Morze wydaje się wieczne…. Ale to tylko ściema. Tak naprawdę morza żyją, umierają, zmieniają charakter, łączą się w sojusze… no generalnie, nie sposób się z nimi nudzić. Jak na tym tle wypada nasz Bałtyk? Hmmm, całkiem interesująco.
Mleko pod nosem
Zacznijmy od tego, że Bałtyk to właściwie jeszcze dziecko. Jest bowiem jednym z najmłodszych mórz. Z drugiej jednak strony, jest to młodzik z charakterem, bo w swoim niedługim życiu zdążył już przejść kilka gruntownych zmian: izolował się od reszty mórz, to znów do nich przyłączał, a przez jakiś czas bywał nawet słodkowodnym jeziorem.
Zresztą, zanim powstał Bałtyk taki, jakim go znamy dzisiaj, też bywało ciekawie. W ciągu ostatniego miliona lat na obszar, który obecnie zajmuje nasze morze, kilkakrotnie nasuwały się lądolody. A taki kawał lodu swoje waży, toteż nic dziwnego, że za każdym razem teren ulegał pewnemu obniżeniu. Do czasu, aż klimat się ocieplał (tak dla przypomnienia: samochodów jeszcze nie było, więc to nie ich wina) i lód topniał, a wtedy skały rozprężały się i wracały do pierwotnego położenia.
Narodziny Bałtyku
Za oficjalny początek naszego morza należałoby uznać czas, w którym stopniał ostatni lądolód skandynawski, co miało miejsce jakieś 15 tys. lat temu.
W tym czasie południowa krawędź lądolodu znalazła się około 100 km na północ od naszych obecnych wybrzeży, zaś wypływające spod lodowca wody utworzyły tak zwane jeziorzyska, czyli rozległe jeziora. W niedługim czasie jeziorzyska połączyły się, tworząc jeden zbiornik wodny (ta-daam! Mamy Bałtyk!), rozciągający się od dzisiejszej Litwy po Danię i od Polski po lodowiec.
Sąsiedztwo lodowca sprawiało, że zbiornik zyskał miano Bałtyckiego Jeziora Lodowego. Był dość chłodny: latem pływały po nim góry lodowe, a zimą zupełnie zamarzał. Taki stan utrzymywał się przez następne 3000 lat, przy czym lądolód regularnie topniał, a rodzący się Bałtyk sięgał coraz dalej na północ.
Status: "to skomplikowane"
Kiedy zatem Bałtyk z jeziora awansował na morze? Cóż, to nie takie proste. Wspomniany okres 3000 lat nie przebiegał tak zupełnie jednostajnie: 13 tys. lat temu lądolód cofnął się już do nizin współczesnej Szwecji, dzięki czemu nastąpiło połączenie Bałtyckiego Jeziora Lodowego z oceanem.
Niestety, sam Bałtyk lekko na tym ucierpiał, bo z powodu różnicy poziomów wylało się z niego trochę wody. Na szczęście, zaraz nastąpiło kolejne ochłodzenie klimatu i lądolód ponownie urósł w siłę, odcinając Bałtyk od oceanu. A potem lód znów stopniał i nastąpiło kolejne połączenie z oceanem, wskutek czego część Bałtyku znów się wylała, a poziom wody w naszym przyszłym morzu obniżył się aż o 27 metrów.
Nowe ksywki
Takie połączenia i rozstania z oceanem sprawiały, że w Bałtyku pojawiali się coraz to nowi mieszkańcy. Po pierwszym połączeniu w Bałtyku zamieszkał słonolubny małż Yoldia arctica, od którego nasz wspaniały akwen przezwano Morzem Yoldowym.
Po ponownym odcięciu od oceanu woda stała się słodka, więc w Bałtyku pojawił się słodkowodny ślimak Ancylus fluviatilis. Akwen zmienił więc nazwę na Jezioro Ancylusowe.
Kolejne połączenie z oceanem spowodowało kolonizację przez okrzemki Mastogloia, dzięki którym akwen znowu zmienił ksywkę - tym razem na Morze Mastogloia.
Nieco później, kiedy poziom zasolenia lekko się zmienił, pojawili się jeszcze inni mieszkańcy, np. ślimak morski Littorina litorea więc zbiornik został przemianowany na Morze Litorynowe.
I to już koniec?
Morze Litorynowe powstało około 8 tys. lat temu; było cieplejsze i bardziej słone, niż współczesny Bałtyk i miało się dobrze przez następne 4 tys. lat - do czasu, kiedy nastąpiło nieznaczne podniesienie wody w okolicy Cieśnin Duńskich. Nieznaczne, ale na tyle skuteczne, by utrudnić wymianę wody z Morzem Północnym, co sprawiło, że Bałtyk znów zmienił charakter i stał się taki, jakim znamy go dzisiaj: zimniejszy, ale za to bardziej słodki.
Czy taki już zostanie? Znając nasze morze, pewnie nie. Pytanie, czy dalsze zmiany będą gwałtowne i w jakiś sposób związane z ruchami wypiętrzającymi tarczy skandynawskiej? A może raczej będzie to łagodne podnoszenie, jakie przez wieki odbywało się na naszym wybrzeżu i sprawiło, że kilkanaście km od brzegu można spotkać zatopione pnie wielkich drzew? Tego nie wiemy. Jedno natomiast jest pewne: będzie ciekawie.
Tagi: Bałtyk, morze