Z merkantylnego punktu widzenia, wydanie książki o takiej tematyce to przedsięwzięcie wielce ryzykowne. Kto bowiem w czasach rozbudowanej jachtowej elektroniki, internetu i GPS-u, zajmie się poszerzaniem swej żeglarskiej wiedzy o astronawigację. Kto na współczesnych jachtach, zwłaszcza na tych, które się czarteruje na popularnych akwenach spotkał się z sekstantem.
Owszem, wciąż w użyciu pozostają papierowe mapy, ale i z nich coraz rzadziej się korzysta, gdy ma się w dyspozycji ploter z wyraźnie zaznaczoną pozycją. Ale przecież astronawigacja jest wciąż wykładana w szkołach morskich, można zatem wnioskować, że jednak bywa przydatna. Poza tym wydanie tej książki to cenne uzupełnienie oferty dobrego wydawnictwa specjalizującego się w literaturze żeglarskiej jakim niewątpliwie jest oficyna „Almapress” i zapewne przyczynek do jego tzw. „sławy mołojeckiej”. Zatem czapki z głów. Książka porządnie wydana, z licznymi kolorowymi ilustracjami, w sposób przystępny przybliża tę trudna i elitarną wiedzę. Jest to niewątpliwie pozycja adresowana do żeglarzy-hobbystów, ale myślę, że jest ich jednak spore grono.