Grecka prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie śmierci mężczyzny, który w ubiegłym tygodniu spadł z trapu promu płynącego z Pireusu na Kretę. Dodajmy, że nie spadł tak zupełnie przypadkiem: został zepchnięty przez obsługę statku, z którą zresztą chwilę wcześniej wdał się w kłótnię. Jak wyglądały kulisy tej sprawy i dlaczego świat jest nią oburzony?
Okoliczności zdarzenia
Każdego wieczoru z portu w Pireusie odpływają w stronę Krety dwa promy. W ubiegły wtorek na trap jednego z nich (Blue Horizon, należącego do linii Blue Star Ferries) wbiegł 36-letni Antonis Karyotis.
Mężczyzna mieszkał na Krecie, miał ważny bilet i prawdopodobnie chciał po prostu dostać się do domu, jednak z jakiegoś powodu zjawił się na rampie wejściowej zbyt późno – statek praktycznie już odpływał. Obsługa promu nie chciała więc wpuścić go na pokład. W efekcie doszło do awantury i przepychanek – w końcu jeden z pracowników przewoźnika odepchnął mężczyznę tak mocno, że ten, stojąc już na pochyłej części rampy, zachwiał się i spadł do wody.
Najwyraźniej nerwy wzięły tu górę nad zdrowym rozsądkiem; OK, zdarza się – chociaż teoretycznie nie powinno. Najdziwniejsze było jednak nie tyle zachowanie pracowników promu, ile fakt, że statek jak gdyby nigdy nic... odpłynął.
Βίντεο σοκ: Το πλήρωμα έσπρωξε από το Blue Horizon στον θάνατο τον 36χρονο που σκοτώθηκε στο λιμάνι Πειραιά pic.twitter.com/FdzFTliZLg
— kakajason (@kakajason50) September 5, 2023
Nie zauważyli?
Oczywiście pracownicy, którzy zepchnęli mężczyznę, musieli odnotować, że wpadł do morza. Załóżmy jednak, że byli na tyle wzburzeni, iż nie myśleli całkiem jasno. Zastanawiające (i straszne) jest jednak, że zdarzeniu spokojnie przyglądali się ludzie z górnego pokładu.
Nikt nie rzucił koła ratunkowego, ani nie próbował wszcząć akcji ratunkowej. Dopiero po chwili nadeszła wiadomość z kapitanatu w Pireusie, nakazująca Blue Horizon powrót do portu. W efekcie ciało Karyotisa wydobyto z wody dopiero po kilkudziesięciu minutach od upadku.
Grecka policja okazała się bardziej sprawcza od pracowników linii żeglugowej (a nawet – o zgrozo – od Straży Przybrzeżnej). Natychmiast aresztowano cztery osoby: kapitana Blue Horizon, dwóch oficerów oraz marynarza. Wszyscy mają postawione zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci. Prokuratura usiłuje też wyjaśnić, dlaczego na sytuację nie zareagowała Straż Przybrzeżna, być może więc oskarżonych będzie więcej.
Co będzie dalej?
Ta całkowicie bezsensowna śmierć wywołała wśród Greków (zwłaszcza wśród mieszkańców Krety) ogromne oburzenie. W Agios Nikolaos, skąd pochodził zmarły, zorganizowano ogromny protest przeciwko Blue Star Ferries. Podobno protestantów było tak wielu i byli na tyle wzburzeni, że po przybyciu na Kretę załoga kolejnego promu należącego do przewoźnika bała się otworzyć rampę wejściową.
Władze grupy Attica, do której należy spółka Blue Star Ferries, wydały w tej sprawie specjalne oświadczenie: "Attica Group jest głęboko wstrząśnięta tym tragicznym wydarzeniem, łączy się w bólu i składa kondolencje oraz oferuje wsparcie rodzinie i przyjaciołom 36-latka, który tak niesprawiedliwie zmarł. Sceny, które wszyscy widzieliśmy wczoraj wieczorem, są niewyobrażalne, nie są zgodne z wartościami Grupy i w najmniejszym stopniu nie wyrażają etosu i profesjonalizmu nie tylko naszych załóg, ale także całej greckiej marynarki".
Tagi: Grecja, prom, śmierć, mężczyzna