Nie ma, nie ma wody na pustyni… no dobra, nie jesteśmy na pustyni, a na morzu, albo chociaż jeziorze, więc wody dookoła nas skolko ugodno. Jednak słońce leje się z nieba (czego wam życzymy, oczywiście), praca przy żaglach a może nawet i wiosłach nas zmęczyła, zlaliśmy się potem i teraz bardzo nam się chce pić. Oczywiście, najchętniej sięgnęlibyśmy po zimne piwo, ale na przykład jesteśmy skiperem i nam nie wolno. Co wtedy najlepiej ugasi nasze pragnienie?
Czysta woda zdrowia dodaPragnienie jest sygnałem, że mamy za mało wody w organizmie. Zdawałoby się więc, że nie ma lepszego napoju na jego ugaszenie jak właśnie woda. Jednak jest to rozwiązanie dobre tylko pozornie, i to niekoniecznie tylko dlatego, że na łódce mamy ograniczony zapas słodkiej wody ;-) Woda owszem, zawiera to, co dla naszego zdrowia ważne: sole pierwiastków mineralnych w postaci kationów i anionów, przede wszystkim wapnia, magnezu, potasu i sodu, na dodatek we właściwych proporcjach. Towarzyszą im żelazo, mangan, miedź, kobalt, krzem, selen, jod, fluor, potas, cynk i parę jeszcze innych, a wszystkie one uczestniczą w procesach fizjologicznych odbywających się w naszym organizmie. Woda może uzupełniać niedobory tych składników, ale czasem, zwłaszcza przy wytężonym wysiłku fizycznym, ubytek składników mineralnych, zwłaszcza potasu, sodu i magnezu może być zbyt duży i zbyt szybki, żeby sama woda wystarczyła do jego uzupełnienia. O czym najlepiej wiedzą na przykład biegacze czy kolarze.
Rozwiązaniem może być woda mineralna, szczególnie ta ze zwiększoną zawartością jakiegoś składnika, średnio- lub wysokozmineralizowana. Na polskim rynku znajduje się już cały zestaw gatunków ze zwiększoną zawartością magnezu, wapnia czy sodu - np. Muszynianka, Piwniczanka, Staropolanka, Cisowianka czy Magnesia. Do wody możemy dodać np. kilka plasterków cytryny lub limonki.
Herbaty, milordzie?
Nie ma nic wspanialszego na psiej wachcie niż kawa, ewentualnie herbatka z cytryną. Oba napoje jednak mają podstawową wadę – do ich sporządzenia trzeba gorącej wody i czajnika (nie wspominamy już nawet o mleczku, śmietance, cukrze, może ciasteczku albo czekoladce no i koniecznie chińskiej porcelanowej filiżance do podania) no i trochę to trwa. A nam się chce pić już! Gorące napoje może też nie są najchętniej spożywane w upały, a niekoniecznie mamy lodówkę, żeby robić sobie mrożoną latte. Kawa dodatkowo, choć może pozytywnie wpłynąć na naszą koncentrację, nie jest też dobrym napojem przy wzmożonym wysiłku fizycznym, bo wypłukuje z organizmu magnez i potas. Już nie mówiąc o tym, że działa moczopędnie.
Znacznie lepsza będzie herbata, ale ta o słomkowym kolorze, czyli słaba (mocna będzie miała podobny efekt jak kawa, czyli wypłucze nam z organizmu to, co potrzebne i podniesie ciśnienie), herbatki ziołowe, np. miętowa (ma działanie schładzające, więc poleca się ją przy upałach) lub herbata zielona. Herbata zielona zawiera antyoksydanty, czyli przeciwutleniacze, które wspomagają organizm w walce z wolnymi rodnikami, powstającymi m.in. w wyniku długiej ekspozycji na intensywne promienie słoneczne. Zawarta w herbacie teina powoduje też, że nie odczuwamy tak bardzo pragnienia.
Czarna i zielona herbata, podobnie jak kawa, mają także działanie moczopędne.
Pan Pomidor
Uważa się, że nie ma nic zdrowszego na świecie niż szklanka soku na śniadanie. Tak i nie. Wysokosłodzone soki z kartonów na pewno nie ugaszą naszego pragnienia a zawartość w nich witamin i soli mineralnych może być… umowna. Jeżeli już więc chcemy pić soki ( a chcemy, bo przecież mają dużo witamin!), postawmy na te własnoręcznie wyciskane lub dokładnie czytajmy skład na opakowaniach, unikając zbyt dużej zawartości cukru.
Podczas intensywnego wysiłku fizycznego jeden rodzaj soku jest nam niezbędny. To sok pomidorowy, który zawiera duże ilości potasu. To składnik, którego nie dostarczy nam żadna woda mineralna, a który ucieka nam z organizmu jak woda z dziurawej beczki.
Słodzone napoje, napoje energetyczne
Tak, uwielbiamy je. Nie tylko w postaci coli do rumu czy tonicu do ginu. Nic dziwnego, są smaczne. Ale zawartość cukru w nich wszystkich jest zabójcza, a im więcej cukru, tym gorzej napój się wchłania. Wolniej przenika z przewodu pokarmowego do komórek całego organizmu i go nie nawadnia. Dostarcza też zbędnych kalorii. Dodatkowo w napojach typu cola czy energetykach zawarta jest kofeina, która wypłukuje sole mineralne, zwłaszcza magnez i potas. Zawarty w coli kwas fosforowy (regulator kwasowości) wchodzi także w reakcję z wapniem, powodując także jego wypłukiwanie. Jeśli więc chcemy ugasić pragnienie, tego typu napoje będą najgorszym możliwym wyborem.
A może… kefirek?
Może mieć zbawienne działanie, zwłaszcza „dzień po”. Słodkie mleko nie gasi pragnienia, ale kwaśne – oraz przetwory mleczne powstałe w wyniku pracy bakterii fermentacyjnych, czyli kefir, jogurt, maślanka – już tak. Produkty te zawierają sporo wody, można się więc nimi napić, ale także i najeść. A najlepiej, jeżeli kefir, maślankę lub jogurt połączymy ze świeżymi owocami i zrobimy sobie koktajl mleczny.
Oczywiście, na takie „drinkowo-jedzeniowe” fanaberie trzeba mieć czas oraz odpowiedni sprzęt w postaci miksera.
Rzut oka w kierunku sportowców
Jeśli spodziewamy się mocnego wysiłku fizycznego, najlepiej zainwestować w izotoniki. Napoje te są bardzo często stosowane przez sportowców ze względu na dobrze zbilansowaną zawartość elektrolitów oraz idealnie dopasowany poziom ciśnienia osmotycznego do płynów ustrojowych człowieka, co umożliwia błyskawiczne uzupełnienie niezbędnych składników, zapobiegając odwodnieniu organizmu. Izotoników wszelkiej maści, drogich i tanich, o różnych smakach i kolorach mamy zatrzęsienie, nie będziemy więc mieli kłopotu z zaopatrzeniem się w nie. Jeśli nie mamy miejsca na przechowywanie butelek, możemy zainwestować w izotoniki w formie tabletek rozpuszczalnych w zwykłej wodzie.
Niezależnie od tego, co pijemy, pamiętajmy o żelaznych zasadach:
Wypijanie chłodnych płynów gwarantuje szybsze wchłanianie, ponieważ ciepłe napoje przez dłuższy czas zalegają w żołądku.
Płyny chłodne (nigdy zimne) obniżają temperaturę ciała.
Należy pić wolno, małymi łykami – wypicie szklanki napoju (ok. 250 ml) powinno trwać nie krócej niż 1 minutę.
Do odzyskania prawidłowego bilansu płynów w organizmie po wysiłku, potrzebna jest znacznie większa (o 150-200%) ilość płynów w stosunku do ilości wody utraconej z potem.
W przypadku zbyt rzadkiego oddawania moczu lub ciemnego jego zabarwienia, należy zwiększyć ilość wypijanych płynów.
No i najważniejsze – pijmy zanim zachce się nam pić! Organizm reaguje z opóźnieniem, więc kiedy zachce się nam pic oznacza to, że już jesteśmy odwodnieni.