TYP: a1

Żeglarz kontra ogrzewanie na jachcie

środa, 28 czerwca 2017
Anna Ciężadło

Kiedy mamy szczęście pływać w sezonie letnim gdzieś po Karaibach, coś takiego, jak ogrzewanie, możemy uznać za zupełnie zbędny balast. Jeśli jednak przyjdzie nam ochota na porzucenie utartych szlaków i odwiedzenie trochę chłodniejszych miejsc (na przykład Svalbardu, albo innych Mikołajek), ogrzewanie zaczyna się przydawać. I to bardzo. Fajnie jest móc wysuszyć przemoczone ciuchy i pozbyć się pleśni z kanapek, a przy okazji - przedłużyć sobie sezon: w końcu, jak twierdzą miłośnicy bałtyckich klimatów, dogrzewana łódeczka daje nam każdego roku jakieś trzy miesiące pływania więcej. Czyli jest o co walczyć.

Skąd się bierze ciepełko?

Zasadniczo, na jachtach montuje się dwa główne typu ogrzewania: mokre i suche. Ogrzewanie suche pobiera chłodne powietrze spoza łódki, a następnie przepycha je przez wymiennik ciepła i stamtąd dalej do kabin. W ogrzewaniu mokrym podgrzewana jest krążąca w układzie ciecz, która następnie rozprowadzana jest rurkami do wymienników, które mogą być nadmuchowe, płytowe albo rurkowe.

Który z systemów jest lepszy? Tak naprawdę, oba mają swoje „zady i walety”, bowiem w przeciwnym wypadku - zostałby tylko jeden J Ogrzewanie suche pozwala na szybsze osuszanie wnętrza łodzi, co jest fajną opcją, tym bardziej, że przewietrzanie niekoniecznie musi odbywać się z udziałem powietrza podgrzanego (czym grozi nieumiejętna obsługa takiego systemu, powiemy sobie za chwilę). Możemy więc nie tylko odczuć miłe ciepełko, ale i pozbyć się typowo jachtowego zapaszku. Ogrzewanie suche jest też zdecydowanie mniej energożerne w porównaniu do mokrego. Natomiast ogrzewanie wodne posiada tę ogromną zaletę, że może być zintegrowane z bojlerem i poza dystrybucją ciepła, zapewni nam też gorącą wodę użytkową.

 

Jak to zwykle bywa…

…ogrzewanie lubi zbuntować się gdzieś tak po dwóch sezonach. Czyli, zupełnie przypadkiem, tuż po wygaśnięciu gwarancji. Mowa oczywiście o ogrzewaniu znanych firm, takich, jak Webasto czy Eberspaecher, bowiem wynalazki rodem z chińskiego bazaru rzadko wytrzymują aż tak długo. Rzecz jasna, im bardziej intensywnie użytkujemy ogrzewanie, tym wcześniej nastąpią nieprzewidziane trudności, chociaż z drugiej strony, zbyt długie przestoje też nie działają najlepiej na sprawność tego typu systemów. Dlatego optymalnym rozwiązaniem jest rozsądne używanie, ale też uruchamianie ogrzewania nawet latem.

OK, a co możemy zrobić, jeśli ogrzewanie nie chce się włączyć? Smutna prawda jest taka, że… głównie przeczytać instrukcję. Oczywiście, samodzielna naprawa drogich i skomplikowanych systemów grzewczych raczej nie wchodzi w grę, tym bardziej, że najprawdopodobniej nie posiadamy na pokładzie odpowiednich narzędzi. Zanim jednak poddamy się rozpaczy i wezwiemy do naprawy ekspertów z NASA, przyjrzyjmy się, czy aby na pewno… właściwie obsługujemy nasze ogrzewanie. Byłoby trochę głupio wołać fachowców, albo co gorsza - nie wołać ich i marznąć niepotrzebnie przez dwa tygodnie tylko dlatego, że nie przyswoiliśmy sobie treści zawartych w instrukcji obsługi.

 

Najczęstsze przyczyny braku współpracy

Jeśli ogrzewanie uparcie nie działa, a pogoda równie uparcie nas nie rozpieszcza, spójrzmy na cały system, nomen omen, chłodnym okiem i upewnijmy się, że bezpiecznik jest włączony, a klapki od nawiewu - zlokalizowane (!!) i otwarte.

Często też przyczyną kiepskiej współpracy na linii żeglarz - Webasto jest fakt, że na jachcie wydzielone są dwie strefy ogrzewania, dzielące go symetrycznie wzdłuż kilu. Strefy działają co prawda niezależnie (zatem można grzać połowę łódki), ale przełączniki - już niekoniecznie. Czyli, istnieje opcja, że celem zagrzania kabin na lewej burcie, trzeba najpierw uruchomić pstryczek umieszczony w prawej.

Jeżeli mamy do czynienia z ogrzewaniem suchym, sprawdźmy, czy nastawione zostało na grzanie, czy na przewietrzanie, co zamiast ogrzać, jeszcze dodatkowo obniży komfort termiczny załogi i raczej jej nie uszczęśliwi.

Jeśli wszystko już sprawdziliśmy i mimo to ogrzewanie nadal nie działa, pozostają nam… ciepłe majty oraz góralska herbatka, opcjonalnie uzupełniana o przytulanie innego członka załogi. Na szczęście, jeśli wierzyć legendom, klimat się ociepla - wiecie, dziura ozonowa i te sprawy - więc być może niedługo problem zniknie?

 

Rozwiązania alternatywne, czyli żeglarz potrafi

Oczywiście, na powyższych typach ogrzewania opcje się nie kończą, bowiem żeglarze, jako ludzie kochający niebezpieczeństwo i przyzwyczajeni do ciągłego spoglądania śmierci w oczy, stosują na swoich krążownikach najdziwniejsze patenty.

Na forach żeglarskich znajdziemy m. in. opisy zgrabnych, przenośnych piecyków na naftę, które ponoć świetnie się sprawdzają, chociaż grożą ciężkim poparzeniem, nie wspominając już o kwestii dystrybucji spalin. Bardziej pomysłowi amatorzy mazurskich klimatów dogrzewają swoje łódki… domowym grzejnikiem elektrycznym, a także promiennikiem, zwanym pieszczotliwie „słoneczkiem”, grzejnikiem olejowym, a nawet tak zwaną „kozą”. Oczywiście wszystko to są rozwiązania partyzanckie i chociaż bywają do pewnego stopnia skuteczne, są też całkowicie niezgodne z prawem; nie wspominając już przez litość o zdrowym rozsądku. Równie popularne i równie sprzeczne z prawem (a konkretnie - z normą przeciwpożarową EN ISO 9094) są rozmaite urządzenia dogrzewające, zasilane benzyną. Ich stosowanie w warunkach rejsowych jest skrajnie niebezpieczne, ale co tam - w końcu gaz kosztuje, a ropa śmierdzi; a poza tym, po Drugiej Stronie na żeglarzy czekają podobno całkiem fajne akweny…

 

Tekst powstał we współpracy z Charter Navigator

 

 

Tagi: ogrzewanie, jacht, usterka
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620