Wedle oficjalnej definicji, „Ahoj” nie znaczy nic szczególnego. Jest to po prostu „pozdrowienie, zawołanie, okrzyk mający zwrócić uwagę”. Czyli takie żeglarskie: „E! wy tam!”
Zupełnie nie tłumaczy to, dlaczego pozdrowienia takiego używają mieszkańcy krajów zwyczajowo nie będących morskimi potęgami, np. Czech czy Słowacji. A może za „Ahoj” kryje się zupełnie co innego? Zaraz się przekonamy.
Siemanko!
Ahoj to okrzyk kojarzony głównie z ludźmi morza, co jednak nie oznacza, że nie usłyszymy go na stałym lądzie (i to niekoniecznie u naszych południowych sąsiadów). Ahoj wchodzi bowiem pomału do slangu, szczególnie w przypadkach, gdy osobę, do której się zwracamy, lekko buja na boki. Prowadzi to niekiedy do nieporozumień, jak choćby w poniższym sucharku:
- Ahoj baco, a co tam u was?
- A hoj cię to obchodzi.
Ahoj zawsze jest jednak powitaniem. No, prawie zawsze.
Ahoj na morzu
Na wodzie „Ahoj” może zostać użyte nie tylko w charakterze powitania, ale również jako pożegnanie, a nawet ostrzeżenie. Co ciekawe, zanim „Ahoj” stało się międzynarodowym standardem, żeglarze z różnych krajów posiadali alternatywne zawołania, które pomimo różnic w zapisie, wymawiane były bardzo podobnie. Dla przykładu, w j. holenderskim był to okrzyk hoi, w duńskim - ohøj, w portugalskim - oi, zaś w Indonezji - ahiy.
Wszystkie te wyrazy znaczą w zasadzie to samo - są neutralnym, miłym powitaniem. Przy okazji, warto zauważyć, że „Ahoj” to chyba najbardziej egalitarne słowo świata, bowiem możemy zawołać tak zarówno do łajby mazurskiego wodniaka-szuwarka, jak i do statku brytyjskiej królowej. Ok., może w tym drugim przypadku należałoby uzupełnić okrzyk jakimś subtelnym dygnięciem ;)
Zawołanie i odpowiedź na nie
Skoro „Ahoj” jest słówkiem, nazwijmy to, „wywołującym”, to wypadałoby stosownie nań odpowiedzieć. William Falconer, szkocki poeta, a zarazem autor powstałego w 1769 roku słownika nautycznego podaje, iż „Ahoj” używano też celem zwrócenia uwagi na większych jednostkach. Jeśli na przykład sternik chciał wydać polecenie ludziom obsługującym foka, wołał „hej, ludzie od foka, ahoj”, zaś ci odpowiadali „holloa”, co oznaczało, że usłyszeli wezwanie i teraz czekają na komendę.
Zwyczaj odpowiadania na „Ahoj”, lub na jakiś wariant tego okrzyku, kultywowały również marynarki wojenne Niemiec oraz Austrii (rzecz miała miejsce przed I wojną, więc Austria posiadała jeszcze jakieś morze). Do łodzi, zbliżającej się do okrętu wojennego, wołano „Boot ahoi”, co było nie tyle powitaniem, ile zapytaniem, kto zacz. Odpowiedź zależała od tego, jaka była ranga najstarszej stopniem osoby na pokładzie. Jeśli był to oficer, wołano „Ja, ja!”, jeśli admirał - "Flagge!", a jeśli nikt ważny - „Nein, nein!”.
Telefony
Czy okrzyk „Ahoj” może mieć coś wspólnego z telefonami? Otóż, może. Pan Aleksander Graham Bell, wynalazca telefonu, zauważył słusznie, iż kiedy usłyszymy dzwonek i podniesiemy słuchawkę, należałoby jakoś zasygnalizować ten fakt osobie dzwoniącej. Proponował więc, żeby w takim wypadku zamiast „halo”, mówić: „ahoy-hoy”.
Ostatecznie pomysł się nie przyjął, a to dlatego, że za „halo” (czy w angielskiej wersji: hello) optował nie kto inny, jak Thomas Edison. A ten, jak wiemy, miał znacznie większą siłę przebicia (właśnie dlatego dziś uważamy go za wynalazcę żarówki, zaś o jej rzeczywistym autorze, panu Tesli, jakoś mniej słychać).
Etymologia
Nasze „Ahoj” jest w zasadzie spolszczonym zapisem angielskiego słówka ahoy. W sumie, nic w tym dziwnego. Przodkiem zawołania ahoy było natomiast słowo hoy, wywodzące się z języka środkowoangielskiego. Co jednak znaczyło hoy?
I tu może Was spotkać małe rozczarowanie, bowiem był to zwyczajowy okrzyk, służący do… poganiania bydła. Najstarszy przykład użycia słówka hoy możemy znaleźć w pochodzącym z 1393 roku poemacie „Piers the Ploughman”, gdzie jeden z bohaterów woła coś w stylu: „i pomógł orać te pół akra, hoy, troly, lolly!”. Takie angielskie „hetta, wiśta, wio!”. Cóż, chyba woleliśmy tego nie wiedzieć.
Tagi: ahoj, okrzyk, słownik, powitanie