Oczywiście wiara w te sympatyczne zwierzaki nie ma sensu, bo można łatwo sprawdzić, że istnieją; chociaż rzeczywiście, w USA istnieje ich obecnie mniej, niż kiedyś, a wszystko za sprawą dzielnych łowców skór z Dzikiego Zachodu.
Teraz jednak sytuacja ulegnie zmianie — amerykańscy naukowcy przekonali się, że bobry mają pozytywny wpływ na środowisko. Czy naprawdę potrzeba było do tego satelitów?
Bóbr ułaskawiony
Chyba nikt nie przekształca swojego otoczenia w równym stopniu, co człowiek... i bóbr. Gryzoń ma jednak nad nami tę przewagę, że do budowy skomplikowanych wodno-ziemnych konstrukcji nie potrzebuje maszyn ani dyplomu inżyniera.
Oczywiście dzisiaj zachwycamy się bobrzym geniuszem, jednak nie zawsze tak było. W czasach Dzikiego Zachodu ranczerzy niekoniecznie byli zadowoleni, gdy część ich pastwisk znajdowała się nagle pod wodą, bo żyjąca w okolicy rodzinka bobrów postanowiła wybudować sobie tamę. Co więcej, ze skóry tych gryzoni wykonywano szereg użytecznych elementów garderoby, takich jak płaszcze, kapelusze, czy rękawiczki. Wszystko to powodowało, że popyt rósł, a za znikającymi ze środowiska bobrami nikt specjalnie nie tęsknił. Do czasu.
„Bobrza gorączka”
Wytępienie bobrów z Dzikiego Zachodu miało katastrofalne skutki dla ekosystemów tamtejszych prerii. Deszczówka czy woda z topniejącego śniegu szybko spływa bowiem do strumieni, z nich płynie do rzek, a następnie do morza. W efekcie, pomimo całkiem sporej ilości opadów, region cierpi na chroniczny brak wody.
Nic zatem dziwnego, że w końcu ktoś przypomniał sobie o żyjących tam niegdyś bobrach oraz dobrodziejstwach, jakie płyną z budowanych przez nie tam. Zatrzymywana przez takie konstrukcje woda służy nie tylko roślinom, ale też daje schronienie wielu gatunkom zwierząt, wzbogaca ekosystem i, co chyba najważniejsze z punktu widzenia farmerów, poprawia wydajność upraw. Ostatnimi czasy w stanach Idaho i Utah zapanowała więc prawdziwa „gorączka bobra”, polegająca na reintrodukowaniu tych zwierząt do środowiska. Jakie to miało skutki? O dziwo pozytywne – i tu właśnie przydali się panowie z NASA.
Z góry widać lepiej
Pracujący dla agencji Jodi Brandt i Nick Kolarik postanowili zebrać twarde dane na temat bobrzych wyczynów na współczesnym Dzikim Zachodzie. W ramach programu NASA Applied Sciences oraz dzięki współpracy z Uniwersytetem Stanowym Utah opracowali oni specjalne narzędzie służące mierzeniu postępów w reintrodukcji bobrów i ich oddziaływania na ekosystem. W pracach wykorzystano między innymi obserwacje z misji Landsat i Sentinel. Zgromadzone w ten sposób dane można przeglądać w czasie rzeczywistym, ale też przewijać wstecz, by sprawdzić, jak wyglądał dany teren kilka miesięcy, a nawet kilka lat wcześniej. Wyniki obserwacji były oczywiście miażdżące – okazało się, że bobry mają zbawienny wpływ na ekosystem, co zresztą widać na zdjęciu poniżej.
NASA data ???? beaver rewilding ????more resilient rivers
— NASA Goddard (@NASAGoddard) August 29, 2023
In Idaho, @NASA remote sensing data is one of the tools being used to predict which streams can support beavers and to monitor how water and vegetation change once they return. ???? pic.twitter.com/05KXfDJBU9
Bobrze wnioski
Uczeni z NASA po przeanalizowaniu wszystkich tych danych stwierdzili więc, że "wierzą w bobry" oraz że pomysł z przywróceniem ich środowisku to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Czy nas to zaskakuje? Nieszczególnie. W końcu Polska prowadzi ochronę bobra już od czasów niejakiego Bolesława Chrobrego (duma, prawda?). I chociaż nasz król nie posiadał satelitów ani nie działał ze zupełnie szlachetnych pobudek, ponieważ chodziło mu głównie o to, by sam mógł polować i by ktoś mu nie wybił wszystkich bobrów, faktem jest, że jego decyzja w znacznej mierze uchroniła te zwierzęta przed wytrzebieniem.
Tagi: NASA, bóbr, USA, ciekawostki, nauka, ekologia