Władze Madrytu wpadły ostatnio na nowatorski plan walki ze smogiem. Rozwiązaniem problemu zanieczyszczenia powietrza mają być algi morskie. Sęk w tym, że Madryt wcale nie leży nad morzem. Jak zatem miałoby to działać i czy na pewno okaże się skuteczne?
Dlaczego właśnie algi?
W powszechnej opinii najbardziej tlenotwórczym środowiskiem jest las deszczowy. W rzeczywistości jednak prawdziwym bossem jest w tym względzie ocean, a dokładniej – żyjące w nim algi. Potrafią one pochłaniać dwutlenek węgla i emitować tlen znacznie skuteczniej i wydajniej, niż drzewa czy inne rośliny lądowe.
Nic zatem dziwnego, że ktoś wpadł na pomysł wykorzystania tych super mocy do oczyszczenia powietrza. Czy jednak uda się to w praktyce, i to w liczącej ponad 3 miliony mieszkańców metropolii, jaką jest Madryt?
Nie tak zaraz
Zacznijmy od tego, że określenie, czy i jak dalece algi rozwiążą problem smogu, wymaga przeprowadzenia pewnych szacunków. Zostaną one wykonane w ramach „Strategicznego Planu Turystycznego 2020–2023”, współfinansowanego ze środków unijnych. Dlaczego akurat turystycznego? Otóż dlatego, że - jak twierdzą władze Madrytu – jednym z głównych źródeł smogu w mieście jest turystyka.
Pierwszy etap projektu ma polegać na wyliczeniu dokładnego śladu węglowego, zostawianego przez odwiedzających miasto turystów, a następnie oszacowaniu, ile alg potrzeba, by go skompensować. Drugim etapem będzie zainstalowanie w różnych miejscach Madrytu specjalnych ferm z algami.
Jak to będzie wyglądać?
Pojedyncza ferma to konstrukcja przypominająca totem o wysokości 4m i średnicy 2,5m. Zostanie ona napełniona wodą morską, w której będą żyć algi, produkując tlen i usuwając CO2. Specjaliści twierdzą, że jeden taki totem będzie w stanie wytworzyć tyle samo tlenu, co 368 średniej wielkości drzew.
Na początek planowane jest ustawienie w Madrycie 10 takich urządzeń. Jeśli wyliczenia okażą się trafne, to trochę tak, jakby posadzić tam całkiem spory las. Przypomnijmy, że w europejskich lasach na hektar przypada od 300 do 600 drzew. 10 totemów ma zastąpić 3680 drzew, a więc 6-12 hektarów lasu.
Czy to ma sens?
Osobiście wolimy prawdziwe drzewa, ale skoro algi mają oczyścić powietrze, taka inicjatywa z pewnością nie zaszkodzi. Co więcej, w przyszłości planowane jest też stworzenie naściennych ferm z algami i umieszczenie ich na budynkach w różnych częściach miasta. Na razie Madryt poprzestanie na dziesięciu urządzeniach. Czy jednak taka inwestycja okaże się opłacalna?
Jak informuje portal esDiario.com, koszt wprowadzenia w życie programu z totemami wyniesie minimum 1,5 miliona euro. Oznacza to, że pojedynczy totem będzie kosztował 150 tysięcy euro. Ale kto bogatemu zabroni?
Tagi: algi, ekologia, Madryt, Hiszpania, powietrze, UE