Polski rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy umożliwiającej MON skuteczne reagowanie na ataki wobec naszych portów i infrastruktury krytycznej. Zgodnie z nią nasze siły zbrojne będą mogły – w wyjątkowych sytuacjach – zniszczyć cywilny statek morski lub powietrzny, jeśli stanie się on narzędziem aktu terrorystycznego.
Ciekawe czasy
Barbarzyństwo na Ukrainie trwa już ponad rok, a końca tej wojny nie widać. Na dodatek Rosja – przekonana, że z jakiegoś powodu cały świat jej nienawidzi – nie poprzestaje na uprzykrzaniu życia jednemu sąsiadowi. Rosyjskie okręty snują się więc po morzach, zaznaczają swoją obecność tu i tam, delikatnie sugerując, że gdyby padł odpowiedni rozkaz, mogłyby coś niecoś zepsuć. Na przykład podmorskie kable.
Niedawno The Irish Times poinformował o okrętach Federacji Rosyjskiej, które pojawiły się u wybrzeży południowej Irlandii. Fregata Admirał Grigorowicz oraz towarzysząca jej jednostka dostawcza Kama pływały sobie w bezpośrednim sąsiedztwie kabli internetowych łączących Europę i Amerykę Północną. W zasadzie nic się nie stało, nikt nikomu nie groził, nie doszło do żadnego przykrego incydentu. A rosyjska fregata wyłączyła swój transponder zapewne przez niedopatrzenie.
Co z tym zrobimy?
Czy to, co działo się u wybrzeży Irlandii, to miał być test? Zabawa? Takie delikatne zyganie, mające na celu wyprowadzić zgniły zachód z równowagi? Tego nie wiemy. Pewne jest natomiast, że infrastruktura podmorska potrzebuje skutecznej ochrony. Aby było to możliwe, konieczne jest wprowadzenie odpowiednich regulacji prawnych – i temu właśnie mają służyć nowe przepisy. Przy okazji pomogą też unikać tak zwanych „przypałów”, jak choćby sławny incydent z domniemanymi hiszpańskimi nurkami.
Jak powiedział szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej Michał Jach, zarówno wojna na Ukrainie, jak i atak na gazociąg Nord Stream dowiodły, iż polska infrastruktura także może stać się celem ataku. Najwyższy więc czas, by powziąć kroki umożliwiające ochronę Baltic Pipe, ale też portów i farm wiatrowych.
W komunikacie rządowym czytamy: „Rząd chce zwiększyć możliwości skutecznego oddziaływania na współczesne zagrożenia terrorystyczne. Chodzi o zapewnienie możliwości reagowania polskiego wojska na zagrożenia związane z atakami na infrastrukturę energetyczną, która znajduje się na morzu, przede wszystkim na Gazociąg Bałtycki”.
W razie wątpliwości strzelać?
Brzmi, jak z amerykańskich filmów, prawda? Warto jednak pamiętać, że aż tak daleko się nie posuniemy. Celem proponowanej przez MON zmiany przepisów ma być możliwość szybkiego reagowania, ale tylko w wyjątkowych przypadkach.
Zgodnie z projektem, jeśli obcy cywilny statek (również powietrzny) będzie narzędziem ataku terrorystycznego, nowe przepisy pozwolą na jego zniszczenie. Ma do tego dojść jedynie w sytuacji ostatecznej, gdy na pokładzie nie ma cywilów (lub są cywile-terroryści), a atakowi nie da się zapobiec w inny sposób. Akcją antyterrorystyczną będzie kierować Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych. W noweli czytamy, że to on będzie „wydawał rozkaz o użyciu środków przymusu bezpośredniego, broni i innego uzbrojenia w określonej sytuacji, w sposób adekwatny do zagrożenia”.
Nowelizacja zakłada też, że rejon prowadzenia działań antyterrorystycznych na morzu będzie obejmować całość polskich obszarów morskich, a nie tylko wybrane miejsca. Ponadto w Świnoujściu ma powstać stała baza Straży Granicznej.
Tagi: ustawa, projekt, nowelizacja, Baltic Pipe, terroryzm, infrastrultura