Zacznijmy może od wyjaśnienia, że proces, postępowanie sądowe, w żaden sposób nie przypomina tego co oglądamy na ekranach kin, czy czytamy w tak zwanych sądowych thrillerach. Nie ma w tym jakiejkolwiek dramaturgii, jest jedynie żmudne dochodzenie prawdy materialnej. W polskich realiach wygląda to tak, że oskarżeni, tudzież świadkowie oświadczają i zeznają, a każde zdanie jakie wypowiadają jest dyktowane przez Przewodniczącego do protokołu. Nie da się ukryć, że ten zabieg powoduje, że wszystko to przedłuża przesłuchanie świadków i oskarżonych.
Do tego dochodzą czynności proceduralne, również protokołowane. Siedzimy zatem w ławach publiczności i słuchamy tego, co opowiadają oskarżeni i świadkowie, po czym jeszcze raz ich ugładzona wersja dyktowana przez sędziego dociera do naszych uszu. Do tego dodajmy, że w Krakowskim Sądzie ławy dla publiczności wykonał stolarz, który zapewne myślał, że zasiądą w nich wyłącznie oskarżeni, a wysiadywanie w nich powinno być częścią kary.
Po tych kilku słowach wstępu wracamy do kolejnego dnia procesu. Z powodu zmiany sali na proces spóźnił się oskarżony Piotr W. Sędzia zarządził kontynuowanie postępowania. Swoje zeznania przedstawiała świadek Dominika Wojnar, księgowa zatrudniona w „EOS Consulting”, firmie Piotra W. zajmującej się księgowością. Miała zajmować się obsługą między innymi „A.N.A. Charter”. Opowiada głównie o księgowości, ale także o tym, że Piotr W. mówił jej, że spółka ta ma się zajmować się wynajmowaniem jachtów i organizacją rejsów, a to było zgodne z jego hobby i zainteresowaniami. Wspomina o konieczności stworzenia bilansu firmy, który był wymagany przez bank czy też banki, które miały udzielić kredytu na dalsze funkcjonowanie spółki. Nie pamięta czy to Piotr W. lub Robert W. tego od niej zażądał. W maju 2011 roku Piotr W. poinformował ją, że kończą obsługę księgową spółki. Zbiegło się to z chwilą kiedy wokół A.N.A Charter zrobiło się głośno. Sędzia teraz odczytał jej zeznania ze śledztwa – pada w nich stwierdzenie, że Piotr W. był zainteresowany działalnością spółki, przygotowywał ofertę i stronę internetową oraz ulotki. Świadek potwierdza te wcześniejsze zeznania. Pytania Sędziego dotyczą o owych starań o kredyty, świadek informuje, iż być może chodziło o budowę jachtu (była wcześniej o tym mowa). Następne pytania zadawane zarówno przez przewodniczącego, obrońców Roberta W. jak i prokuratora oraz oskarżonego Piotra W. dotyczą spraw związanych z księgowością.
Teraz przychodzi kolej na kolejnego świadka – Beatę Kaczmarską. Zajmowała się w spółce kontaktem z potencjalnymi klientami. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej rozmawiała na początku z Robertem W., później z Piotrem W. Została zatrudniona. Opowiada o swoich obowiązkach – w te zagadnienia wprowadzał ją Piotr W., bo to on miał wiedzę żeglarską i znał się na sprawach związanych z czarterami jachtów. Mówi o targach żeglarskich w Poznaniu i późniejszych w Warszawie o nazwie „Wiatr i Woda”, na których byli zarówno ona jak i Piotr W., Robert W. Według jej relacji oferta A.N.A Charter spotkała się z zainteresowaniem. Pracowała do mają 2011 roku i przyjmowała zamówienia na czartery podpisując z upoważnienia Roberta W. umowy z klientami. Wątpliwości pojawiły się u niej dopiero w chwili, gdy terminy realizacji czarterów i rejsów były coraz bliższe, a ze strony spółki nie dostrzegała działań, by te zamówienia spełnić. „Oni nigdy nie mieli zamiaru wysłać ludzi na te rejsy i czartery” - to jej stwierdzenie zeznane podczas przesłuchania w prokuraturze. W maju umowa o pracę została z nią rozwiązana z dnia na dzień. Przewodniczący pyta ją czy potwierdza swoje zeznania ze śledztwa. "Tak!" Pada odpowiedź. Sędzia zarządza przerwę do dnia 17 października. Będziemy tam!