Na Mazurskim Szlaku cz.2. "Łabędzi Szlak"

wtorek, 13 sierpnia 2013
Tomasz Szymankiewicz
Po nocy spędzonej spokojnie u progu Kisajna, warto poznać dokładniej zakątki tego jeziora. Kisajno z jeziorami sąsiadującymi (Darginem, Łabapem, Dobskim) tworzy jeden akwen Mamr. Jego głębokość maksymalna szacowana jest na 25 m, a średnia na 8,4 m. Jest ono długie na 8,5 km i szerokie na 3 km.

W całym systemie jezior mazurskich trudno o akwen z równie rozwiniętą linią brzegową. Południowo-zachodni brzeg jeziora obfituje w liczne zatoczki, w których wygodnie może stanąć jacht. Żądne wrażeń serca kusi perspektywa dobicia do jednej z wielu mijanych wysp, trzeba jednak oprzeć się tej pokusie, ponieważ są to rezerwaty utworzone dla ochrony miejsc lęgowych ptaków, a także zachowania krajobrazu naturalnego i polodowcowego. Niestety wielu żeglarzy łamie zakaz postoju i wdziera się w głąb tych zakątków, zakłócając ich spokój i harmonię, a na dodatek koszmarnie śmiecąc. Rozkoszujmy się pięknem przyrody z wody, płynąc spokojnie i cicho na żaglach, nie płosząc tak licznie towarzyszącego nam ptactwa. Można przystanąć na kotwicy i zrobić wiele pięknych zdjęć skrzydlatej braci, nie zakłócając przy tym naturalnego rytmu przyrody.


Prosta wersja szlaku – dla tych, którzy nie lubią gubić się wśród wysp :)

Chociaż „Łabędzi Szlak” jest labiryntem, to nie powinniśmy go traktować jako pułapki, która zabiera nam godziny żeglugi. Warto eksplorować zatoczki, opływać wyspy, szukać własnych tras. Można się w nim nawet zagubić, aby odnaleźć się następnego dnia. Żegluga na takim akwenie należy do dosyć wymagających ze względu na odbicia wiatru i zmienne głębokości. Starajmy się unikać gwałtownych zwrotów przy samych trzcinowiskach, ale czasem takie manewry okażą się niezbędne w wąskich przejściach. W większości przypadków jeśli utkniemy na mieliźnie lub wpadniemy w trzciny, silnik i praca balastem będą wystarczające, aby powrócić na głęboką wodę.

Labirynt z lotu łabędzia
Źródło: www.gizycko.pl

Jeśli nie zabraknie nam śmiałości, by zagłębiać się w wąskie pasy trzcin, to trafić możemy w rzadziej uczęszczane i mniej znane zakamarki. Jednym z takich miejsc jest zatoka Pawie Oczko w linii brzegowej wyspy Duży Ostrów. Za kilka lat wpłynięcie tam może być niemożliwe, z powodu zarastania trzciną. Na tych jednak spośród Was, którzy zdążą odwiedzić ten swojski atol, czeka przejrzysta, czysta woda, w której można obserwować duże ryby. Niecodziennym gościem będzie też łoś czy bóbr.


Wejście do zatoki Pawie Oczko ma zaledwie 4 m szerokości

Nocne bobrowanie
Gdy już zmęczy nas eksploracja zakamarków Szlaku Łabędzi, warto zapłynąć na noc do wąskiej zatoki Zimny Kąt położonej na północny-zachód od Guckiego Rogu. Wzdłuż całej długości zatoki są zaciszne miejsca do postoju, na cyplu przy jej wejściu znajduje się pole biwakowe, w obrębie którego mieści się mały sklepik. Niestety ostatnio Zimny Kąt cieszy się złą sławą z powodu rzekomych kradzieży, jakie zdarzają się tam w nocy. Ginie podobno wszystko – od gitar i używanych grilli, po ziemniaki i brudne kubki. Dla mnie zatoka Zimny Kąt pozostanie miejscem, gdzie łatwo spotkać przyjazne, rozszantowane, żeglarskie towarzystwo i przy ognisku przegrać noc. Następnego dnia wypłyniemy z tego miejsca niezbyt wcześnie ;)
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 23 listopada

Francis Joyon na trimaranie IDEC wyruszył z Brestu samotnie w okołoziemski rejs z zamiarem pobicia rekordu Ellen MacArthur; zameldował się na mecie po 57 dniach żeglugi, poprawiając poprzedni rekord o dwa tygodnie.
piątek, 23 listopada 2007