Do tragedii doszło w weekend u wybrzeży Korei Południowej, gdzie zatonął kuter rybacki. Jak donoszą lokalne władze, w wyniku wypadku zginęło 10 osób, a osiem uznano za zaginione.
Kuter rybacki typu Delfin, ważący 10 ton, zaczął tonąć w sobotę wieczorem. Według informacji podanych przez jednego z trzech uratowanych pasażerów, przyczyną wypadku była wysoka fala, która przewróciła jednostkę. Niestety, akcja ratunkowa została podjęta dopiero w niedzielę nad ranem - ponad 10 godzin od zdarzenia. Trzy osoby uratowano, wyłowiono też 10 ciał ofiar śmiertelnych. Choć mówi się o ośmiu zaginionych, wiadomo już, że lista pasażerów kutra nie odpowiadała stanowi rzeczywistemu.
W Korei Południowej nie ucichły jeszcze echa po katastrofie promu "Sewol", który zatonął w kwietniu ubiegłego roku z powodu poważnego przeładowania. Zginęły wtedy 294 osoby, a prezydent Park Geun Hie i jej rząd znaleźli się w ogniu krytyki. Kapitan jednostki, który uciekł z jej pokładu, został skazany w tym roku na 36 lat więzienia - choć prokuratura domagała się dla niego kary śmierci.
Tagi: wypadek, tragedia, Korea Południowa, Sewol
Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.