Trąba wodna jest przynajmniej tak widowiskowa, jak ta powietrzna. Nie znajdziemy w niej co prawda latających krów, ani innych obiektów rodem z Krainy Oz, ale i tak jest ładnie. Czy jednak jest bezpiecznie? Co powinniśmy zrobić, gdy zauważymy takie zjawisko?
Definicja
Przede wszystkim, ustalmy co rozumiemy przez trąbę wodną (bo nie ciapowatego żeglarza). Według oficjalnej definicji, trąba wodna to zjawisko meteorologiczne, podczas którego nad powierzchnią wody formuje się z grubsza pionowy lej (wir), połączony z chmurą kłębiastą.
Fakt, że w ogóle taki wir widzimy oznacza, iż dotarł on z chmur do powierzchni wody i zassał ją do góry. W początkowej fazie swojego życia lej jest bowiem „zrobiony z wiatru”, a więc zupełnie niewidoczny, a jedynym znakiem jego obecności jest powstający na wodzie ślad.
Trąba wodna może zrobić naprawdę duże wrażenie, dlatego aż dziw, że doczekała się tylko dwóch ksywek; nazywa się ją bowiem wężem wodnym, albo diabelskim ogonem - co akurat jest dość dziwne, bo piekło to tradycyjnie jakby przeciwny kierunek.
Trąby wodne, chociaż niekiedy bardzo imponujące, są jednak znacznie słabsze od trąb powietrznych, jakie możemy obserwować nad lądem. A skoro o tym mowa; w przyrodzie występuje pewna rażąca niesprawiedliwość (zresztą niejedna). Otóż, kiedy trąba powietrzna dotrze nad morze, staje się zwykle trąbą wodną. Kiedy natomiast trąba wodna dotrze do brzegu, z reguły kończy swój żywot. Smutne, prawda?
Przepis na trąbę wodną
Chcąc uzyskać piękną trąbę wodną, należy posiadać:
a) akwen odpowiednich rozmiarów. Najlepiej jakieś morze;
b) chwiejne warunki atmosferyczne; trąba wodna, podobnie, jak ta powietrzna, potrzebuje sporego zamieszania, by w ogóle powstać; najlepiej, aby spore ilości chłodnego powietrza nadpłynęły nad rejony, gdzie powietrze jest mocno rozgrzane; i woda pod nim również. W takich warunkach powstają tak zwane „komórki adwekcyjne” - czyli obszary, w których powietrze wściekle dąży do wyrównania gradientów, a więc różnic w temperaturze. Jak pamiętamy z lekcji fizyki, ciepło zawsze dąży ku górze (w tym przypadku dość intensywnie), zatem opisana sytuacja generuje silne prądy wstępujące zarówno w samych chmurach, jak i pod nimi. I trąba gotowa. Voilà!
Gdzie powstają trąby wodne?
Jak już wiemy - nad wodą, jednak akwen, nad którym wystąpią, powinien spełniać pewne warunki; przede wszystkim, powinien być dość ciepły. To dlatego trąba wodna, jaka pojawiła się w te wakacje nad Bałtykiem, uznana była za rzadkość i wzbudziła wśród plażowiczów nie tyle zachwyt, ile lekką panikę. W cieplejszych rejonach świata, trąby wodne wcale nie są rzadkim zjawiskiem - inna sprawa, że nie zawsze są uprzejme powstać akurat w okolicach plaży, dlatego nie widuje się ich codziennie.
Nie przeszkadza to oczywiście łowcom tornad odbywać licznych wycieczek celem uchwycenia takiej trąby na zdjęciach. Co więcej, ich wysiłek może być nagrodzony wielokrotnie, bowiem trąby, kiedy już się pojawią, lubią występować grupowo.
Czy to zjawisko jest groźne?
To zależy; jak już wiemy, kiedy taka trąba dotrze nad ląd, najczęściej kończy swój widowiskowy żywot, jeśli więc obserwujemy ją z brzegu, to raczej nic nam nie grozi. Nieco inaczej wygląda jednak sytuacja, gdy jesteśmy akurat na wodzie.
Co prawda wiemy, że trąba wodna ma znacznie mniejszą energię, niż ta powietrzna, ale mimo wszystko wywołuje ona spore zamieszanie - a wpłynięcie w jej okolice wiąże się z mocnymi przechyłami, przymusowym prysznicem i tym podobnymi atrakcjami. Co więcej, skoro trąba przechodzi, oznacza to, że przechodzi również tak zwany front - czyli, że zaraz może być burza. A w tym przypadku odpowiedź na pytanie, czy bezpiecznie jest w takich warunkach pływać, jest raczej oczywista.
Co zrobić, gdy spotkamy trąbę wodną?
Najlepiej zdjęcia - oczywiście pod warunkiem, że pozostajemy w bezpiecznej odległości, albo na lądzie. Jeżeli jednak widzimy, że trąba wyraźnie nas lubi i postanowiła się do nas zbliżyć, należy zrzucić żagle, zaształować co się da i… robić zdjęcia.
Kiedyś jeden polski polityk powiedział, iż woda ma to do siebie, że spływa; natomiast trąba wodna ma to do siebie, że szybko znika. Inna sprawa, że jej wystąpienie, jak już wspomnieliśmy, wiąże się z przechodzeniem frontów burzowych, a naprawdę dobry żeglarz podczas burzy przebywa… w tawernie.
Zawsze może być gorzej
Trąba wodna może rzeczywiście być kłopotliwa, ale pamiętajmy, że - jak głosi mądrość ludowa - nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Cóż zatem gorszego może nam się przydarzyć podczas rejsu (na szczęście, tylko na śródlądziu)?
Trąba… komarów. Serio, serio.
W marcu 2014 roku, pewna portugalska fotograficzka, pani Ana Filipa Scarpa, uchwyciła coś takiego na zdjęciach. Początkowo myślała, że fotografuje „zwykłe” tornado; kiedy jednak wsiadła w samochód i podjechała nieco bliżej (czego się nie robi dla dobrego ujęcia), przekonała się, że to co widzi, to wir utworzony z komarów, a sięgający na wysokość, bagatela, 300 metrów. Skubańce trafiły na silny prąd wstępujący, zawołały kumpli i leciały sobie, niczym jakaś biblijna plaga. Oczywiście, kiedy fotograficzka się zbliżyła, owady natychmiast oblepiły jej samochód i przypuściły szturm do jego wnętrza. Wyobrażacie sobie coś takiego na Mazurach?
Tagi: trąba wodna, meteorologia