Tego dnia procesu wyjaśnienia składał jeden z pokrzywdzonych i jednocześnie oskarżyciel posiłkowy. Pan Jacek Kozioł potwierdził to, co mówił na posterunku policji, gdy zawiadamiał o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, jak i swoje późniejsze zeznania składane już w prokuraturze.
Opowiedział szczegółowo historię swojego czarteru, który nie doszedł do skutku. Mówił także o swoich późniejszych staraniach mających na celu odzyskanie wpłaconych pieniędzy. Z tych zeznań wynika, że gdy tylko zorientował się, że z ewentualnym czarterem mogą być problemy, udał się do Krakowa, by w siedzibie „A.N.A. Charter” uzyskać informację „u źródła”. Biuro było nieczynne, jednak udało mu się skontaktować z panią Beatą Kaczmarską, która poinformowała go, że najprawdopodobniej żadne jachty przez spółkę nie zostały zakontraktowane. Opowiedział jak wyglądała jego wizyta w Bochni, gdzie próbował porozumieć się z oskarżonym Robertem W., jednak ten nie chciał z nim rozmawiać. Relacjonował także swój kontakt telefoniczny z drugim oskarżonym, Piotrem W., który powiedział, że sprawa go nie dotyczy. Obrońca Roberta W. zadał poszkodowanemu kilka pytań dotyczących jego wizyty w Bochni – chodziło o ewentualne pogróżki, jakimi miał straszyć oskarżonego. - Nie groziłem, rozmawiałem jedynie z jego ojcem, powiedziałem tylko, że na pewno odzyskam swoje pieniądze - oświadczył poszkodowany. Kilka pytań do świadka miał także oskarżony Piotr W. Chodziło o umowę, jaką ten zawierał z A.N.A. Charter, a konkretnie o poprawki, jakie były nanoszone.
Ponieważ oskarżony Piotr W. potwierdził swoje wcześniejsze oświadczenie, że będzie odpowiadał na pytania prokuratora, ten przystąpił do ich zadawania. Dotyczyły one kwoty 20 000 zł, jaką wypłacił Robert W., a także wcześniejszych zeznań świadka Beaty Kaczmarskiej, z których wynikało, że oskarżony sprawdzał transakcje przeprowadzane przez A.N.A. Charter. Oskarżony oświadczył, że nie interesował się tymi sprawami. Pojawiła się również kwestia e-maili z pytaniami dotyczącymi między innymi umów, jakie do oskarżonego wysyłał drugi z oskarżonych, Robert W. Piotr W. nazwał je „dupochronami”, pismami, które miały stworzyć wrażenie konsultacji. Stwierdził, że na nie nie odpowiadał.
Na koniec swojego wystąpienia Piotr W. wycofał swoje wcześniejsze oświadczenie i wniósł o przesłuchanie wszystkich poszkodowanych, czego wcześniej się nie domagał. Wyjaśnił, że czyni to ze względu na to, że proces jest co najmniej dziwny i dzieją się tak ciekawe rzeczy, że konieczne jest przesłuchanie wszystkich świadków. Dodał do tego kilka skarg na działanie przewodniczącego i prokuratora.
Ta zmiana, konieczność odebrania zeznań od ponad setki osób poszkodowanych, niewątpliwie wpłynie na to, że nie prędko doczekamy się wyroku.