Ruch w zatoce zaczynał się gdy słońce przyjmowało krwiście czerwoną barwę a jego tarcza nieuchronnie zbliżała się ku horyzontowi. Wtedy słychać było warkot zapalanych silników i na połyskliwe, zabarwione na karminowo lub pomarańczowo fale, zaczynały wypływać niewielkie łodzie rybaków.
Działo się tak niezmiennie. Jedynie wtedy, gdy pogoda się psuła, to sztorm powodował przerwę w tej rutynie. Obserwował to widowisko już od półtora roku, kiedy to zacumował swój jacht w tym miejscu, obok innych, których właściciele podobnie jak on zatrzymali się tu „na chwilę”, aby przygotować się do dalszej podróży dookoła świata. Miejsce było wygodne, murowane nabrzeże, niewielki falochron dobrze chroniący od sztormowej fali, wprawdzie nie było ujęć wody ani elektryczności, ale za to nikt nie pobierał tu opłat, zatem cumowało się za darmo. Mimo, że stał tu już parę miesięcy, to nie należał do „weteranów”. Jego sąsiad z pobliskiego niewielkiego drewnianego kecza zamieszkiwał to nabrzeże od trzech lat. Gdy był pytany czemu nie płynie dalej, odpowiadał niezmiennie od lat – jeszcze tylko parę dni i zaraz wypływam.
Słońce powoli zanurzało się w morze. Rybacy po postawieniu sieci wracali do pobliskiego porciku, jedynie niektórzy pozostawali na wodzie i wtedy w miarę zapadania ciemności na ich łódkach rozbłyskało mocne światło gazowych lamp służących do połowu kalmarów. Rankiem cała operacja się powtarzała, rybacy wypływali, aby wciągnąć sieci na pokład. Wtedy rozpoczynał spacer. Wędrował wzdłuż brzegu w stronę portu. Tam odwiedzał rybackie łódki i asystował przy wyjmowaniu ryb z sieci. Znali go i lubili, toteż zawsze mógł liczyć, że dostanie jakąś rybę, darowaną mu ze słowami – zrób sobie z tego obiad. Często też oprócz ryby wracał na pokład swojego jachtu z torbą ślimaków morskich, zaplątanych w sieci. Otrzymując taki podarek, myślał o sałatce jaką z nich zrobi.
Sałatka ze ślimaków morskich
W sieci rybaków Morza Śródziemnego często trafia ślimak o charakterystycznym, podłużnym kształcie z licznymi ostrymi wyrostkami. To rozkolec (Murex brandaris), oprócz niego równie często spotykany jest rozkolec gałęzisty (Murex trunkulus). Ślimaki te w dawnych czasach dostarczały cennego barwnika – purpury, teraz są przysmakiem. Ślimaki trzeba ugotować, wrzucając do wrzątku i trzymać je w nim przez około 3 do 5 minut. Nie należy gotować zbyt długo, bowiem twardnieją. Po ugotowaniu wyjmujemy je z muszli – najłatwiej uczynić to przy pomocy mocnej igły. Naprzód odrywamy pokrywkę, którą zasłonięty jest wlot do wnętrza muszli, po czym igłą wyjmujemy ślimaka. Mięso ślimaka kroimy na mniejsze kawałki i wrzucamy do marynaty zrobionej z oliwy extra virgin, octu winnego, rozgniecionego czosnku i posiekanej pietruszki. Powinno w tej zalewie poleżeć kilka godzin w chłodnym miejscu. Na talerzu rozkładamy liście sałaty, kładziemy na nich mięso ślimaków i polewamy marynatą. Podajemy z białym pieczywem i, co oczywiste, z kieliszkiem białego wytrawnego wina.