Słyszeliście o Jeziorze Mead? To sztuczne jezioro w Stanach Zjednoczonych, na granicy stanów Nevada i Arizona. Powstało w latach 30. ubiegłego wieku, kiedy rzekę Kolorado przegrodzono zaporą Hoovera, zatapiając przy okazji kilka miejscowości. Dziś to gigantyczne, o długości 180 km jezioro wysycha. Przyczyną jest długotrwała susza.
Co prawda poziom wody w jeziorze zazwyczaj się waha w zależności od pory roku, ale w ciągu ostatnich 20 lat obniżył się o prawie 42 metry. 10 czerwca wysokość lustra wody spadła do 326,6 m n.p.m. To najniższy poziom w historii tego zbiornika. Obecnie jezioro jest zapełnione w 37 procentach ale według prognoz proces wysychania będzie się tylko nasilał. A Mead to źródło wody dla ponad 20 mln ludzi – między innymi dla takich metropolii jak Los Angeles, San Diego, Phoenix, Tucson i Las Vegas. I obecna sytuacja jest bardzo poważna, jeśli nie dramatyczna. I chodzi nie tylko o zaopatrzenie w wodę, ale i energię elektryczną, bo obniżający się poziom wody ma wpływ na prąd produkowany na zaporze Hoovera. Przy wyższych poziomach wody moc tamtejszych turbin wynosi 2074 megawatów, co pozwala wytworzyć energię zasilającą roczne 450 tys. domów. Przy obecnym stanie jeziora to już tylko 1567 megawatów, co pozwala wyprodukować energię już tylko dla około 350 tys. domów. Zapora może produkować energię przy poziomie wody ok. 950 stóp n.p.m. Jeśli poziom będzie niższy, produkcja energii nie będzie możliwa. Poziom zanotowany 10 czerwca jest bardzo blisko tej granicy.
Obniżający się poziom wody w jeziorze to efekt długotrwałej suszy – i to naprawdę długotrwałej, bo trwa ona od 22 lat a ogarnęła m.in. Kalifornię, Nevadę, Oregon i Utah, południowo-zachodnie stany Arizona i Nowy Meksyk, a nawet część Wielkich Równin. W tym roku susza jest wyjątkowo dokuczliwa, a naukowcy oceniają, że będzie wręcz katastrofalna dla niektórych gatunków.
I teraz pytanie – czy władze objętych suszą stanów coś robią w tej sytuacji? Tak. Rekomendowane jest wiercenie studni, co jednak jest rozwiązaniem krótkoterminowym. Niektórzy rolnicy rezygnują z wodochłonnych upraw – lub wręcz zostawiają ziemię bez uprawiania, co może mieć w przyszłości dramatyczne skutki dla produkcji żywności. Wszyscy mieszkańcy objętych suszą okolic proszeni są o obniżenie zużycia wody o 10 proc. Niektórzy ratunek widzą w boskiej interwencji – gubernator Utah wezwał wszystkich do modlitwy o deszcz.