Podczas XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu wiceprezes zarządu Portu Gdańsk Sławomir Michalewski zaprezentował koncepcję połączenia kolejowego pomiędzy Gdańskiem a Odessą. Pomysł jest dość śmiały, ale z uwagi na korzyści, jakie może przynieść jego realizacja – wart zachodu. Albo raczej wschodu. To, czy takie połączenie w ogóle ruszy, zależy bowiem również od strony ukraińskiej.
Po co nam to?
Połączenie kolejowe pomiędzy portami w Gdańsku i Odessie mogłoby znacząco skrócić terminy dostaw, a przy tym rozładować część ruchu przez Cieśninę Bosfor. Jest ona kolejnym, po Kanale Sueskim, wąskim gardłem światowego transportu.
Warto przypomnieć, że przepłynięcie przez Cieśninę zajmuje około 6 godzin, ale czas oczekiwania na wejście to już kilkanaście godzin. Duże natężenie ruchu (przepływa tamtędy około 7 proc. światowego handlu) oraz zawirowania geopolityczne raczej nie poprawiają sytuacji.
Przejście drogi, jaką obecnie muszą odbywać kontenerowce płynące z Gdańska do Odessy, liczy 8,5 tys. km po wodzie i wymaga pokonania – poza Bosforem – kilku innych cieśnin. Wszystko to zajmuje trwa ponad 2 tygodnie. Połączenie kolejowe miałoby długość zaledwie 1,7 tys. km. O ile rzecz jasna uda się je zrealizować.
Uda się?
Czas pokaże. Na razie, jak podkreślił wiceprezes Michalewski, prowadzone są rozmowy z potencjalnymi partnerami, m. in. z polskimi kolejami oraz z przedstawicielami tzw. Linii Hutniczej Szerokotorowej. Przebiega ona od Sławkowa na Śląsku aż do granicy z Ukrainą (nawiasem mówiąc, jest to chyba najdalej wysunięta na zachód linia kolejowa o rozstawie szyn 1520 mm).
Linia jest niezelektryfikowana i jednotorowa, ale kursują nią już pociągi armatorskie z gdańskiego terminala kontenerowego DCT. Planowana jest budowa drugiej nitki kolei szerokotorowej, co znaczne zwiększyłoby przepustowość tego połączenia.
Co tam na wschodzie?
Wspomniane przez wiceprezesa Michalewskiego rozmowy, o ile zakończą się sukcesem, rozwiążą jednak tylko część problemu. Nie zapominajmy, że od granicy polsko-ukraińskiej do brzegu Morza Czarnego jest jeszcze spory kawałek lądu. To, jak będzie wyglądał transport na tym odcinku, zależy od stanu kolei na Ukrainie.
Mimo wszystko wiceprezes pozostaje optymistą i uważa, że brakujący element układanki uda się dopiąć jeszcze w bieżącym roku. Czy tak będzie w istocie? Zobaczymy. Mamy na razie wrzesień, więc jest jeszcze trochę czasu.
Tagi: Bałtyk, Morze Czarne, kolej, port, Gdańsk, Odessa, Ukraina, transport