TYP: a1

Żeglarz kontra typowe awarie silnika

środa, 14 czerwca 2017
Anna Ciężadło

Co prawda żeglarz to człowiek, który z jakby definicji posługuje się żaglami, jednak  definicja definicją, a życie życiem: trudno zaprzeczyć, że silnik (i to sprawny) jednak się czasem przydaje.

Jeśli więc chcemy, aby służył nam długo, wiernie i bezawaryjnie, musimy podejść do niego z sercem i wyrozumiałością. Jednym słowem, zatroszczmy się  o silnik, a on zatroszczy się o nas. Chyba.

 

Po co komu przegląd?

Jeśli posiadamy własny silnik, co zwykle wiąże się z posiadaniem własnej łódki (eh, szczęściarze), powinniśmy odwiedzać serwis nie tylko wtedy, gdy coś się zepsuje, ale też dbać o regularne przeglądy techniczne. Zaleca się, by taki przegląd wykonywać po przepływaniu każdych 100 motogodzin, i to - w miarę możliwości - w sprawdzonym (choć niekoniecznie najdroższym) serwisie, a nie u przysłowiowego pana Józka w garażu. Ponieważ w naszych okolicznościach przyrody wypływanie 100 motorogodzin może zająć sporo czasu, producenci zalecają, by trzymać się reguły, że przegląd wykonujemy zawsze jesienią. Czyli po sezonie - nie przed, kiedy już zwarci i gotowi, stoimy na kei i mamy nadzieję odpłynąć.

Niestety, częstą praktyką jest beztroskie przykrycie silnika plandeką (co z oczu, to z… głowy) i wstawienie go na zimę do garażu. Tak naprawdę trzeba go opłukać z wody (zwłaszcza słonej) i spuścić z instalacji całą wodę oraz paliwo. Jak zapewne pamiętamy z lekcji fizyki, woda zamarzając, mocno powiększa swoją objętość i wywiera duże parcie na wszystko wokół, a takiego ciśnienia niektóre elementy instalacji mogą zwyczajnie nie wytrzymać. Najczęściej nie wytrzymuje przekładnia, której wymiana jest zdecydowanie bardziej kłopotliwa, niż jesienne osuszenie instalacji. Z paliwa natomiast  wytrąca się parafina, tworząc idealne środowisko dla bakterii beztlenowych, które przez kilka zimowych miesięcy będą miały sporo czasu, by zbudować kultury znacznie bardziej okazałe, niż w jogurcie - i tym samym, uprzykrzyć nam życie.

 

Jak wygląda przegląd?

Wszystko zależy od tego, z jakim silnikiem mamy do czynienia, jak bardzo jest zasłużony w boju i czy jest on dwu- czy czterosuwowy. W każdym przypadku oczywiście sprawdzić trzeba ciśnienie sprężania w cylindrach, świecie, szczelność skrzyni biegów oraz tak zwany ogólny stan silnika.

W silnikach czterosuwowych warto także wymienić olej w silniku i skrzyni biegów oraz sprawdzić stan filtrów oleju, a w razie konieczności - wymienić je na nowe.  W przypadku dwusuwów wystarczy skontrolować olej w skrzyni biegów. Jeśli posiadamy bardziej współczesny silnik z wtryskiem elektronicznym, w czasie przeglądu warto wykonać także test komputerowy, pozwalający na szybkie zdiagnozowanie jego stanu i usunięcie ewentualnych usterek.

 

Typowe awarie

Jeżeli podejdziemy do tematu przeglądu i konserwacji silnika z typową żeglarskiej braci nonszalancją, może zrobić się… ciekawie. A nawet bardzo ciekawie, bowiem zgodnie z prawem Murphy’ego, silnik odmówi posłuszeństwa w najmniej odpowiednim momencie. Cóż, jego zbójeckie prawo, ale ponieważ sami przyczyniliśmy się do tego stanu, możemy jedynie sobie pogratulować oraz wyciągnąć wnioski na przyszłość. Co zatem może pójść źle?

Praktyka pokazuje, że najczęstsze awarie silnika generowane są przez zapchany filtr paliwa. Powstaje zatem pytanie, co takiego go zapycha? Niestety, często przyczyniamy się do tego sami, kontrolując stan filtrów „na oko”, co nijak ma się do rzeczywistości - chyba że jest już naprawdę źle i filtr ewidentnie jest czarny jak smoła.

Osobną kwestią jest natomiast jakość paliwa, z którą w bardziej prowincjonalnych tankowniach bywa bardzo różnie. Niekiedy zdarza się też, że zatankujemy paliwo całkiem dobrej jakości, ale w kanistrze, w którym je przewozimy, nazbiera się paprochów, które zanieczyszczą nam paliwo i zapchają filtry.

Drugą popularną przyczyną awarii silników jest ich przegrzanie, do którego również zwykle doprowadzamy na własne życzenie. Paradoksalnie, częstą (i zgubną) praktyką jest wyciąganie silnika z wody i próbne odpalanie, by sprawdzić, czy działa. OK, działa - ale po kilkunastu sekundach przestanie, bo będzie już przegrzany, a pompa doprowadzająca wodę - uszkodzona.

 

Codzienna eksploatacja

Chcąc przedłużyć żywotność silnika, warto wyrobić sobie kilka zdrowych nawyków:

1. Rozruch: zanim radośnie naciśniemy „start”, albo przekręcimy kluczyk, koniecznie musimy sprawdzić, czy zawór poboru wody do obiegu chłodzenia jest otwarty. Jeśli nie jest, za chwilę będziemy mieli do czynienia z drugą najczęstszą awarią, czyli przegrzaniem.

2. Wypływ wody: jeśli silnik szczęśliwie udało się uruchomić, koniecznie zwróćmy uwagę, czy razem ze spalinami wydostaje się z niego woda. Jeśli tak nie jest, za najdalej kilkadziesiąt sekund możemy spodziewać się zatarcia wirnika pompy wody obiegu zewnętrznego. Brak wyrzucania wody często jest skutkiem zamknięcia zaworu poboru wody (patrz punkt wyżej), ale może też być efektem awarii paska klinowego pompy wodnej.

3. Odpalamy tylko dwa razy; w porywach do trzech. Silnik powinien uruchomić się właściwie od razu - jeśli nie „zaskoczy” w ciągu kilkunastu sekund, dajmy mu odpocząć i ponówmy próbę nie wcześniej, niż za minutę. Jeśli druga próba również skończy się niepowodzeniem, przyjrzyjmy się uważnie silnikowi zanim podejmiemy trzecią - być może coś spadło, urwało się, albo pękło. Takie niespodziewane odmówienie posłuszeństwa może mieć bardzo prozaiczną przyczynę, a uparte zmuszanie rozrusznika do pracy nie tylko nie sprawi, że silnik odpali, ale może doprowadzić do rozładowania akumulatora. Jeśli natomiast nie potrafimy zlokalizować przyczyny buntu, odpuśćmy i odwiedźmy mechanika. Może być nawet pan Józek ;)

Tagi: awaria, silnik, naprawa, przegląd
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620