Francuscy inżynierowie pracują nad prawdziwie futurystycznym projektem. To stacja SeaOrbiter, która ma zrewolucjonizować badania oceanów.
Realizacja projektu autorstwa Jacques'a Rougerie, architekta specjalizującego się w podwodnych habitatach ma kosztować - bagatela – 53 miliony dolarów. SeaOrbiter to statek, laboratorium, stacja badawcza, obserwatorium i dom mieszkalny w jednym. SeaOrbiter ma mieć wysokość 58 m, z czego 31 m znajdować się będzie pod powierzchnią wody. W kilku kondygnacjach, zanurzonych w wodzie, zlokalizowane będą m.in.: panoramiczna szyba pozwalająca obserwować otoczenie, szczelne pomieszczenia przeznaczone dla ośmiu nurków, zbiornik paliwa, maszynownia, instalacja do odsalania wody oraz magazyn żywności. Stacja poruszać się będzie w pozycji pionowej i zaprojektowana zostanie w taki sposób, aby móc dryfować z prądami oceanicznymi, choć w razie potrzeby może przebywać w jednym miejscu. Większość energii, jaką zużyje, zostanie wykorzystana do systemów podtrzymywania życia i napędu, dzięki czemu SeaOrbiter będzie mógł pływać praktycznie nieustannie, a przebywających na stacji 18 naukowców będzie mogło non stop obserwować ocean i jego głębiny. Na stacji zostaną zamieszczone także rejestrujące obraz przez całą dobę kamery, dzięki którym będziemy mogli podglądać życie oceanów za pomocą Internetu.
Obecnie na świecie funkcjonuje tylko jedno podwodne laboratorium, w którym bez przerwy przebywają ludzie - stacja Aquarius w Zatoce Meksykańskiej. Stacja ta jednak jest przytwierdzona do dna na głębokości ok. 20, bez możliwości przemieszczania się. Aquarius stanowi bazę wypadową dla zamieszkujących stację oceanografów, biologów i inżynierów, którzy badają parametry wód, takie jak temperatura, zasolenie, prądy morskie czy poziom tlenu. Dzięki ulokowaniu stacji w pobliżu rafy koralowej możliwe jest także śledzenie zmian ekologicznych oraz wypracowanie sposobów jej ochrony.
W tym momencie jest już gotowa część SeaOrbitera służąca obserwacji, tzw. oko.
Tagi: stacja badawcza, prądy oceaniczne, SeaOrbiter