TYP: a1

Wywiad z Marcinem Domańskim, szefem Alma-Press

czwartek, 3 grudnia 2020
Rozmawiała: Anna Ciężadło

Sporty wodne, żeglarstwo, historia okrętów... wszystkie te tematy są do pewnego stopnia niszowe. Jak zatem kształtują się nasze preferencje dotyczące książek związanych z tymi zagadnieniami? Jak to wyglądało w przeszłości i jak wygląda dzisiaj? Te właśnie pytanie zadaliśmy panu Marcinowi Domańskiemu – szefowi Oficyny Wydawniczej Alma-Press. 

Pańskie wydawnictwo zostało uhonorowane wieloma prestiżowymi nagrodami i wyróżnieniami za książki żeglarskie. Czy jest to szeroki rynek, czy raczej przeznaczony dla wąskiego grona wybrańców?

Z pewnością jest on ograniczony. Przykładowo, można wydać pięć książek o przewidywaniu pogody dla żeglarzy... i po co komuś szósta? Pewne rzeczy, kiedy zostaną raz opisane, mogą po prostu na tyle wyczerpująco ująć dane zagadnienie, że ograniczą możliwość kontynuacji tematu. 

Wydawnictwo nie zamyka jednak drzwi - pamiętajmy, że nasza rzeczywistość stale się zmienia. Pojawiają się nowe technologie, podróżujemy coraz dalej, akweny, które dawniej pozostawały dla polskich żeglarzy w sferze marzeń, dzisiaj są właściwie na wyciągnięcie reki. To do pewnego stopnia zmienia układ i powoduje, że otwierają się nowe możliwości wydawanie wartościowych, ciekawych pozycji dla wodniaków. 

Obecnie dużą popularnością cieszą się zagadnienia historyczno-morskie. Można też zaobserwować wyraźny trend patriotyczny: pojawiają się sklepy z koszulkami, wywieszamy flagi, chętnie sięgamy po filmy czy książki dotyczące konkretnych wydarzeń historycznych. Czy ma to swoje odbicie w czytelnictwie? 

I tak, i nie. Wydawanie książek związanych z tą tematyką działa trochę na zasadzie odnajdywania pewnych nisz. W ciągu roku ukazuje się około 30 tysięcy tytułów. Czasami może się wydawać, że na dany temat była już jakaś pozycja, a tymczasem okazuje się, że można jeszcze napisać coś ciekawego. Jeśli trafi się na autora, który specjalizuje się w pewnym fragmencie historii i potrafi przedstawić go w interesujący czytelnika sposób, to wspaniale.

Z drugiej jednak strony, nie zapominajmy, że historia Polskiej Marynarki Wojennej to nie jest temat, na który można by pisać w nieskończoność. Nasza flota w okresie międzywojennym była bardzo skromna, więc po prostu niewiele jest potencjalnych punktów zaczepienia dla autorów–entuzjastów historii. 

Wracając jednak do mody na patriotyzm: pamiętajmy, że trendy mają to do siebie, iż często się zmieniają. Wydawnictwo, planując publikacje na 2 lata do przodu, nie może na nich polegać. Liczy się odnalezienie własnej niszy na rynku, nie podążanie za chwilowymi modami. 

„Żeglarz i sternik jachtowy” kultowa książka. Doczekała się 30 wydań. Imponujący wynik jak na niszowe zagadnienie, prawda? 

Tak duża ilość wydań wynika stąd, że żeglarstwo powoli przestaje być sportem elitarnym. Dzisiaj właściwie każdy, kto tylko ma na to ochotę, może sobie popływać po Mazurach - i nie tylko. 

Jednocześnie ludzie mają świadomość, że żeglarstwo to pewnego rodzaju sztuka, a wręcz wiedza tajemna. Niedostatki umiejętności mogą skutkować zagrożeniem zdrowia, a nawet utrata życia. Z wodą nie ma żartów, a istnienie jednej, sprawdzonej pozycji książkowej, która obejmuje w sposób kompleksowy najważniejsze zagadnienia, znacznie ułatwia przygotowanie do rejsu. 

Ludzie kupują tę „biblię”, ponieważ czują potrzebę dokształcenia się. To nie jest książka „do poczytania” - to kompendium, które pozwala zdobyć lub usystematyzować wiedzę. Te wiadomości mogą być niezwykle przydatne, szczególnie na morzu, a nie zapominajmy, że coraz więcej osób żegluje teraz po odległych, ale bardziej przyjaznych niż Bałtyk akwenach, jak choćby Chorwacja albo Grecja. Wiedzę żeglarską można zdobyć albo od przyjaciół, albo z książek. „Żeglarz i sternik jachtowy” wydatnie w tym pomaga. 

Jak Pana zdaniem wygląda „ogólne czytelnictwo” w Polsce? 

Niestety, tendencja jest taka, że z roku na rok czytamy coraz mniej. Badania pokazują, że 38 proc. Polaków deklaruje przeczytanie jednej książki na rok. Trudno nie zauważyć, że rynek się kurczy. Istnieje zbyt duża konkurencja ze strony Internetu - i nie tylko. Książka przegrywa też z telefonem, grami komputerowymi, filmami i kanałami streamingowymi. 

Co prawda, odwiedzając Targi Książki, można odnieść przeciwne wrażenie. Każdego roku zjawiają się tam prawdziwe tłumy. W rzeczywistości jednak główną motywacją pojawiających się tam ludzi jest chęć spotkania na żywo pisarza – celebryty. Wielu fanów idzie na Targi po autograf – nie po książkę. Nie ma w nich głodu książki, tym bardziej że często autorami najbardziej popularnych pozycji nie są pisarze, ale aktorzy, piłkarze, albo gwiazdy programów rozrywkowych typu „Taniec z gwiazdami”. 

Odmiennie wygląda natomiast sytuacja na targach żeglarskich. Tego rodzaju imprezy, niezależnie od miejsca, w którym się odbywają, przyciągają zupełnie innych ludzi. To nie są przypadkowe osoby: to pasjonaci, mający bardzo konkretne zainteresowania i pragnący zdobyć równie konkretną wiedzę. 

Czy pandemia miała wpływ na rynek czytelniczy w Polsce?

Oczywiście, że tak. Związane z epidemią koronawirusa obostrzenia sprawiły, że wiosną handel praktycznie zamarł na 2 miesiące. Należy jednak pamiętać, że wydawanie książek to proces długotrwały. Przygotowanie jednej pozycji do druku zajmuje około 2 lata, a przypadku tłumaczeń – kilka miesięcy. Obecnie więc istnieją już plany wydawnicze na 2022 rok, niezależnie od sytuacji epidemicznej. 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

 

 
Tagi: książki, żeglarstwo, czytanie, Polska
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620