TYP: a1

Agenci z mackami...

piątek, 31 sierpnia 2018
Anna Ciężadło

...a także z płetwami, czułkami i innymi ferfoclami. Myślicie, że to bajka? Jak się okazuje, niedługo Amerykanie mają zamiar rekrutować swych agentów spośród ryb, ośmiornic, meduz, a nawet mało ruchliwych i słynących z apolityczności koralowców.

Czy to ma szansę zadziałać? Hmm...

[t][/t] [s]Fot. www.darpa.mil[/s]

Stwory i potwory

Ocean jest niezbadany, bezdenny i... zatłoczony. Serio. Oprócz ryb, żyją tam przecież tysiące innych dziwacznych stworzeń, z których część zjadamy, inne podziwiamy, a o jeszcze innych wolimy nie pamiętać.

Wszystkie one mają jednak pewną wspólną cechę: ich obecność w wodzie jest naturalna, więc nikogo nie dziwi, chociaż niekiedy może niepokoić – zwłaszcza, jeśli objawia się słynną trójkątną płetwą, sunącą szybko w naszym kierunku.

 

Mimo to, większość morskich stworzonek witamy co najwyżej zachwyconym „Ooo!”, nie podejrzewając, że mogą one być na służbie mocarstwa, które lubi wiedzieć, co w trawie (i wodzie) piszczy. Tak postępują zresztą nie tylko cywile: o ile załoga wojennego okrętu może zareagować nerwowo, kiedy stwierdzi obecność innego okrętu czy podwodnego drona, o tyle nikt nie będzie przecież podejrzewał niewinnie wyglądającej meduzy lub stadka małych rybek, prawda?

 

Lepsze, niż maszyna

Wszystkie kraje, które mają dostęp do morza, posiadają również systemy ostrzegania o manewrach na i pod wodą. Inwestują zatem w mikrofony, radary, sonary, kamery, satelity i inne urządzenia, o jakich cywile nie mają pojęcia - licząc, że w razie potrzeby któreś z nich zadziała.

Wszelkie systemy ostrzegania wytworzone przez człowieka wykazują jednak cechy, które sprawiają, że są one kłopotliwe; po pierwsze, trzeba je wyprodukować lub kupić. Po drugie, trzeba je w jakiś sposób zasilać, wymieniać baterie, a także regularnie serwisować. Po trzecie wreszcie, są to maszyny – więc urządzenia z definicji podlegające prawom Murphy'ego. Czyli awaryjne. Co więcej, jeśli nawet nie zaniedbamy zasilania i serwisu naszych urządzeń, a Murphy szczęśliwie je przeoczy, na pewno nie umkną one uwagi wrogich sił, które w razie konfliktu szybko je zlikwidują.

Natomiast morskie stworzenia są za darmo, zasilają się i serwisują samodzielnie, a przy tym wyglądają zupełnie niewinnie (OK, może z pewnymi wyjątkami). Pozostaje natomiast jedna istotna kwestia: w jaki sposób nakłonić te wszystkie zwierzaki do współpracy?

 

DARPA

Ten właśnie problem postanowiła rozwiązać DARPA - Defense Advanced Research Projects Agency, czyli Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności. Już sama nazwa brzmi groźnie. Zatrudnieni w DARPA ludzie wpadli na pomysł, jak dogadać się ze zwierzakami. Swój program nazwali PALS: Persistent Aquatic Living Sensors, czyli w wolnym tłumaczeniu, Trwałe Wodne Żywe Sensory.

Program, zgodnie z nazwą, zakłada wykorzystanie naturalnych sensorów, w jakie uzbrojone są żyjące w oceanach stworzenia (a sensory mają konkretne). Wszystkie te stwory pragną zjeść inne stwory, a jednocześnie same nie paść ich ofiarą. Dlatego też żywo reagują na wszelkie przepływające obiekty.

Faceci z DARPA wymyślili, żeby na podstawie gruntownych obserwacji opracować szczegółowe algorytmy zachowań różnych zwierzaków, wpisać te obserwacje w komputer, a następnie, na podstawie zachowania tych stworków, diagnozować obecność jakichś mechanicznych obiektów, np. statków czy łodzi podwodnych.

 

Czy to zadziała?

Istnieje duża szansa, że tak: wymaga to co prawda długotrwałych analiz i żmudnego klepania kodu, ale kiedy system raz zostanie opracowany, będzie działać w nieskończoność. I to za darmochę, bowiem żadnego wynagrodzenia dla zwierzęcych agentów nie przewiduje się.

System PALS ma opierać się na 2 etapach; pierwszym z nich będą wspomniane obserwacje. Zwierzęta mają wyczuć obecność wrażej jednostki i zareagować we właściwy sobie sposób: uciekną, nastroszą macki, albo wydadzą jakiś dźwięk. Kiedy takie zachowanie zostanie zarejestrowane, zostanie ono skorelowane ze źródłem, jakie wywołało ten niepokój: obecnością łodzi podwodnej, torpedy, statku albo... innych stworzeń.

W drugim etapie, dane zostaną zebrane i usystematyzowane. Odpowiednio duża liczba obserwacji pozwoli wyłonić zachowania typowe dla obecności konkretnych obiektów, a także wykluczyć fałszywe alarmy oraz tak zwany szum, czy przypadkowe reakcje.

Kiedy program zostanie uruchomiony, po stwierdzeniu zmiany zachowania zwierząt, charakterystycznej dla konkretnego obiektu, zostaną uruchomione bardziej tradycyjne systemy wykrywania, jakie stosuje się do tej pory. Dzięki istnieniu PALS, siły Departamentu Obrony będą jednak mogły skupić się na obszarze wskazanym przez morskie stworki, zamiast bezowocnie przeczesywać cały ocean.

 

Eko? Niekoniecznie

Wydawać by się mogło, że trudno o bardziej ekologiczny system, niż bierna obserwacja naturalnych zachowań morskich stworzeń. Niestety, mityczni amerykańscy naukowcy nie zamierzają na tym poprzestać.

Jak to ładnie ujęto, „nie wyklucza się” modyfikowania genetycznego organizmów, które mają wejść w skład systemu PALS. Na pocieszenie uczeni dodają, że ewentualne modyfikacje mogą być wprowadzone tylko w ściśle określonych rejonach oceanu. Uff. Kamień z serca.

Doświadczenie pokazuje jednak, że GMO prędzej czy później obraca się przeciwko swoim pomysłodawcom. Ciekawe, jak to się skończy tym razem?

 

 

Tagi: DARPA, sensor, armia, agent
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620