Trójkąt Bermudzki nieustannie fascynuje – nie tylko żeglarzy, ale i naukowców, którzy wysilają swoje mózgownice, aby wreszcie wyjaśnić, co tam tak naprawdę się dzieje. I dlaczego te cholerne statki znikają?
Mowa była o obcych, przekleństwie, krakenach… Dwa lata temu świat obiegła hiobowa wieść, że zagadka została rozwiązana, a winny całemu zamieszaniu jest metan. Teoria nie wytrzymała próby czasu i brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu Southampton mają już następną.
Według nich, przyczyna znikania statków i samolotów jest absolutnie naturalna i wytłumaczalna i wiąże się z…falami. A właściwie określonego rodzaju falami, które występują właśnie w tym miejscu.
Fale, o których mówią, zostały po raz pierwszy odnotowane przez satelity w 1997 roku i trwały zaledwie kilka minut. Niektóre z nich miały mieć nawet 30 metrów wysokości. Dla ich zbadania naukowcy posłużyli się symulacją – za pomocą specjalnych urządzeń odtworzyli ruch wody i poddali jej działaniu specjalnie w tym celu model USS Cyclops, ogromnego statku z ponad 300 pasażerami, który zaginął w 1918 roku.
Dzięki eksperymentowi udało się ustalić, że w tym rejonie Atlantyku można dostrzec trzy potężne prądy, które zbliżają się do siebie z całkowicie różnych stron. Są to idealne warunki do powstania fal, które doprowadziły do zaginięcia statków czy samolotów.
Czy jest to prawdziwa teoria, czas pokaże. My jesteśmy w stanie się założyć, że szybko się okaże, że jednak za zaginięcia odpowiedzialne sjest zupełnie inne zjawisko…
Tagi: Trójkąt Bermudzki, fale, metan