TYP: a1

Tydzień w raju północy - Dziewiczy rejs Sunreef Damrak II

piątek, 14 października 2011
Olivier Chatelain
Po uroczystym zwodowaniu i ochrzczeniu jachtu w Gdańsku Damrak II – kolejny 70-stopowy motorowy katamaran Sunreef Yachts - wraz z właścicielami Olivierem i Katią, ich dwuletnią córką Anną i parą przyjaciół Marcusem i Mią wypłynął w dziewiczy rejs po Skandynawii.

Duńskie początki

Piątce śmiałków towarzyszyło troje członków załogi: Joc, Shaz i Stephanie. Właściciele pragnęli odkryć słynne dzikie piękno skandynawskiej przyrody, zanim jacht uda się na morze Śródziemne. Damrak II jest już drugą jednostką modelu 70 Sunreef Power należącą do Oliviera i Katii. Para sprzedała pierwszy Damrak w zeszłym roku i kupiła nową jednostkę, wprowadzając małe modyfikacje, aby uczynić jacht jeszcze atrakcyjniejszym na czartery. „Stocznia dostarczyła nam jacht według planu i to dlatego możemy korzystać teraz z tej podróży przed sezonem czarterowym”, twierdzi Olivier. Korzystając z marginesu czasu, postanowili wybrać się do Skandynawii, jako że już od dawna o tym marzyli. „Nie mogliśmy zrealizować tego marzenia wcześniej, gdyż w momencie odbioru naszego pierwszego Damraka pogoda w Norwegii zapowiadała się katastrofalnie”, przypomina sobie Olivier. Na szczęście tym razem prognoza była obiecująca i czwórka przyjaciół niecierpliwie oczekiwała początku żeglugi. Załoga jachtu przeprowadziła go z Gdańska do Kopenhagi, gdzie właściciele wraz z przyjaciółmi wyznaczyli sobie miejsce spotkania. Wejście na pokład miało miejsce z nadbrzeża przy słynnym hotelu Admiral, dawnym spichlerzu miejskim z XVIII w., mieszczącym się w samym sercu miasta, zaraz przy Pałacu Królewskim. „Przybyliśmy do Kopenhagi dzień wcześniej, aby zwiedzić miasto pod pieczą naszych przyjaciół Marcusa i Mii, mieszkających w Göteborgu (mieście oddalonym o 300 km od stolicy Danii). Wieczorem poszliśmy na kolację do lokalnej restauracji, gdzie mieliśmy okazję skosztować przepysznej duńskiej przekąski, smørrebrød”, wspomina Olivier. „Weszliśmy na Damraka następnego ranka. Muszę przyznać, że byłem bardzo dumny, widząc podziw na twarzy moich przyjaciół obserwujących jacht podpływający do nadbrzeża naprzeciwko Pałacu Królewskiego. Marcus i Mia to znawcy i jednocześnie właściciele łodzi, ich uznanie wiele dla mnie znaczy”, mówi Olivier. Po zaledwie pięciu minutach żeglugi przyszło pierwsze rozczarowanie! Nie, nie chodzi tu o Damraka, to po prostu mit Oliviera legł w gruzach, kiedy zdał sobie sprawę, że syrenka kopenhadzka jest w rzeczywistości dużo mniejsza, niż sobie wyobrażał. „Jest tak malutka, że ledwo ją dostrzegliśmy, przepływając zaledwie 30 m od niej”, śmieje się Olivier. Po opuszczeniu portu w Kopenhadze katamaran wpłynął do kanału pomiędzy Danią i Szwecją. Jacht żeglował dumnie pośród młynów wodnych pod wspaniałym, potężnym mostem łączącym oba kraje. Przez pierwszą godzinę żeglugi Damrak poddany został testom prędkościowym, aby znaleźć najbardziej ekonomiczną prędkość przelotową. Wybór nowych silników (2 x 800 KM MAN zamiast 2 x 455 KM Cummins jak na pierwszym Damraku) okazał się trafny. „Na pierwszym Damraku prędkość przelotowa wynosiła 10 węzłów przy spalaniu 22 l/h na silnik (w sumie 44 l/h). Na nowym Damraku, przy trochę cięższych silnikach, osiągamy 11,5 węzła przy 1350 obr./min, utrzymując taki sam poziom spalania paliwa. Mając w zbiornikach 16 tys. litrów paliwa, możemy pokonać 4 tys. Mm przy prędkości 11 węzłów, co jest świetnym rezultatem. Gdyby zredukować jeszcze prędkość do 8 węzłów, to zużycie paliwa spada do 6 l/h na silnik (w sumie 12 l/h), co oznacza niesamowity zasięg 10 500 Mm, wystarczająco, aby przepłynąć cały Pacyfik bez postoju, co jest oczywiście nielogiczne, biorąc pod uwagę niezliczoną ilość rajskich zakątków do zacumowania w Polinezji Francuskiej”, wyjaśnia Olivier.


Posiłek w cieniu fiordów to jeden z momentów, które pamięta się przez całe życie

Pierwszy przystanek – Szwecja

Pierwszy przystanek przewidziany został na Maarstrand w Szwecji, do którego załoga chciała zdążyć przed zmierzchem. Dla Damraka pokonanie 150 Mm w 7 h nie było żadnym problemem. Przy użyciu 85% mocy silnika, na 2100 obr./min, jacht z łatwością osiąga 21 węzłów. „Jaki inny jacht mógłby zapewnić mi tak daleki zasięg i prędkość maksymalną do 25 węzłów? Poza megajachtem, i to nie każdym, nie znam innej opcji niż katamarany Sunreef”, stwierdza Olivier. Po przyjemnym crossingu Damrak przybył do Maarstrand na swój pierwszy szwedzki przystanek. To czarujące miasteczko ze średniowiecznymi korzeniami, mieszczące się na skalnej wysepce, urzeka turystów kolorowymi drewnianymi domkami z czasów belle époque. Granitowe klify zdobiące linię brzegową przypominają żeglugę po francuskiej Bretanii. „To było niesamowite uczucie płynąć Damrakiem po regionie, gdzie łodzie rzadko przekraczają 40 stóp długości. Kanały żeglowne są tylko niewiele szersze od Damraka. Czułem się dziwnie, przepływając tak blisko czyichś domów lub ciasno pomiędzy dokami pobliskich wysepek”. Następnego ranka Damrak opuścił Maarstrand i jego słynną fortecę i wyruszył do Fiskebäckskil, malowniczego szwedzkiego miasteczka, gdzie Marcus i Mia posiadają jeden z tradycyjnych czerwonych domków rybackich. Jako że miejscowa marina jest za mała, Damrak został na kotwicy na zewnątrz. Fiskebäckskil posiada piękny drewniany kościółek z XVIII w. o kolorowym wnętrzu i licznych wiszących modelach statków, co symbolizuje bliski związek miasteczka z otaczającym morzem. Po krótkim zwiedzeniu okolicy Olivier wraz z przyjaciółmi postanowili udać się na kolację na sąsiednią wyspę Kärringön, do tradycyjnej miejscowej restauracji Petterssons. „Bez dokładnego sprawdzenia na mapie nigdy nie wiadomo, czy ziemia, którą widać naprzeciwko, to wyspa czy stały ląd. Aby móc poruszać się w tym regionie, trzeba znać skomplikowane warianty połączeń drogą wodną lub licznymi mostami”, wyjaśnia Olivier. Nowy dzień to kontynuacja podróży w stronę Smögen. Aby móc odkryć okoliczne wysepki, cała piątka przesiadła się do mniejszej łodzi motorowej należącej do Marcusa i Mii, Targa 44, dzięki czemu mogli przedostać się przez labirynt wąskich kanałów. Smögen jest wyspą na zachodnim wybrzeżu Szwecji, która przyciąga rzeszę turystów za sprawą licznych sposobów spędzania wolnego czasu, jak np. spacer po malowniczym 600-metrowym doku, wzdłuż którego mieszczą się liczne sklepy, bary i restauracje serwujące wyśmienitą lokalną kuchnię, plażowanie i kąpiele morskie w pięknym i relaksującym anturażu skandynawskiej przyrody. Smögen słynie również ze swojego targu rybnego, gdzie miejscowi rybacy sprzedają świeży połów prosto z morza. Na wszystkich stoiskach można kupić przepyszne rybne kanapki
bądź olbrzymie sałatki z krewetek. Prawdziwa świeża przyjemność dla podniebienia!


Tender był niezbędnym wyposażeniem jachtu, mogliśmy wpłynąć w najciaśniejsze przesmyki między wysepkami

W drodze do Norwegii

Po Smögen Damrak szykuje się na kolejny dłuższy crossing. Jacht ma bowiem wyruszyć do Stavanger w Norwegii. Aby tam dotrzeć, należy pokonać 150 Mm w stronę zachodniej Norwegii, a potem jeszcze kontynuować żeglugę wzdłuż wybrzeża. Aby nie tracić zbyt wiele czasu z ich napiętego planu podróży, właściciele postanowili przebyć ten kawałek nocą przy prędkości 20 węzłów. O 1800 podniesiono kotwicę i cała naprzód, kierunek zachód! „Morze jest niesłychanie spokojne. Tym lepiej, będziemy mieli spokojną, przyjemną noc. Po wybornej kolacji przygotowanej przez szefa kuchni, Shaz z Australii, postanowiliśmy pooglądać filmy w salonie. Przy silnikach działających na pełnych obrotach hałas był prawie nieodczuwalny i nie mieliśmy żadnych problemów, żeby rozmawiać i oglądać w spokoju”, twierdzi Olivier. „Po filmie udaliśmy się na pokład słoneczny, aby nacieszyć się nocną żeglugą, która jest zawsze niezapomnianym wrażeniem, zwłaszcza w tych warunkach. Późna godzina, a wciąż jest jasno… czy słońce nigdy tu nie zachodzi? Całkowita noc trwa finalnie tylko trzy godziny”, dodaje właściciel.


Im dalej na północ, tym trudniej zauważyć różnicę między zachodem a wschodem słońca

Finisz w Norwegii

Damrak przybył na miejsce o 0600 rano dnia następnego. „Szybki rzut okiem za okno i wiedziałem, że dotarliśmy szczęśliwie do miejsca przeznaczenia. Całe Stavanger było skąpane we mgle”, przypomina sobie Olivier. Ufundowane za czasów wikingów miasto to dziś bardzo aktywny port handlowy oraz baza dla wielkich statków wycieczkowych wyruszających na północ i dla największych światowych koncernów naftowych. W 2008 Stavanger został Europejską Stolicą Kultury. Miasto jest usytuowane w pobliżu najpiękniejszych fiordów w całej Norwegii. Ze Stavanger Damrak wypłynął ku słynnemu masywowi fiordowemu, Lysefjord. Ten przepiękny 42-kilometrowy fiord posiada skalne ściany o wysokości kilometra, rzucające się pionowo do wody. National Geographic zalicza to miejsce do najpiękniejszych w Norwegii i na świecie. Dwie główne atrakcje Lysefjord to dziki klif Preikestolen i góra Kjerag. Olivier, Katia i reszta towarzystwa rozkoszowali się górską wspinaczką pośród licznych wodospadów, górskich potoków i dzikich lasów. To było dla nich prawdziwie oczyszczające spotkanie z przyrodą. Podczas tej wyjątkowej podróży Katia i Anna doceniły stabilność i solidność Damraka, wspaniałego towarzysza do eksploracji świata w sposób wygodny i bezpieczny. Po tej pierwszej podróży jacht udał się na południe Europy, aby rozpocząć działalność czarterową. Jednak Olivier wraz z rodziną już szykują się na kolejne wojaże…

W najnowszym numerze Jachtingu: MORZE 12. Dziennik Dziewiczy - Akweny 22. Turcja na żaglach Cz.1 - Akweny 34. Geronimo na Fuerteventurze i Gran Canarii - Akweny 44. Magiczny statek Gulden Leeuw - The Tall Ships' Races 54. Zadanie nawigacyjne - Rusz głową! ŚRÓDLĄDZIE 56. Jesienny bilans - Moda na Optimista 58. Rola trenera i rodziców - Moda na Optimista TECHNIKA 60. Oswajanie diesla Cz. 2 - Silniki DE LUXE 64. Nie ilość, lecz jakość - Festival de La Plaisance de Cannes 68. Przystojny Włoch spod Chojnic - Test jachtu motorowego 78. Dziewiczy rejs Sunreef Damrak II - Tydzień w raju północy 83. Luksusowe gadżety 84. Świeża bryza - Nowości rynkowe 85. Ciekawostki ze świata - Need to know 86. M/V Śliwka czyli Trzebiatów rządzi! - Pomysł na katamaran 88. Szkolenia motorowodne - Edukacja na wodzie MESA OFICERSKA 96. Volvo Ocean Race - Powrót gigantów 102. Fazisi - historia jachtu niezwykłego - Volvo Ocean Race 114. Kite'owe zmagania nad polskim morzem - Ford Kite Cup 118. Gdzie warto być, co warto zobaczyć - Kalendarium imprez 120. Recenzje - Nowości wydawnicze 121. Filmy z morzem w tle 122. Szpeje, dingsy i przydasie - Deko handlu
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 3 grudnia

W Berdyczowie urodził się Józef Korzeniowski, pisarz marynista, znany później jako Joseph Conrad; jako młody człowiek wyemigrował do Anglii, gdzie zaciągnął się na statek. Po latach służby na morzu osiadł w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1925 r.
czwartek, 3 grudnia 1857