Joanna Chmielewska, poczytna pisarka kryminałów stwierdziła kiedyś, że najlepszym sposobem na znalezienie zgubionych kluczy jest szukanie obroży dla psa. A jeśli nie mamy psa, tym lepiej, bo poszukiwania będą długie i dokładne. O tym, że coś w tym jest przekonali się francuscy archeolodzy, którzy szukając dwóch wraków słynnych żaglowców z XVI wieku znaleźli trzeci, znacznie starszy…
Francuski Indiana Jones
Francuzi, będący światową potęgą podwodnej archeologii obecnie prowadzą szeroką, zaplanowaną na trzy lata akcję poszukiwania wraków dwóch słynnych żaglowców z XVI wieku, zatopionych podczas dramatycznej bitwy morskiej u wybrzeży Bretanii. Ekspedycją na statku „Andre Malraux” kieruje słynny naukowiec, pionier archeologii morskiej i nieustraszony przeciwnik nielegalnego obrotu dziełami sztuki, nazywany także francuskim Indianą Jonesem - Michel L’Hour z francuskiego Departement des recherches archeologiques subaquatiques et sous-marines (Drassm) a w poszukiwaniach uczestniczą naukowcy z wielu francuskich ośrodków badawczych. Na pokładzie statku poszukiwaczy znajduje się laboratorium, w którym analizowane są dane z sonaru i magnetometru wskazujące na anomalie magnetyczne, które mogą oznaczać miejsce zatopienia wraku. Takie anomalie będą później sprawdzane przez płetwonurków i roboty. Sama akcja poprzedzona była poszukiwaniami w archiwach francuskich i angielskich, a naukowcy musieli brać pod uwagę rozmaite czynniki, takie jak informacje o dniach i godzinach pływów, na dodatek z pewnymi modyfikacjami, bo po drodze, czyli w 1582 roku przeszliśmy przejście z kalendarza juliańskiego na gregoriański. Na podstawie researchu wytypowano do badań obszar o powierzchni 25 km kw, z dnem na głębokości od 50 do 60 m.
Dwa żaglowce
Jednym z poszukiwanych wraków jest „Marie la Cordeliere” z 1497 roku. Bretania nie należała wtedy do Francji, a rządził nią François II. „Marie la Cordelie” miała 40 m długości i 12 m szerokości, mieściło się na niej 200 osób załogi a dodatkowo statek mógł transportować jeszcze kilka setek żołnierzy. Druga jednostka to HMS „Regent” należący do Henryka VIII, tak, tego od żon. A skąd oba wzięły się w tym miejscu? Wszystko przez bitwę o nieoczekiwanej dla obu statków puencie. 10 sierpnia 1512 roku angielskie statki udały się w kierunku portu Brest, gdzie na redzie kotwiczyły żaglowce francuskie i bretońskie. Nie wszystkie zdążyły na czas podnieść kotwice i zająć dogodną pozycję do manewrowania oraz walki. „Marie la Cordeliere”, którą dowodził Herve de Portzmoguer, otoczyły angielskie jednostki. Jedną z nich był „Regent”. Dowódca eskadry, admirał Edward Howard, „Regenta” z 300 ludźmi na pokładzie do abordażu. Widząc, że sprawa jest przegrana, dowódca francuskiego żaglowca, Herve de Portzmoguer rozkazał wysadzić go w powietrze – a razem z nim sczepiony z nim angielski. W wybuchu zginęło ponad 1500 ludzi, w tym obaj kapitanowie – Herve de Portzmoguer i Thomas Knyvett.
Nagroda - niespodzianka
Wiadomo, że oba statki poszły na dno w rejonie przylądka Saint-Mathieu, ale dokładne miejsce nie jest znane, choć francuscy badacze próbowali to ustalić już kilka razy. Ale nie ustają w poszukiwaniach, i to nie dlatego, że któryś z okrętów wiózł na pokładzie skarb. Znacznie ważniejsze jest to, że wraki są bezcenną skarbnicą wiedzy o sztuce szkutniczej XVI wieku. I poszukiwania ostatecznie okazały się owocne, choć nie w sposób, jakiego spodziewali się archeolodzy. Bowiem na terenie poszukiwań odnaleziono wrak, ale…trzeciego okrętu. A co lepsze, starszego niż te poszukiwane. Jednostkę nazwano roboczo „Sud Minou 1” od nazwy latarni morskiej stojącej u wejścia do cieśniny koło Brestu, gdzie zlokalizowano ów tajemniczy wrak.
Statek ma ponad 30 m długości i ponad 12 m szerokości, poszycie kadłuba ułożone jest na styk. Wydobyto już z wraku XIV-wieczne naczynie ceramiczne a ponieważ żaden europejski specjalista nie zdołał określić pochodzenia tego zabytku, prawdopodobnie pochodzi on ze skrajnie ograniczonej strefy geograficznej, z jakiejś małej, szerzej nieznanej lokalnej wytwórni. Choć nie można wykluczyć, że tajemnicze naczynie nie ma nic wspólnego z wrakiem, a zatonęło osobno, w innych okolicznościach.
Na razie badacze przyjęli, że wrak „Sud Minou 1” był XIV-wieczną jednostką. prawdopodobnie nawą lub karaką, typem żaglowca niezwykle popularnym w czasach odkryć geograficznych (karaką był właśnie słynny żaglowiec Kolumba).
Tagi: wrak, Michel L’Hour, Marie la Cordeliere