Mamy przyjemność przybliżyć Wam sylwetkę Władysława Wagnera, pierwszego Polaka, który opłynął kulę ziemską.
Wagner urodził się 17 września 1912 roku w Krzyżowej Woli. W roku 1927 wraz z rodzicami przeprowadził się do Gdyni. To tu, blisko morza, portu i jachtów odkrył swą pasję do żeglarstwa. Jako nastolatek zapisał się do morskiej drużyny harcerskiej, brał udział w wielu kursach żeglarskich. Zafascynowany kanadyjskim żeglarzem, Joshuą Slocumem, który jako pierwszy odbył samotny rejs dookoła świata, Wagner pragnął odbyć podobną podróż pod polską banderą. Nikt nie przypuszczał, że to właśnie on będzie pierwszym polskim żeglarzem, któremu uda się zrealizować swe marzenia. Razem z uczniem malarskim, Rudolfem Korniłowskim przebudował znaleziony w pobliżu gdyńskiego portu wrak starej motorowo-żaglowej szalupy długości 8,8 m wyposażając ją przy tym w balast i ożaglowanie gaflowe. 8 lipca 1932 roku odbyło się skromne pożegnanie „Zjawy”, na której to Wagner wraz z Korniłowskim rzekomo wyruszyli w bałtycki rejs. Bez wątpienia była to szalona ekspedycja. Młodzieńcy nie mieli ani odpowiedniego statku ani też środków potrzebnych na odbycie tak dalekiej podróży oceanicznej, nie posiadali także wystarczającej wiedzy żeglarskiej.
Kiedy przepływali Cieśninę Skagerrak wyszło na jaw, że „Zjawa” jest źle zrównoważona, konieczne było założenie bukszprytu i dużego kliwra. Po przeróbce powierzchnia żagli wynosiła 38 m2. Łódź popłynęła w dalszy rejs, przez Morze Północne. Niedaleko brzegów Holandii, na swej drodze spotkali parowiec „Tczew”, którego załodze Wagner przekazał pierwsze informacje co do prawdziwego kierunku swej wyprawy. Młodzi żeglarze dopłynęli do Lizbony, gdzie przyłączył się do nich kolejny towarzysz - Frydson, obieżyświat zatrudniony przez polski konsul w Portugalii. W styczniu 1933 roku załoga dotarła do Casablanki, gdzie doszło do spotkania z ówczesnym sławnym żeglarzem - Alainem Gerbaultem, który właśnie odbywał kolejną z swoich wypraw. Kolejnym celem był Dakar, gdzie „Zjawa” została przezbrojona na jol, wzbogacona o drugi maszt. 21 kwietnia 1933 roku załoga wyruszyła w rejs przez Atlantyk w kierunku Brazylii, by 3 czerwca dopłynąć do portu Belem po drugiej stronie Atlantyku. W tym czasie zachorował Rudolf Korniłowski, który zmuszony był przerwać podróż. Dalszy rejs prowadził przez Trynidad do portu Colón w pobliżu Cristobalu. Tu Wagner sprzedał jacht, rozstał się z Frydsonem i rozpoczął poszukiwania nowej żaglówki. W międzyczasie spisał wspomnienia z dotychczasowej podróży i przesłał je do kraju. Wkrótce otrzymał pierwszą zaliczkę od polskiego wydawcy oraz przyjął zamówienie na cykl reportaży do „Gazety Polskiej”. Wspomnienia z wyprawy Władysława Wagnera ukazały się w książce pt. ”Podług słońca i gwiazd”, wydanej w roku 1934. Przedstawiony przez żeglarza opis podróży cieszył się w kraju dużym zainteresowaniem, nic dziwnego, była to bowiem interesująca i szczera relacja z żeglugi odbywanej według słońca i gwiazd. W krótkim czasie Wagnerowi udało się kupić jacht – kecz o 100 m2 żagli, o długości 14,4 m, szerokości 3,9 m i zanurzeniu 1,8 m. Niestety „Zjawa II” była niedokończona, przez co jej przygotowanie do dalszej wyprawy okazało się bardzo kosztowne. Wówczas z pomocą przyszedł Związek Harcerstwa Polskiego. Kiedy jacht był już w wodzie, do portu Colón przybył „Dar Pomorza”. Holował on „Zjawę II” przez cały Kanał Panamski. Po wyjściu z portu Balboa, już na Oceanie Spokojnym nastąpiło pożegnanie. Władysław Wagner wraz z nowym towarzyszem podróży, Józefem Szczyptą, obrali kurs na Morze Południowe. Już na wyspie Suva w archipelagu Fidżi okazało się, że poszycie jachtu przeżarły świdraki. Był październik 1935 roku. Władysław Wagner rozstał się z J. Szczyptą, sprzedał wrak jachtu i wsiadł na statek płynący do Australii.
Wagner nie porzucił marzeń, wręcz przeciwnie, z uporem dążył do ich realizacji. W teczce miał rysunki konstrukcyjne nowego jachtu, który chciał zbudować w Ekwadorze. Otrzymane za napisaną książkę honorarium, bardzo pomogło mu w osiągnięciu celu. Kolejny jacht „Zjawa III” gotowy był dopiero w czerwcu 1937 roku. W towarzystwie australijskiego Polaka, Władysława Kondratowicza, Wagner wyruszył w kolejny rejs; z portu Guayaquil, przez wyspy Tuamotu, Ekwador, by końcem sierpnia dopłynąć do Tahiti. Później dopłynął do wyspy Bora Bora i w listopadzie powrócił do Sydney. 10 lipca 1938 roku, po ośmiu miesiącach pobytu w Australii, Wagner wyruszył w drogę powrotną do kraju. Do załogi dołączyli dwaj australijscy skauci – Walsh i Smith, z tym, że ten drugi szybko zrezygnował z wyprawy i jego miejsce zastąpił Bernard Plowright. Żeglarze obrali kierunek przez Dżakartę, gdzie na Wagnera czekał patent kapitański wydany przez Polski Związek Żeglarski. Następnie „Zjawa III” przez Morze Czerwone, Kanał Sueski i Gibraltar popłynęła na Atlantyk. 4 lipca 1939 roku o godzinie 16:20 Wagner przeciął trawers portugalskiego przylądka Faro, który na „Zjawie I” minął 4 stycznia 1933 roku. Dokładnie po 6,5 roku okrążył kulę ziemską. Wówczas zapisał w swym dzienniku: „Pierwszy polski jacht okrążył ziemię”, co nie do końca było prawdą, gdyż dotyczyło jedynie samego Wagnera. Tak zakończyła się przerywana przeciwnościami losu podróż żeglarza, pierwszego Polaka, który opłynął kulę ziemską. Niestety, Wagner nie dotarł do Polski. Był w Great Yarmouth w Anglii gdy zaskoczyła go wojna. Wstąpił do marynarki, gdzie niebawem awansował do stanowiska drugiego oficera. Po wojnie pozostał na emigracji, był rybakiem. W roku 1947 kupił duży kecz „Rubikon”, na którym wyruszył na Morze Karaibskie. Na wyspie Puerto Rico założył małą stocznię i ośrodek turystyczny dla jachtsmenów. W 1969 roku, po zakończeniu działalności zawodowej przeprowadził się na Florydę.
Władysław Wagner zmarł 15 września 1992 roku w Winter Park w stanie Floryda.
Źródło zdjęć: www.rejswagnera.pl.