Po czterech latach od ukazania się na stronie Stowarzyszenia Instruktorów i Trenerów Żeglarstwa „Hals“ artykułu autorstwa Jerzego Durejski, prezesa Stowarzyszenia i obecnego vice prezesa PZŻ do spraw szkolenia, szkalującego International Sailing Schools Association ISSA (Międzynarodowa Federacja Szkół Żeglarskich) oraz jej członka - ISSA Poland, doszło do zawarcia ugody pozasądowej. W jej ramach Zarząd Stowarzyszenia z jego prezesem, mieli przeprosić ISSA, a przeprosiny te umieścić na stronie głównej Stowarzyszenia. Niestety tak się nie stało.
Jerzy Durejko opublikował co prawda przeprosiny oraz tekst wyjaśniający, czym jest ISSA, napisany przez jej vice prezydenta (tak jak zakładała treść ugody pozasądowej), ale niestety nie umieścił ich na stronie głównej, gdzie ukazał się sporny artykuł, lecz w zakładce aktualności. Szczerze żałuję, że wielokrotny i obecny szef szkolenia PZŻ i vice prezes narodowego związku żeglarskiego tak długo zwlekał nie tyle z przeprosinami za kłamliwy i pełen insynuacji tekst, ale że wycofał go ze strony Halsu dopiero pod presją wizji procesu sądowego. Żałuję też, że nie dopełnił warunków ugody. Stara maksyma mądrych ludzi mówi, że o wielkości człowieka decydują nie generalskie szlify, ale świadomość własnej niedoskonałości, w tym umiejętność przyznania się do błędu. Jak widać nad tym elementem Jerzy Durejko zapewne jeszcze pracuje.
Autor w kontrowersyjnym artykule nie tylko stwierdził, ze ISSA „poza Zarządem nie posiada jakichkolwiek struktur organizacyjnych lub krajowych przedstawicielstw”, ale jako międzynarodowe stowarzyszenie nie sprawdziła się na płaszczyźnie nawiązania współpracy szkół żeglarskich, wymiany doświadczeń i prób standaryzacji uprawnień żeglarskich wydawanych w różnych krajach. Tak jak z oceną autora co do skuteczności działań ISSA lub ich braku jako adwersarzowi na poziomie nie przystoi mi dyskutować, tak całkowicie nieprawdziwa jest teza o braku struktur organizacyjnych ISSA. Prezydentem federacji jest (i w 2011 r. - kiedy Durejko pisał swój tekst -również był) Hiszpan Joan Basacoma, istniała i nadal istnieje Rada Administracyjna ISSA (Administrative Council), a co roku odbywa się zjazd przedstawicieli, na których podejmowane są kluczowe decyzje dotyczące ISSA. Ponadto fakt, że w organizacji tej, ze względu na brak takiej konieczności, nie ma rozbudowanych zespołów, komisji, podkomisji, sekretarzy i innych tego typu archaicznych tworów charakterystycznych dla Polskiego Związku Żeglarskiego nie oznacza, że Federacja nie może prężnie funkcjonować.
Autor artykułu nie tylko zdeprecjonował struktury ISSA, ale także w sposób niewybredny poddał w wątpliwość zasadność istnienia tej organizacji, zarzucając jej między innymi brak profesjonalizmu. Propagując tego typu twierdzenia Durejko nie tylko zachował się dalece niestosownie, ale pominął fakt, że do ISSA należą federacje i organizacje żeglarskie z kilkudziesięciu krajów na świecie, chociażby takie jak United States Sailing Association (USA), United Kingdom Sailing Academy (Wielka Brytania), Escola De Vela C & L (Brazylia), Federation Francaise De Voile (Francja), Panyachts Sailing Academy (Chiny), Vlaamse Yachting Federatie (Belgia), Centro Nautico Di Levante (Włochy), Irish National Sailing School (Irlandia), Turkish Offshore Racing Club (Turcja), Finnish Sailing Federation (Finlandia), Emirates Sailing School (Emiraty Arabskie), Yachting Australia (Australia) i wiele wiele innych. Bezspornym jest też fakt, że jednym z założycieli i wieloletnim członkiem ISSA był PZŻ. Do początku lat dziewięćdziesiątych jego działacze zajmowali też kluczowe stanowiska w tej organizacji, wnosząc znamienity wkład w jej rozwój. Kuriozalne jest też to, że Prezes Halsu pisał te słowa niespełna rok po tym, jak Zbigniew Stosio - ówczesny i obecny Sekretarz Generalny PZŻ - w piśmie do Ministerstwa Sportu i Turystyki w sprawie szczegółowych warunków uzyskiwania kwalifikacji zawodowych w sporcie z dumą wspominał fakt, że „PZŻ został przyjęty w poczet członków ISSA jako jedyna tego typu organizacja z dawnego bloku wschodniego”. Warto w tym miejscu podkreślić, że dawne jak i obecne zaangażowanie Polaków w ISSA zostało na tyle docenione przez tę organizację, że 2011r., czyli wtedy, gdy Durejjko pisał swój szkalujący tekst, w uznaniu dla polskiego zaangażowania w tworzenie ISSA przeniesiono biuro z Londynu do Warszawy, a vice prezydentem Federacji został Polak.
Durejko zarzucił też ISSA, że „nie jest w żaden formalny sposób powiązana organizacyjnie z ISAF (Międzynarodowa Federacja Żeglarska), którego członkiem jest PZŻ”. Nie wyjaśnił jednak, że ISAF jest federacją o charakterze sportowym, wyczynowym, uznanym przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, a ISSA zajmuje się żeglarstwem rekreacyjnym i nie ma konieczności funkcjonowania w ramach ISAF. W odniesieniu do poruszonych przez Prezesa „Halsu” kwestii relacji ISAF – ISSA przypomnijmy, że w latach 1997 – 2006 prezydentem ISSA był Steve Colgate, zasiadający jednocześnie we władzach ISAF. Swoją droga zastanawiam się, jak zareagowałby Göran Peterssonk, obecny prezes ISAF, gdyby dowiedział się o artykule bezzasadnie oczerniającym inną federację żeglarską, napisanym przez wiceprezesa PZŻ, członka ISAF.
W kontrowersyjnym artykule, jego autor podkreślił, że ISSA „podejmowała próby opracowania własnych certyfikatów umiejętności żeglarskich, głównie związanych z żeglowaniem po morzu, nie podpisała jednak umowy z jakimkolwiek krajem europejskim, dotyczącej uznawania tych certyfikatów”. Durejko zaprezentował też opinię, że skoro na stronie ISSA nie ma informacji o wystawianych przez tą federację certyfikatach, to zapewne ich nie wydaje. Twierdzenie takie trudno nazwać rozminięciem się z prawdą. Jest ono po prostu kłamstwem. Jak zapewnił mnie ówczesny prezydent federacji Joan Basacoma, informacje o certyfikatach na stronie ISSA znajdowały się. Była i nadal jest to strona anglojęzyczna i to jedyny argument broniący Jerzego Durejkę.
W innym akapicie obecny vice prezes PZŻ stwierdził natomiast, że „certyfikat ISSA nie jest wydawany i nie jest uznawany przez jakikolwiek rząd kraju europejskiego”. Kontynuując ten wątek autor dodał, „to że ten certyfikat jest uznawany przez organizację żeglarską taką jak RYA lub przez niektóre firmy czarterowe w Chorwacji lub w innych krajach, to wcale nie oznacza, że jest uznawany przez dane kraje”. Argumentacja taka nie tylko jest logicznie niespójna, a zawarte w niej stwierdzenia są głęboko sprzeczne, ale świadczy też o braku rzetelnej wiedzy na temat certyfikatów kompetencji wydawanych w innych krajach. W ich znamienitej większości rządy tych krajów absolutnie nie ingerują w kwestie żeglarstwa przyjemnościowego i kompletnie ich nie interesuje, kto jakimi dokumentami kompetencji się posługuje. Jest to kwestię samych obywateli, gdyż zgodnie z prawem do uprawiania żeglarstwa wystarczy dowód tożsamości, ponieważ prawo prowadzenia jachtu w zakresie turystycznym jest w tych krajach prawem nabytym, a nie reglamentowanym przez państwo, jak ma to miejsce w Polsce. Certyfikaty kompetencji są tam zatem potrzebne dla czarterodawcy lub ubezpieczyciela, a nie policjanta. Oczywiście przedstawione tu zasady obowiązują tylko w określonym zakresie i odnoszą się do jednostek np. do 15 m długości, niekomercyjnych itp. Przypomnijmy, że również w Polsce obowiązują podobne zasady z tym, że w zdecydowanie ograniczonym zakresie. Do uprawiania żeglarstwa na jachtach do 7.5 m długości na terenie RP również nie trzeba posiadać państwowych uprawnień. Mimo to żeglarze pływający na takich jednostkach szkolą się, otrzymują certyfikaty kompetencji, choć nie wymaga tego prawo. Co więcej, samo Stowarzyszenie Hals na którego czele przypomnijmy stoi Jerzy Durejko wydaje „swoje” certyfikaty, nie przewidziane polskim prawem, ani choćby zaleceniami czy wytycznymi PZŻ. Są to np. młody żeglarz, żeglarz morski. W światle tego faktu, aby nie podejrzewać Durejki o prymitywną hipokryzję, należałoby zadać pytanie, czy „Hals” podpisało jakieś umowy z jakimkolwiek krajem europejskim, dotyczące uznawania tych certyfikatów? Może podpisało umowę ze swoim własnym krajem?
Co do wydawania certyfikatów przez ISSA wyjaśnimy tylko, że organizacja ta od samego początku nadawała i nadal nadaje przeszkolonym osobom certyfikaty kompetencji potwierdzające żeglarskie umiejętności jego posiadacza. Oczywiście na różnym poziomie i w różnych latach ich struktura i wygląd ulegały zmianie. Co więcej, liczni dawni działacze PZŻ takimi certyfikatami się szczycą, gdyż sami w ramach struktur ISSA je tworzyli i zdobywali w okresie, gdy PZŻ należał do ISSA.
Znamienitą część swojego artykułu Jerzy Durejko poświęcił ISSA Poland, Stwierdził On z całą stanowczością, że ISSA Poland „nie jest formalnie członkiem ISSA”. Tymczasem od 2007 r. stowarzyszenie to, tak samo jak przytaczane powyżej United States Sailing Association czy Irish National Sailing School, jest członkiem ISSA. Bazując na tym fałszywym założeniu autor sugeruje następnie, że skoro na stronie ISSA nie ma informacji o wydawanych przez tę federację certyfikatach, to „prawdopodobnie na stronie internetowej ISSA Poland jest informacja o certyfikatach ISSA Poland, czyli własnych nie mających nic wspólnego z ISSA”. Poddał też w wątpliwość zasadność wykorzystywania logotypu ISSA jako części logotypu ISSA Poland, co niewątpliwie sugeruje podszywanie się ISSA Poland pod Międzynarodową Federację Szkół Żeglarskich, a takie działanie nosi oczywiście znamiona przestępstwa.
Jerzy Durejko niestety nie poprzestał na tak daleko idących oszczerstwach. Poddał w wątpliwość to, czy ISSA Poland informuje posiadaczy wydawanych przez siebie certyfikatów o ich statusie prawnym. Samo ich wydawanie nazwał „sprzedażą“. W ten sposób nie tylko zdyskredytował system szkolenia opracowany przez ISSA, w tym ISSA Poland, ale zasugerował wręcz przestępczy charakter działalności międzynarodowej organizacji i jej polskiego członka.
W dalszej części artykułu autor nie podejmując próby wyjaśnienia lub choćby rzetelnego przedstawienia czytelnikowi różnic miedzy ISSA a ISSA Poland zasugerował, że „bałagan pojęciowy dla terminów ISSA lub ISSA Poland może być zamierzoną polityką dezinformacji... mającą na celu wprowadzenie „klienta” w błąd”. Sugestie te oczywiście jednoznacznie wykazują czytelnikowi nie tylko nieetyczny, ale wręcz bezprawny charakter działalności ISSA Poland.
Jakby tego było mało, Prezes Halsu zasugerował też, że nie wiadomo kto de facto kieruje, a tym samym odpowiada, za działania ISSA Poland. Nie trzeba chyba dodawać, że nazwisko Tomasza Lipskiego i innych osób funkcyjnych znajdowały się na stronie ISSA Poland od początku jej istnienia, a dokumenty KRS są ogólno dostępne.
Poważne wątpliwości budził też u autora przedmiotowego artykułu fakt wystawiania przez ISSA Poland certyfikatów na podstawie posiadanych uprawnień państwowych sygnowanych przez PZŻ. Stwierdził on, że w jego opinii „tego typu „wymiana” dokumentu państwowego, o ile w ogóle może występować, powinna być wykonywana przez instytucję do tego upoważnioną”. Samo zachęcanie do takiej wymiany nazwał „tupetem”. Pomijając semantyczne niuanse Durejko nie określił jaka instytucja, w jego opinii, miałaby się zajmować ową wymianą, a tym bardziej nie uzasadnił dlaczego certyfikaty nadawane przez konkretną organizację miałaby wydawać jakaś inna enigmatyczna instytucja, a nie sami zainteresowani, czyli ISSA. Pomijam fakt, że tego typu myślenie mogłoby zasugerować, że posiadanie patentu z logo PZŻ uniemożliwia uzyskanie certyfikatu jakiegokolwiek innej organizacji żeglarskiej na świece. Osobiście uważam, że Jerzy Durejko, jako wieloletni szkoleniowiec, powinien być dumny, że międzynarodowa organizacja jaką jest ISSA, tak wysoko ceniła polskie patenty, że chciała na ich podstawie potwierdzać nabytą wiedzę i umiejętności wydawanymi przez siebie certyfikatami. Tym bardziej, że wielu czarterodawców (zwłaszcza zagranicznych) nie rozpoznaje polskich patentów, a certyfikaty ISSA nie budzą ich wątpliwości. Dla ścisłości dodam jedynie, że obecnie ISSA odstąpiła od zasady uznawalności polskich patentów, miedzy innymi na skutek wielu podobnych wypowiedzi, jak te prezentowane w przedmiotowym artykule.
Na zakończenie pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jeden cytat Jerzego Durejki: „Każda żeglarska inicjatywa szkoleniowa to szansa na coraz szerszą, bardziej skuteczną edukację żeglarską i popularyzację żeglarstwa w Polsce”. I przyznam się szczerze że nie rozumiem awersji jaką mój znamienity kolega darzy ISSA, a ocenę jego działalności cytując jego samego „pozostawiam Koleżankom i Kolegom, instruktorom żeglarstwa”. Zapraszam też na stronę
http://issa.com.pl/ gdzie można znaleźć rzetelne informacje na temat tej niewątpliwie ciekawej inicjatywy.
Krzysztof Piwnicki
4winds szkoła żeglarstwa