Turystyki Bahamów, Obie Wilchcombe, stwierdzając, że obecna sytuacja wpływa negatywnie na opinię o kraju i odstrasza zagranicznych turystów. W tym roku na Bahamach odnotowano już 48 zabójstw.