Wydawać by się mogło, że nie ma lepszej scenerii dla kryminału jak statek na pełnym morzu. To w takim miejscu, podobnie jak u klasyków, że tylko wspomnę Agatę Christie i jej kanoniczne powieści „Morderstwo w Orient Expresie”, czy też „Dziesięciu małych Murzynków”, mamy do czynienia z grupą ludzi odizolowanych, zamkniętych na niewielkiej przestrzeni. Wokół takiej społeczności toczy się akcja. Czymże zatem różni się statek podczas sztormu od mknącego pociągu, czy też zamku na odciętej od lądu przez niepogodę wyspie?
Jednak według mojej, oczywiście ograniczonej wiedzy, statek do tej pory nie został przez kryminalno-sensacyjną literaturę w pełni wykorzystany. Jeśli się mylę i ktoś zna przykłady niwelujące moje stwierdzenie, to bardzo proszę o poinformowanie, z prawdziwą przyjemnością po te tytuły sięgnę.
„Statek” Stefána Máni, to opowieść praktycznie całkowicie dziejąca się na pokładzie frachtowca „Per Se” płynącego z Islandii do Surinamu. Wśród załogi znalazło się kilka osób o mrocznej przeszłości, do tego reszta obawia się, że po powrocie z rejsu dotknie ich redukcja i znajdą się na bruku. Planują coś na kształt buntu i przemycają na statek broń. Na skutek dokonanego sabotażu zostają odcięci od łączności ze światem, do tego zrywa się sztorm. Rozpoczyna się walka o przetrwanie.
To nie jest klasyczny XIX wieczny kryminał, gdzie chodzi o rozwiązanie zagadki, ta opowieść jest kryminalnym, niesłychanie mrocznym thrillerem, pełnym gwałtu i grozy. Nie można się od niego oderwać. Tu dodać należy iż nastrój potęguje towarzysząca akcji muzyka „The Doors” - fabuła przeplatana jest fragmentami tekstów tej legendarnej grupy. Czyta się to „bez wytchnienia” - nic dziwnego, w końcu skandynawskie powieści kryminalne, dzięki swojemu realizmowi i atmosferze osiągają światowe sukcesy. Więcej o tym co na pokładzie „Per Se” się działo nie napiszę, byłaby to zbrodnia niesłychana, pozbawiająca Was Drodzy Czytelnicy całej przyjemności i sporego dreszczyku emocji!
Stefán Máni „Statek”
Wydawnictwo W.A.B. 2012
Wydanie II
Stron: 430