TYP: a1

Rejs po Bałtyku – cz. II

środa, 17 sierpnia 2016
Bartłomiej Miłek
Za burtą słychać rozmowy turystów, słońce wpada przez jaskółkę i pada to na twarz to na śpiwór. Spoglądam na zegarek - jest godzina 10.27. To żeśmy pospali! Ale zważywszy na dwie nieprzespane wcześniej noce nie ma się czemu dziwić. Najlepszym budzikiem jest ponoć butelka wody mineralnej wypitej przed snem. Potrzeba wstania stała się zbyt silna więc czas zacząć dzień.


Fot. Bartłomiej Miłek


Reszta załogi leży z otwartymi oczami, przewraca się leniwie z boku na bok, po cichu odsuwam suwklapę i zmierzam tam gdzie … a przy okazji zobaczyć prognozę pogody. Szykował się piękny dzień - słońce, a po południu zachodni wiatr o sile 3. Gdy wróciłem z dłuższego posiedzenia Agata była już w połowie smażenia naleśników. Reszta załogi krzątała się po pokładzie, dokonywała żeglarskich ablucji i konsultowała co idziemy zwiedzać. Ja i Karolina byliśmy tu w zeszłym roku więc podpowiedzieliśmy co na pewno należy zwiedzić - standardowo wiatrak i fabrykę cukierków, w której nadal są one wytwarzane ręcznie.

Po spałaszowaniu kilku cukierasów i zabezpieczenia ich większej ilości na później ruszyliśmy zwiedzać resztę miejscowości, o której czytaliśmy w przewodnikach. Tak dotarliśmy do browaru Svaneke, gdzie każdy zakupił sobie pakiet startowy, czyli po jednym piwku z każdego rodzaju w pięknym kartonowym neseserku przyozdobionym w kształt wyspy Bornholm. Karolina zawyrokowała, iż neseserek jedzie z nami pełny aż do Polski i dopiero tam będziemy się raczyć trunkami. Neseserek dojechał w całości do Polski i jest już pusty, najlepsze okazało się ciemne piwo, w którym goryczka przychodziła dopiero po paru sekundach - ciekawe doznanie.


Fot. Bartłomiej Miłek


Wychodząc z browaru naczelny radar czekoladowy wykrył fabrykę czekoladek, skąd dziewczyny nie potrafiły wyjść z dobre pół godziny. Na szczęście nie puściły nas z torbami. Dalsze zwiedzanie minęło na podziwianiu domków oraz patrzeniu ludziom do okien. Byliśmy zafascynowani tym, że ludzie nie mają nawet zasłonek w oknach. Z tymi oknami to ciekawa historia może być, parę tygodni później gdy jechaliśmy w inną podróż z żoną, zabraliśmy na bla bla carze pewnego jegomościa, który w odpowiedzi na naszą fascynację oknami bez zasłonek opowiedział nam historię. W Norwegii swego czasu był tak niski przyrost naturalny, iż rząd zachęcał do prokreacji również wewnątrz rodzinnej. Wynikły z tego tytułu duże problemy genetyczne i rząd na powrót zakazał tego typu procederu oraz zakazał zasłaniania okien. Gdy usłyszeliśmy tę historię zainteresowało nas czy w Danii i Szwecji również istnieje taki przepis. Niestety jeszcze tego nie sprawdziłem.


Fot. Bartłomiej Miłek


Po południu poszliśmy się kąpać w basenie przyportowym. Tu kolejna ciekawostka - nigdzie na Bornholmie nie ma zakazu kąpieli w basenach portowych. Informację tę podała nam pewna Polka pracująca w kapitanacie portu Nexo. Pewnie większość Polaków na myśl o kąpieli w basenie portowym się wzdryga, ponieważ polskie porty są bardzo brudne. Jednak nie tu, widoczność w wodzie oscylowała między 3 -4 metry. Sstojąc na brzegu i chcąc skoczyć do Bałtyku widziało się dno a raczej wszystkie kamienie, które na nim leżały. Uczucie niesamowite tym bardziej, że wszyscy polscy turyści mają inne wyobrażenie Bałtyku.

Po pysznym obiedzie omówiliśmy manewr wyjścia i rzuciliśmy cumy, kierunek Christianso. To jakieś 1,5 godziny od Svaneke. Po wyjściu z portu ster przejął najmłodszy członek załogi, wiaterek dmuchał jednostajnie, słoneczko przygrzewało, po prostu czysta przyjemność żeglowania. Do portu weszliśmy późnym popołudniem, ledwo rzuciliśmy cumy a już każdy z nas stał z ręcznikiem i w kąpielówkach, gotowi do kolejnej kąpieli. Tym razem na bajecznym kąpielisku miejskim rodem z amerykańskich filmów. Mieliśmy szczęście, ponieważ byliśmy jedyni, którzy chcieli tego dnia zażyć kąpieli. Uczucie, gdy bierzesz rozbieg przez cały pomost i skaczesz w otwarte morze przy chylącym się już pomału słońcu jest wprost nie do opisania. Żadna fotografia czy film nie ukaże nawet fragmentu tej fantastycznej zabawy.


Fot. Bartłomiej Miłek


Zmarznięci, bo woda miała 17 stopni ale szczęśliwi wracamy ogrzać się na jacht. Chcemy zdążyć jeszcze wypić coś ciepłego i przyjąć dogodne pozycje na wzgórzu nim słońce zacznie zachodzić. Dzisiaj dało popis swoich możliwości. Gdy zaszło, posiedzieliśmy chwilkę i popatrzeliśmy w morze po czym wróciliśmy na jacht wypić trochę rumu, pośpiewać szanty i spać. Jutro czeka nas zwiedzanie tej fantastycznej wyspy z bardzo ciekawą historią - ale o tym następnym razem.
Tagi: Nexo, Bałtyk, rejs, relacja
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 3 grudnia

W Berdyczowie urodził się Józef Korzeniowski, pisarz marynista, znany później jako Joseph Conrad; jako młody człowiek wyemigrował do Anglii, gdzie zaciągnął się na statek. Po latach służby na morzu osiadł w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1925 r.
czwartek, 3 grudnia 1857