Na Mazurskim Szlaku cz.4. W stronę cichych wód
Sztynort, który przyjdzie nam dziś opuścić, słynie z godzenia sprzecznych podejść do wypoczynku na wodzie. W tym rozległym porcie znajdą coś dla siebie zarówno miłośnicy spokoju, jak i ci, którzy odnajdują się najlepiej w gwarnym życiu dużej mariny. Jeśli jednak zmęczy nas obcowanie z licznym gronem żeglarzy i zapragniemy mniej uczęszczanych i cichszych wód, szlak poprowadzi nas tam, gdzie swe wody rozlewa jezioro Dobskie. Zanim jednak opuścimy port, warto wykonać zaopatrzenie. Ceny w Sztynorcie nie należą do niskich, ale to jedno z niewielu w tym rejonie miejsc, gdzie możemy zrobić pełne zakupy. Korzystając z okazji można również uzupełnić stan paliwa. Warto zajrzeć do leżącej niedaleko mariny wsi, w której znajduje się nieduża, przydrożna smażalnia ryb „U córki rybaka”. Poza smaczną rybą znajdziemy w niej szeroki wachlarz piw regionalnych.
Czas wypływać.
Żegnamy Sztynort
|
W głębi lasów porastających półwysep dzielący wody Łabapu i jeziora Sztynorckiego znajduje się stary, zapomniany cmentarz i mauzoleum rodziny von Lehndorff, dawnych właścicieli tych ziem. Dostać się tam można kilkoma trasami, żadna z nich nie jest jednak łatwa. Najdłuższa ścieżka wiedzie dookoła jeziora Sztynorckiego, jest mocno zarośnięta, błotnista i pełna gałęzi. My, jako żeglarze, możemy skrócić sobie uciążliwą wędrówkę lądując nieco na prawo od wejścia do Kanału Sztynorckiego. Miejsca jest mało, manewry są utrudnione, a na dodatek przy brzegu wita nas zapora przybrzeżnych chaszczy. Uparci żeglarze torujący sobie ścieżkę w głąb lasu dotrą do głównego szlaku do krypty, również niełatwego, bo pełnego przewróconych drzew. Po krótkiej wędrówce (około 10 minut) docieramy do imponującej krypty i starego cmentarza leżących na niedużym wzniesieniu. Od wód jeziora Łabap oddziela nas pas zdradliwego bagna, który uniemożliwił nam lądowanie z tego kierunku. Wędrując wśród starych żeliwnych krzyży i czytając inskrypcje łatwo zagubić się w myślach.
Samotne krzyże
|
Neogotycka krypta wydaje się zamknięta i niedostępna, jednak gdy ją okrążymy, znajdziemy wejście do podziemi w najniższy punkcie, pomiędzy dwiema skarpami. Dolny poziom krypty skrywa nieduże, wysoko sklepione katakumby. Choć krypta jest zrabowana i opuszczona, wciąż widać jak jej wnętrze mogło wyglądać w czasach świetności, gdy w niszach pod gotyckimi łukami stały sarkofagi, a do środka przez umieszczone pod samym stropem otwory okienne wpadały długie snopy światła.
Opuszczone mauzoleum
|
Kiedy już wrócimy na łódkę z naszej wyprawy do krypty, dalsza droga powiedzie nas przez Kanał Sztynorcki na Jezioro Dargin. Po wyjściu z kanału skręcamy w prawo i płynąc wzdłuż zatrzcinionego brzegu, lewą burtą miniemy wyspę Ilmę, która jest umowną granica pomiędzy wodami Darginu i Łabapu. Na Łabapie jachtów już jakby mniej. Jezioro nie oferuje dogodnych miejsc do postoju, brzegi są szczelnie porośnięte rozległymi trzcinowiskami, które, mimo że można zapuszczać się daleko w ich głąb, nie pozwalają na dotarcie do brzegu. Nieduża wioska leżąca na lewym brzegu jeziora – Łabapa, nie posiada kei i służy tylko jako punkt orientacyjny. Mijając cypel Krzywy Róg wychodzimy na szersze wody Jeziora Dobskiego.
Fuledzki Róg – granica pomiędzy Jeziorem Dobskim i Łabapem
|
Jest to, podobnie jak pozostałe jeziora kompleksu Mamr, jezioro wytopiskowe, charakteryzujące się niedużymi głębokościami, maksymalnie do 22,5 m, zaś średnia głębokość to 7,9 m. Należy pamiętać, że wpływając na Jezioro Dobskie wchodzimy w strefę ciszy, odtąd silnika używamy tylko w sytuacjach awaryjnych. Na jeziorze znajdują się cztery wyspy zdecydowanie ułatwiające orientacje. Płynąc wzdłuż prawego brzegu mijamy najpierw Wyspę Lipową, zwaną potocznie Lipką, następnie na wysokości Doby mijamy Wyspę Gilma, na której leżą ruiny staropruskich oraz krzyżackich budowli. Najmniejszą wysepką Jeziora Dobskiego jest Wyspa Heleny - widząc ją wiemy, że dotarliśmy do celu naszej dzisiejszej żeglugi, którym jest Zatoka Kąt Rajcocha. Zatoka zapewnia dobrą osłonę od wiatru i stanowiska postojowe dla 40 jachtów. Plaża leżąca obok portu kusi kąpielą w czystej wodzie rezerwatowego jeziora, przyjaźnie wygląda również pobliski biwak. Na brzegu funkcjonuje grill-bar serwujący również pierogi i napoje, a w sezonie odbywają się co poniedziałek koncerty szantowe przy ognisku. Kąt Rajcocha kusi sternika darmowym piwem :)
Jezioro Dobskie – azyl ciszy
Źródło: www.national-geographic.pl
|
Żegluga po Jeziorze Dobskim nie jest przygodą dla każdego. Nie spotkamy tu już hałaśliwych motorowodniaków, nie jesteśmy też zmuszeni stawać przy kei, rozwinięta linia brzegowa jeziora oferuje wiele zatoczek dogodnych do stanięcia na dziko. Postój na brzegu Dobskiego to moment wyciszenia i skupienia na eksploracji tego pięknego zakątka Wielkich Jezior.