TYP: a1

S/y Selma Expeditions: Pożegnanie z Antarktyką i sir Drake

wtorek, 24 marca 2015
Informacja prasowa | J.J. Cieliszak
Żeglujemy już - można powiedzieć, w okolicach przylądka Horn.

Humbak żegna
Humbak żegna. Fot. T. Łopata, SelmaExpeditions.com

Do Skały pozostały nam nie więcej niż dwie doby. Prawie czujemy zbliżający się ląd. Żeglujemy po w miarę spokojnym oceanie cały czas z prędkościami 7-8 węzłów (około 15 km/h). Robi się na tyle ciepło, że pod pokładem wygasiliśmy już kominek - było za gorąco. Termiczna odzież powoli chowana jest do worków. Płyniemy już po "cieplejszym morzu". Strefa konwergencji antarktycznej (pas wód powierzchniowych pomiędzy 47°S a 62°S - gdzie stykają się zimne wody płynące od Antarktydy i cieplejsze wody z północy) została przekroczona kilka dni temu.

"Bezludne sześćdziesiątki" pozostawiliśmy za plecami, a "wyjące pięćdziesiątki" przywitały nas jak starych dobrych znajomych. Pogoda rewelacyjna, dzisiaj wieczorem kolejna aleja gwiazd. Znowu gwieździste niebo nad nami, ale tym razem można je obserwować bez ryzyka przemarznięcia na kość. Wachty schodzą z bólem w karku - każdy gapi się w niebo...

- Jacek.

Pożegnanie z Antarktyką

Dzień po wypłynięciu z cienia wyspy Piotra I odbyło się jeszcze nasze pożegnanie z wielorybami. Raczej - dalekie spotkanie z humbakami (walenie Megaptera novaeangliae). I to jakie! Otóż, te kilkunastometrowe olbrzymy „popisywały się" wyskakując całe nad wodę i z ogromnym pluskiem wpadając do niej. Mieliśmy wrażenie, że to spektakl tylko dla nas: „Na otarcie łez”. Gdy w końcu jeden z nich zdecydował się przypłynąć bliżej, pomachał przez tylko płetwą na pożegnanie i zniknął. Kiedy żeglowaliśmy kilka miesięcy temu w kierunku Antarktydy - wtedy powitanie zgotował nam petrel śnieżny, śliczny, biały ptaszek wielkości mewy, który mieszka i gniazduje tylko tutaj. A teraz pożegnały nas skaczące wieloryby. Za to przy ostatniej widzianej górze lodowej latały jeszcze fulmary, kojarzące mi się głównie z jesienią na Ziemi Ognistej, gdy setki tych ptaków przylatuje na Kanał Beagle'a.

Tym razem to już naprawdę koniec. Koniec obmarzania, koniec gór lodowych, koniec wacht z „okiem” (czyli dodatkowym obserwatorem). Pojawił się za to deszcz, bardzo niemiły, ale stosunkowo ciepły. Naczynia można zmywać bez podgrzewania wody na gazie i wszyscy zrzucili co najmniej jedną warstwę ubrań. Fajnie? No niby tak, bo przed nami Horn, co niezmiennie kojarzy nam się z domem. A potem jeszcze trochę i będziemy ściskać najbliższe nam osoby.

Snow Petrel i ksiezyc_Fot.T.Lopata_SelmaExpeditions.com
Snow Petrel i księżyc. Fot. T. Łopata, SelmaExpeditions.com

Ale jednak gdzieś tam żal się kołacze. No bo, jak to tak – wachta, bez choćby jednej góry lodowej? Jakoś się tak pusto zrobiło... tylko szare fale i szary, zamglony horyzont. Godzina mija za godziną. Cieśnina Drake'a owiana złą sławą jest dla nas na razie łaskawa i nawet udało się zrobić doskonały, dobowy przebieg 214 mil (prawie 400 km w 24 godziny), ale jakby czegoś brak... Biała Kraina została zdecydowanie za rufą. Lodowa Królowa już o nas zapomniała, odwróciła swą twarz na południe, i zamraża zimowym oddechem swój pałac.

Pozostaje odwrócić głowę i już nie oglądając się za siebie, płynąć naprzód. Postawiliśmy jeden z naszych największych żagli. Ogromna genua - doskonała na słabe wiatry. Wnikliwie analizujemy przychodzące prognozy pogody i robimy korekty kursu. Czasem najszybsza droga do celu, wcale nie jest najkrótszą. Zupełnie jak w życiu...

- Tomek.

/opr. JJC/

- Z obserwatorium astronomicznego Selma pozdrawiają: Piotr, Jacek, Artur, Leon, Duszan, Wifi, Damian, Luby, Krzysiek, Kris i Tomek.

Analiza sytuacji pogodowej: 22 do 27 marca 2015

Pędzimy żeby uciec przed wyżem. Chociaż zwykle staramy się omijać niżowe sztormy, których w tych szerokościach jest bez liku, ale tym razem gnamy by przejechać szybko koło Hornu i nie wpaść w strefę ciszy w rozległym „oku” wyżu. Wszystko po to, by 120 mil dalej (220 km) przepłynąć Cieśninę La Maire z korzystnym wiatrem z południa. To miejsce również bywa bardzo groźne. Płytka i wąska cieśnina pomiędzy najdalej na południowy - wschód, wysuniętym cyplem kontynentu Ameryki Południowej i Wyspą Stanów, potrafi być niebezpieczna nawet dla małych statków. Występuje tu wyjątkowo silny prąd pływowy, który ściera się z falami Oceanu Południowego i Atlantyku wytwarzając fale określane w literaturze morskiej jako „fenomenalne”. Lepiej ich nie doświadczyć. A ponieważ, zaraz po zapowiadanym na środę wyżem, idzie prawdziwie diabelski sztorm, warto by... żeby nas tam już nie było. Na Selmie trwa kolejna rozgrywka w oceaniczne szachy.

Meteo 23.03.2015_przewidywanie -na srode_25.03.3015
Meteo 23.03.2015, przewidywanie - na środę, 25.03.3015
Meteo 23.03.2015_przewidywanie -piatek_27.03.2015
Meteo 23.03.2015, przewidywanie - piątek, 27.03.2015

OBJAŚNIENIA:
  • Strzałki to kierunki wiatru. Jedna duża lotka na strzałce oznacza siłę wiatru 10 węzłów (18 km/h). Czyli np. strzałka o czterech lotkach to sztorm o sile 40 węzłów czyli 75km/godz.
  • Na pierwszej mapce z prognozą na środę (25 marca) widzimy „oko wyżu” - cisza oraz bardzo słabe wiatry.
  • Na drugiej mapce, na piątek (27 marca) widać dużo strzałek o sile 40 węzłów (ok. 75 km/h) oraz parę trójkątów, które oznaczają siłę 50 węzłów (ponad 90 km/h). Gdy na Bałtyku sztorm osiąga taką wartość, zwykle mówi się już o nim w TV...
  • Na mapach widzimy tzw. wiatr "średni" bez uwzględnienia porywów (szkwałów), które szczególnie przy Hornie mogą być i najczęściej są niezwykle mocne.

Dlatego w piątek (27 marca) chcemy być już na północ od Cieśniny Le Maire. Z ciekawostek można dodać, że dwa lata temu padł rekord wiatru na Hornie – 156 węzłów (ok. 290 km/h), zanotowany przez stację meteo na wyspie Horn, a w tym roku pod huraganowym wiatrem przewróciło się skrzydło w pomniku albatrosa – ogromy stalowy fragment.

Oczywiście prognoza, szczególnie w tym rejonie, zmienia się bardzo dynamicznie ale i tak, trzymajcie za nas kciuki.

Na pewno się przydadzą :)

- opr. Tomek Łopata

Źródło: Selma Expeditions.com
Tagi: Selma Expeditions, Antarktyka
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620