My tu gadu-gadu, najpierw majówka, potem długi czerwcowy weekend, grille... a tymczasem istnieją ludzie, którzy spędzili ten czas dużo bardziej produktywnie. W jednym z meksykańskich portów miała bowiem miejsce rekordowo duża kradzież złota – i nie tylko. Co więcej, panowie mocno się napracowali i wiele wskazuje na to, że złodziejska akcja była przygotowywana od dawna.
Ile tego było?
Jak donosi MEF (Mexican Employers Federation) – całkiem sporo. Złodzieje ukradli z portu w Manzanillo aż 20 kontenerów zawierających złoto, rudę srebra i na dodatek telewizory. Mimo iż do zdarzenia doszło na początku czerwca, meksykańskie służby celne dopiero niedawno podały ten fakt do publicznej wiadomości. Być może same musiały się oswoić z myślą, że taka ilość towaru może zostać skradziona tuż pod ich nosem, i to w całkiem przyjemnym regionie Colima.
Na swoje usprawiedliwienie szef lokalnych celników Horacio Duarte powiedział w wywiadzie, że kradzież w żadnym wypadku nie była spontaniczna. Jego zdaniem była to zakrojona na szeroką skalę akcja zorganizowanej grupy przestępczej.
Kto za tym stoi?
Jak to piszą w memach: „nie wiem, ale się domyślam”. Colima przy całym swoim uroku, bajecznych plażach i innych atrakcjach jest też regionem kontrolowanym przez kartel Jalisco, a na jego czele stoi gość doskonale znany lokalnym władzom, i to nie tylko dlatego, że nosi sławne nazwisko.
Szefem grupy jest pan Nemesio Oseguera Cervantes – handlarz narkotyków i człowiek poszukiwany w Meksyku (tam zajmuje pierwsze miejsce na liście) oraz w Stanach Zjednoczonych (tu również plasuje się bardzo wysoko). Oczywiście nikt mu niczego nie udowodnił, więc być może jest niewinny. Można jednak podejrzewać, że w Colimie nic nie dzieje się bez jego wiedzy, a zapewne również błogosławieństwa. Ale to tylko domysły.
Jak ukraść 20 kontenerów?
Doskonałe pytanie. Przede wszystkim trzeba mieć odpowiedni sprzęt – i potrafić go obsłużyć. O ile posługiwanie się bronią palną jest zapewne dla członków kartelu podstawowym warunkiem zyskania szacunku na dzielni, o tyle umiejętność sprawnego operowania dźwigiem portowym już niekoniecznie. Panowie byli jednak dobrze przygotowani do swojej roli.
Jak podaje lokalna gazeta "El Pais", złodzieje włamali się do prywatnego składu towarowego położonego w sąsiedztwie portu, sprawnie obezwładnili i zakneblowali strażników, po czym przez kolejnych osiem godzin metodycznie przenosili kontenery. Posłużyli się przy tym żurawiami portowymi, z pomocą których załadowali towar na ciężarówki i wywieźli go na nowe miejsce przeznaczenia. Nikt nie zauważył niczego podejrzanego. W zasadzie możemy to zrozumieć.
Tagi: Meksyk, kradzież, złoto, kontenery, port