Rzecz jasna, pierwszy po przerwie wywołanej obostrzeniami wprowadzonymi w związku z epidemią koronawirusa. Rejs wywołał sporo niesnasek i burzliwych dyskusji. Można by się spodziewać, że miasto żyjące głównie z turystyki przyjmie taką wizytę z większym entuzjazmem. Z drugiej jednak strony, przeciwnicy wycieczkowców tym razem naprawdę mieli się czego przyczepić.
Pierwszy!
Jednostką, która przypłynęła do Wenecji, była MSC Orchestra, należący do MSC Cruises. Wycieczkowiec zbudowano w 2007 roku we Francji, a jego matką chrzestną została legendarna Sophia Loren. Statek mierzy 293,8 m długości oraz 32,2 m szerokości.
Załogę MSC Orchestra stanowi 987 osób, a na pokład statku może wejść jednorazowo 3013 pasażerów. To znaczy, uściślijmy: tylu gości mogło wejść przed pandemią. Obecnie ta liczba została mocno okrojona w związku z koniecznością utrzymania - jakkolwiek źle to brzmi - reżimu sanitarnego.
Sześciuset wybrańców losu
W ubiegłą sobotę jednostka wyruszyła w długo oczekiwany rejs po Morzu Śródziemnym. Tym razem na jej pokładzie przebywało około 650 pasażerów. Wyjście statku z weneckiego portu stało się powodem kilku spięć. I bynajmniej nie chodziło tu o zagrożenie epidemiczne. Jest to dość mało prawdopodobne, ponieważ każdy z pasażerów wycieczkowca musiał przed wejściem na pokład okazać negatywny test na obecność koronawirusa.
Rzecz w tym, że MSC Orchestra złamał zakaz wchodzenia statków wycieczkowych do historycznego centrum miasta. Wywołało to prawdziwą burzę wśród lokalnych miłośników zabytków oraz organizacji ekologicznych. Jedni i drudzy uważają, że statki wycieczkowe niszczą fundamenty miasta wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Setki ludzi protestowały na lądzie, a przed dziobem MSC Orchestry pojawiły sie małe łódeczki z protestującymi, trzymającymi transparenty "Żadnych dużych statków".
Przeciwna strona barykady
MSC Orchestra to rzeczywiście spory problem i zapewne można było rozpocząć rejs w innym mieście, niż historyczna (i tonąca) Wenecja. O ile jednak ekolodzy zorganizowali demonstrację skierowaną przeciwko wycieczkowcom, o tyle ludzie związani z szeroko pojętą turystyką zrobili kontrmanifestację wspierającą tę dziedzinę gospodarki. Kto ma rację i czy jest jakiś sposób na pogodzenie zwaśnionych frakcji – tego nie sposób na razie określić. Pozostaje mieć nadzieję, że obie strony dojdą do jakiegoś konsensusu.
Tagi: Wenecja, rejs, koronawirus, protest, wycieczkowiec, MSC Orchestra