Zasadniczo kotwica jest elementem służącym do parkowania; przydaje się również przy wykonywaniu niektórych manewrów oraz wówczas, gdy chcemy nieco zahamować naszą zbyt rozpędzoną łódeczkę.
Teoretycznie więc w charakterze kotwicy mógłby wystąpić jakiś solidny hak. W praktyce jednak sprawa z kotwicą jest znacznie bardziej skomplikowana: wchodzą tu w grę złożone wzory, patenty, windy, a nawet… odniesienia do zwierząt gospodarskich.
Czego jeszcze nie wiemy o kotwicy?
Z czego się robi kotwice?
Kotwica musi przede wszystkim być ciężka i solidna. Jeśli wierzyć źródłom historycznym, pierwszymi kotwicami były po prostu duże kamienie, oplecione pracowicie liną i wyrzucone za burtę – mimo całej prostoty konstrukcji, dla tratw czy niewielkich łódeczek takie rozwiązanie było całkowicie wystarczające.
Z czasem jednak statki robiły się coraz większe, więc patent z kamulcem już się nie sprawdzał. Po wielu latach prób i błędów, ludzkość doszła więc do wniosku, że najlepszym materiałem do wykonania tego ustrojstwa jest stal - i właśnie dlatego stalowe kotwice stosuje się do dzisiaj.
Zwykle jest to stal walcowana albo kuta, zaś nieco rzadziej spotyka się kotwice odlane ze staliwa - czyli stopu żelaza, węgla i paru innych składników, nie poddanego obróbce plastycznej.
Rodzaje kotwic
Generalnie kotwica ma prostą konstrukcję: składają się na nią trzon oraz łapy, zwykle zakończone - jak to na łapy przystało - pazurami. Ten schemat obejmuje niemal wszystkie typy wymyślonych dotąd kotwic (a jest ich sporo), za wyjątkiem kotwicy pługowej oraz patentowej Danfortha, które posiadają jednolite „łapopazury”.
Poza wymienionymi typami, wyróżniamy także:
-kotwicę admiralicji – najbardziej klasyczną z klasycznych; jeśli każecie komuś narysować kotwicę, narysuje właśnie taką: prosty trzon i dwa symetryczne haki, sterczące na boki. Nazwa tego modelu wywodzi się stąd, że w 1850 roku Admiralicja Brytyjska uznała ją za obowiązkowe wyposażenie wszystkich jednostek Brytyjskiej Marynarki Wojennej. Nawiasem mówiąc, symbol kotwicy admiralicji, połączony z literą P, stał się w czasie okupacji znakiem Polski Walczącej;
-kotwicę grzybkową – przypominającą kształtem grzybek albo miseczkę, niekiedy lekko powykrawaną;
-kotwicę kabłąkową – przypominającą kabłąk, czyli z grubsza łuk;
-kotwicę składaną – jak nazwa wskazuje, tego typu kotwica składa się zgrabnie, a po rozłożeniu przypomina kształtem pługową;
-kotwicę jedno- lub czterołapową – posiadającą odpowiednio jeden lub cztery haki.
Ponadto, istnieje cała masa tak zwanych kotwic patentowych, będących autorskimi pomysłami konkretnych gości i firmowanych ich nazwiskiem. Do tej grupy zaliczymy, poza wymienionym pomysłem pana Danfortha, także kotwice Halla, Grusona, Matrosowa, Bensona, Britany, Clyde’a i pewnie jeszcze kilka innych, mniej popularnych.
Siła trzymająca władzę
Ok., może nie władzę, ale łódkę; skoro ludzie wymyślili tak wiele typów kotwic, świadczyć to może albo o ich wyjątkowej inwencji i nadmiarze wolnego czasu, albo o konieczności stosowania różnych rozwiązań w zależności od okoliczności przyrody.
W każdym modelu kotwicy, najważniejszym parametrem jest tak zwana siła trzymająca - zaś o tym, czy parkowanie na kotwicy będzie skutecznie czy nie, decyduje właśnie stosunek owej siły do ciężaru kotwicy.
Siła trzymająca jest maksymalną siłą, jaka dana kotwica może przenieść bez przemieszczania się. Jak można się domyślić, siła ta zależy od innych parametrów, głównie od kształtu kotwicy, ale również od charakteru dna, o jakie usiłuje się zaczepić.
Zasada działania
Zasada działania kotwicy jest prosta: jednostka zarzuca kotwicę, a następnie dryfuje sobie radośnie, zaczynając ją wlec po dnie i licząc, że prędzej czy później o coś się zahaczy.
Kiedy już szczęśliwie do tego dojdzie, bardzo istotnym elementem będzie tu kąt, jaki utworzy lina kotwiczna oraz dno zbiornika wodnego. Zasadniczo, im dalej statek dryfuje od miejsca wrzucenia kotwicy, tym mniejszy jest ten kąt, a łapy kotwicy zgrabniej zagłębiają się w dno i kotwica lepiej trzyma.
Prowadzi to do wniosku, że wyjęcie kotwicy możliwe jest wówczas, gdy ów kąt jest jak największy, czyli gdy lina kotwiczna przebiega niemal pionowo, a statek znajduje się właściwie nad kotwicą.
Z kątem, jaki tworzy lina kotwiczna oraz dno, wiąże się bezpośrednio jej długość. Praktyka pokazuje, że optymalna długość liny kotwicznej powinna stanowić mniej więcej 3- do 5-krotność głębokości w miejscu parkowania. Nie zawsze jednak można sobie pozwolić na taki luksus; jeśli np. kotwiczymy w zatłoczonym miejscu, albo blisko płycizn czy innych podwodnych atrakcji, lina nie może być aż tak długa. Z drugiej jednak strony, byłoby miło, gdyby była skuteczna. I tu z odsieczą przychodzi nam tak zwany prosiak.
Podwodna trzoda chlewna
Czym dokładnie jest prosiak (oczywiście ten związany z kotwicą, nie ze schaboszczakiem)? Zasadniczo, świniak jest całkiem prostym urządzeniem, a konkretnie - ciężarkiem obdarzonym uchem.
Do ucha przymocowuje się tzw. szeklę ześlizgową, przez którą będzie przebiegać lina kotwiczna. Prosiaczka, za pomocą innej liny, opuszcza się zgrabnie pod wodę, tak by znalazł się w niedalekiej odległości od dna (ale nie bezpośrednio na nim).
Taki patent powoduje obciążenie liny kotwicznej na odcinku prosiak – kotwica, dzięki czemu kąt, jaki utworzy się pomiędzy tym odcinkiem a dnem, będzie przyjemnie mały i kotwica, pomimo krótkiej liny, będzie solidnie trzymać.
Tajemniczy wskaźnik W
Żeglarstwo jest poniekąd sztuką łamania reguł – jak inaczej można nazwać poruszanie się pod wiatr z użyciem siły tegoż wiatru? Tym niemniej, pewne reguły (na przykład zasady fizyki) nawet z żeglarstwie uparcie obowiązują, i mimo ogólnego wyluzowania, nie udaje się ich złamać.
Mając na względzie owe zasady, Polski Rejestr Statków upiera się (i słusznie), by kotwica posiadała odpowiednią wagę. Wylicza się ją za pomocą tak zwanego wskaźnika W, zgodnie ze wzorem:
W = L(0,3B + 0,6H) + 0,3N + 5,5 Vk2/3
gdzie: L to długość klasyfikacyjna jachtu
B – szerokość kadłuba
H – wysokość
N –powierzchnia boczna nadbudówki
Vk – wyporność konstrukcyjna
Wynika stąd jasno, że im większa i bardziej podatna na boczne podmuchy jest nasza łódeczka, tym solidniejszej kotwicy potrzebuje, by pozostać na parkingu.
Urządzenia kotwiczne
O ile na niewielkich jednostkach zarzucenie czy podniesienie kotwicy może odbyć się z użyciem siły mięśni żeglarza (ewentualnie dwóch), o tyle na większych jednostkach, obdarzonych większymi kotwicami, takie rozwiązanie nie wystarczy - chyba, że płynie z nami Pudzian, albo inny Chuck Norris.
Pamiętajmy też, że takie dorosłe kotwice nie są umocowane na linach, ale na łańcuchach kotwicznych, które stanowią dodatkowy (i to całkiem spory) ciężar.
Aby w miarę skutecznie zawiadywać takim ustrojstwem, niezbędne jest więc solidne wsparcie techniczne w postaci wind kotwicznych lub specjalnych kabestanów kotwicznych. Wytyczne Polskiego Rejestru Statków precyzują, że dla statków wyposażonych w kotwice o masie przekraczającej 30 kg, stosowanie takich urządzeń jest już obowiązkowe.
Etymologia
Zwykle tak bywa, że kiedy dochodzimy do etymologii jakiegoś żeglarskiego terminu, okazuje się, że nasze słówko jest zapożyczeniem, albo przynajmniej wariacją na temat zapożyczeń z innych języków.
Tymczasem z kotwicą jest inaczej – kotwica jest nasza, polska, słowiańska, a ponadto związana z… kotem. Ok, może akurat ten zwierzak niekoniecznie kocha wodę (chociaż bywają wyjątki), ale ma to do siebie, że doskonale potrafi się wczepiać w rozmaite sprzęty, ze szczególnym uwzględnieniem naszych ulubionych mebli.
Jak podaje pan Janusz Anusiewicz w dziele pt. „Językowo-kulturowy obraz kota w polszczyźnie”, jednym z najstarszych znaczeń, jakie (poza określeniem zwierzaka) wywodzą się od słówka kot, jest „urządzenie żeglarskie, hak o kilku pazurach służący do utrzymania statku w miejscu”. Kotwicę jeszcze w XV wieku nazywano więc „kotem” , co później ewoluowało w całą rodzinę wyrazów pokrewnych, takich, jak kotew, kotwa, czy wreszcie - kotwica.
Tagi: kotwica, słownik