TYP: a1

Maxus 33 na fali

niedziela, 15 lipca 2012
Michał Lasocki
Dzięki uprzejmości firmy Szkoła Baltica oraz stoczni Northman, udało nam się przeprowadzić pod koniec czerwca test Maxusa 33 w wersji balastowej. Miałem wcześniej doświadczenia z pływania Maxusem 28 oraz Maxusem 33 w wersji mazurskiej, a rejs ten umożliwił mi uzupełnienie mojej wiedzy na temat całej rodziny tych jachtów.

Jak przystało na testy w Jachtingu, staramy się, aby uwzględniały one realne warunki eksploatacji jachtu. Dlatego też mieczowym Maxusem 33 pływaliśmy w jesiennych regatach Northman Cup, a kilowym odbyliśmy czterodniowy rejs po Zatoce Gdańskiej i Bałtyku, mając na pokładzie 8 osób. Wiało różnie, od wypasionej jedynki do siódemki (w porywach). W załodze byli zarówno ludzie opływani, jak również dopiero zaczynający swoją przygodę z żeglowaniem. Można zatem przyjąć, że jacht przetestowano gruntownie.

Jachty projektowane przez Jacka Daszkiewicza charakteryzują się doskonałymi warunkami nautycznymi, połączonymi z wieloma praktycznymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Maxus 33 nie jest wyjątkiem od tej reguły. Konsekwentnie, łódka ta w wersji mazurskiej znakomicie nadaje się do pływań mazursko-czarterowych. Z racji nautyki (kil, a nie miecz, brak składanego masztu, powierzchnia ożaglowania) bardziej podoba mi się pływanie wersją balastową. Dotyczy to każdego jachtu, ponieważ wymóg składania masztu siłą załogi, niespotykany chyba na świecie poza Mazurami, nakłada ograniczenia konstrukcyjne wymiarów i masy masztu, a co za tym idzie, ożaglowania. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że to składanie masztu ma także kilka zalet. Przykładowo, dramatyczny proces opuszczania masztu jest źródłem niezliczonych anegdot w tawernach, jest także wyzwaniem techniczno-sportowym, integrującym całą załogę, i rodzajem łamigłówki dla neofitów (odpiąć to czy nie?, ta linka to tak czy siak?). Jednym słowem, dla mnie to folklor, coś jak nasze polskie flaki, pierogi albo oscypek.

Wracając do naszej łódki – morski egzemplarz Maxusa 33 posiadał koło sterowe i zabudowany silnik Sole Diesel. Ku zaskoczeniu mniej doświadczonej części załogi (co rozbawiło starych wilków morskich), jacht nie posiadał sterów strumieniowych (zapewne można zamówić bez problemu za dopłatą). Łódka jest tak sprawna w manewrach portowych, że ster strumieniowy w wersji balastowej jest, moim zdaniem, zbyteczny. Owo zaskoczenie pokazuje jednak, że wymagania potencjalnych klientów wciąż rosną. Może wkrótce przyjdzie czas na wielostrefową klimatyzację sterowaną komputerem? Zanim zagłębimy się w szczegóły, dodam tylko jeszcze, że Maxus okazał się jachtem sympatycznym, łatwym w prowadzeniu, który potrafił zainfekować kolejne osoby bakcylem żeglarstwa.

NAUTYKA

Sprawność w żegludze na wiatr

Tak jak jego starszy, lecz mniejszy brat – Maxus 28, jacht pływa bardzo dobrze na wiatr. W ostrych bajdewindach przekraczanie granicy 6 węzłów prędkości na Zatoce Gdańskiej nie było niczym nadzwyczajnym. Trasę Górki Zachodnie – Gdynia pokonaliśmy w 2 godziny.

ZRÓWNOWAŻENIE ŻAGLOWE

W wersji mieczowej, przy naprawdę bardzo słabych wiatrach, dawało się odczuć lekką zawietrzność jachtu. Przy silniejszych, „normalnych” wiatrach, Maxus płynie stabilnie kursowo. Wersja morska prowadzi się znakomicie, nie stwarzając żadnych sił na kole sterowym, nawet podczas silnych szkwałów.

PRACA KADŁUBA NA FALI, SILNIK

Silniejszy wiatr i fale spotykały nas wielokrotnie w drodze z Górek Zachodnich do Gdyni oraz przy powrocie z Władysławowa. W tak trudnych warunkach jacht sprawdził się znakomicie, praktycznie sam wyszukiwał drogę wśród fal. Pomimo tego, że grzywki fal wchodziły na pokład, praktycznie nie było łomotu kadłuba o fale. Co prawda, siła wiatru sięgała 6oB, a morze rozgniewało się do jakichś 3–4 (stan morza). Sprawiło to, że pierwszego dnia niektórzy załoganci musieli odbyć nerwowe konsultacje ze swoimi błędnikami i układami pokarmowymi, ale były one ograniczone do niezbędnego minimum. Piszę o tym, aby przekonać czytelników o poziomie realizmu naszego testu. W mojej ocenie kadłub spisywał się bardzo dobrze i myślę, że nie powinien sprawiać problemu, nawet w jeszcze trudniejszych warunkach, których nikomu nie życzymy.

STATECZNOŚĆ PODŁUŻNA I POPRZECZNA

Co prawda, nie spożywaliśmy obiadu z trzech dań podczas żeglugi, ale stateczność podłużna i poprzeczna nie odbiegała od naszych oczekiwań. Ostatniego dnia, wracając do Górek od strony Helu, płynęliśmy żwawym bajdewindem, z jednym refem na grocie. Praktycznie cała załoga spała smacznie pod dekiem, gdy wysmyknąłem się po cichutku z portu. Pomimo dziarskiego stanu morza, wszyscy dalej spali i nikt nie pojawił się na pokładzie z charakterystycznym stwierdzeniem, że „coś jakby w środku zrobiło się gorzej”.

SIŁY DZIAŁAJĄCE NA STER, ZWROTNOŚĆ, STABILNOŚĆ KURSOWA

Nawet przy pełnej powierzchni ożaglowania i silnym wietrze ster nie sprawia kłopotu sternikowi. Maxus 33 w wersji kilowej ma bardzo mały promień skrętu, również na silniku. Bez trudu wykonuje również manewry takie, jak zacieśniona cyrkulacja czy zakręty na biegu wstecznym. Dla mnie stanowią one ważny element każdego testu, bo łatwość i prawidłowość ich wykonania może uratować niejedną kaucję wpłaconą do firmy czarterowej, nie mówiąc o życiu i zdrowiu załogantów.

BEZPIECZEŃSTWO

Praca załogi z kokpitu, jakość relingów

W tej sekcji zamieszczamy kilka chłodniejszych i zdystansowanych stwierdzeń. Testowana jednostka to wersja morska – balastowa, natomiast rozwiązania techniczne kokpitu w kilku miejscach nie do końca odpowiadały moim wymaganiom. Jak można się spodziewać, wszystkie fały i szoty sprowadzone były do kokpitu. Zrzucenie, refowanie i rozrefowanie grota wymaga krótkiej wizyty przy maszcie, w celu zapięcia/rozpięcia pokrowca czy też umocowania refowanego rogu halsowego. Jako osoba zwracająca szczególną uwagę na aspekty bezpieczeństwa, uważam jednak, że egzemplarz Maxusa 33 wykonany dla mnie, musiałby jeszcze otrzymać od stoczni następujące wyposażenie:
  • domknięcie kokpitu z tyłu stalówkami pomiędzy narożnymi częściami kosza rufowego – to z tego miejsca najłatwiej wypaść do wody, nie będąc w polu widzenia sternika,
  • wymiana pasów na relingi w kokpicie,
  • lajfliny od dziobu do rufy. Najlepiej w formie stalówki, umożliwiającej wpięcie karabińczykami wąsów od uprzęży bezpieczeństwa,
  • dodatkowe punkty wpięcia się uprzężą, zwłaszcza dla osoby wychodzącej z zejściówki na pokład,
  • rezygnacja z konstrukcji wsporczej stolika w kokpicie. Co prawda daje jakieś oparcie dla nóg, ale chyba grozi poważnymi kontuzjami przy upadku, o który nietrudno, gdy jacht skacze po dwumetrowych falach,
  • listwy burtowe, dające czasem bardzo pożądane ostatnie podparcie dla stóp właśnie ześlizgujących się za burtę w przechyle. Niestety, nie spotyka się ich obecnie na jachtach, bo standardem stały się przetłoczenia skorupy pokładu,
  • sygnalizacja dźwiękowa pracy pompy zęzowej.
Podkreślę raz jeszcze, że rekomendowane powyżej usprawnienia są podyktowane moimi osobistymi upodobaniami. Pamiętajmy, że w tej klasie jachtów zamawia się egzemplarze o indywidualnych cechach, zatem ostateczny kształt i wyposażenie uzgadnia się między stocznią i armatorem przy składaniu zamówienia.

Wysokość robocza bomu, test bom-bum, widoczność zza steru

Wysokość bomu regulowana topenantą i obciągaczem bomu, widoczność z kokpitu ponad nadbudówką dobra. Wyławianie zgubionego odbijacza wręcz banalnie proste przy podchodzeniu do niego otwartą rufą na silniku. Dobra widoczność do tyłu i sprawność manewrowania na biegu wstecznym ułatwiają cumowanie, jeśli mamy mało rąk do pracy na pokładzie. Piedestał koła sterowego jest miejscem umieszczenia ekranów instrumentów nawigacyjnych. Niestety, nie są one czytelne dla sternika, który stoi, a jeśli siedzi, ma dużo gorsze pole widzenia. Rekomenduję zatem obrócenie płaszczyzny mocowania ekranów o 45 stopni w górę.

Rozplanowanie osprzętu pokładowego, powierzchnie antypoślizgowe

Jacht wyposażono w dwie pary kabestanów, jedna do szotów, jedna do fałów. Wystarczy to do typowej żeglugi. Refowanie rolfoka możliwe bez użycia kabestanu przy sprawnej załodze. Rozmieszczenie pozostałego osprzętu i wyposażenia nie sprawiło testującym niespodzianek, z wyjątkiem trudności podczas pełnego obrotu korbami kabestanów szotowych (przeszkadzają pasy między sztycami relingu). Z punktu widzenia bezpieczeństwa, warto rozważyć więcej powierzchni antypoślizgowych na trasie kokpit-obła nadbudówka. Ze względu na problem z fałem foka, niezbędna okazała się wizyta na czubku masztu. Przy tej okazji zwróciłem uwagę na brak fału spinakera, który byłby niezbędny do dostania się na maszt, gdyby problem dotyczył fału grota.

Dostęp do silnika i mechanizmu sterowego

Zabudowany silnik Sole Diesel daje komfortową prędkość, gdy nie wystarcza wiatru. Dostęp do tej niewielkiej gabarytowo jednostki napędowej mamy od strony zejściówki, jak również od strony wnęki w hundkoi. Do rumpla awaryjnego można się dostać bezpośrednio z pokładu, solidny rumpel w bakiście.

Lokalizacja i łatwość użycia sprzętu ratunkowego, kotwic, zaczepy lajfliny

Kotwica mocowana na dziobie, na pomoście-trapie-bukszprycie. W dokumentach testowanego egzemplarza tratwa nie była wymagana, niemniej jednak jest na nią trochę miejsca w bakiście. W wyposażeniu znajdowały się dwa koła ratunkowe, na dachu nadbudówki, i na wsporniku za plecami sternika. To ostatnie rozwiązanie szczególnie przypadło mi do gustu, ponieważ dzięki niemu, osoba stojąca za sterem może zareagować błyskawicznie. Przytomność umysłu i szybkość rzucenia koła ratunkowego może mieć decydujący wpływ na efekt akcji ratunkowej, prowadzonej o czwartej rano przy słabej widoczności.

OŻAGLOWANIE

Krój żagli, listwy, staranność wykonania

Żagle sprawdziły się zarówno w trudnych, jak i łatwych warunkach wiatrowych, można je regulować i dostrajać, niezależnie od sytuacji. Refowanie jest wygodne i nie pogarsza nadmiernie właściwości nautycznych.

Prowadzenie fałów i szotów

Wszystkie liny poprowadzone do kokpitu.

Łatwość stawiania, zrzucania, refowania

Refowanie grota odbywa się szybko i wygodnie, nie trzeba wiązać dodatkowych krawatów ani węzłów. Wymaga to jednak wyjścia z kokpitu i zamocowania nowego rogu halsowego, warto to przećwiczyć przed wyjściem na wodę.

Szyny szotów, obciągacz bomu

Regulacja położenia wózka szotów foka umożliwia uzyskanie lepszych profili żagla, zależnie od kursu. Grot zamocowany jest w kokpicie, bez możliwości regulacji.

ERGONOMIA

Kubatura pomieszczeń, wysokość stania

Pływanie w 8 osób na ośmioosobowym jachcie zwykle oznaczało ścisk i konflikty. Moje obawy okazały się jednak niepotrzebne. W przypadku tego jachtu udało się wykorzystać dostępną przestrzeń do maksimum. Podobało mi się zwłaszcza rozwiązanie drzwi w forpiku, które otwierają się w stronę dziobu (bo w drugą stronę jest pilers i stół w mesie), ale po ich zamknięciu można uzyskać powierzchnię do spania poprzez wysunięcie ruchomych części kanapy. Oprócz oddzielnego pomieszczenia forpiku, dwie zamykane kabiny plus mesa. Wszystko to miało wyważone i zoptymalizowane proporcje, jednym zdaniem – wielki plus za forpik.

Szerokość drzwi i przejść

33 stopy to, jak na morski jacht, niedużo. Szerokość drzwi i przejść została ustalona na tyle, na ile jest to możliwe.

Wielkość zejściówki i schodni

Zejściówka i schodnia umożliwiają mijanie się dwóch osób – to wynik bardzo dobry. Z reguły, przy ośmiu osobach na pokładzie, w trakcie żeglugi

zdjęcia: M. Lasocki
załoganci lokują się trójkami po bokach kokpitu, jeden za sterem, a ten ostatni tkwi w zejściówce. Dlatego tak ważna jest jej szerokość – aby wciąż możliwe było mijanie się.

Uchwyty, szafki

Tym razem, w przeciwieństwie do znakomitej większości testowanych jachtów, miałem gdzie powiesić sztormiak, a wewnątrz nie zabrakło uchwytów, haczyków, szafek i schowków.

Dostęp do instalacji i urządzeń

Elegancka i przejrzysta tablica rozdzielcza, łatwo dostępne przełączniki akumulatorów, na rufie gniazdo do podpięcia zasilania zewnętrznego, czyli wszystko, co potrzebne do życia. Instalacja wodna dla wody pitnej i zaburtowej, umożliwiająca dostęp i inspekcję.

KOMFORT PŁYWANIA, WYPOSAŻENIE


Oświetlenie, instalacja gazowa i elektryczna

Jacht wyposażono w bogatą instalację elektryczną, są światła salingowe ułatwiające pracę na pokładzie, rozdzielone obwody oświetlenia pod pokładem, radioodtwarzacz, gniazda do zapalniczek, a także gniazdka 220 V do wykorzystania podczas postoju w porcie. Zauważyłem, że możliwość przełączania światła z białego na czerwone w mesie zawsze robi wrażenie, bo podkreśla „morskość” jachtu w oczach wizytujących. Faktycznie, w domu zwykle takich rozwiązań się nie stosuje.

Standard WC/łazienki

Toaleta/łazienka znajduje się w oddzielnym pomieszczeniu, któremu nie poskąpiono przestrzeni. Z racji męskiej załogi, zgodnie z niepisaną morską tradycją, przeznaczyliśmy ją na podręczny magazyn toreb, bagaży, kaloszy i innego wyposażenia. Przyczyniło się to do podwyższenia komfortu w pozostałej części jachtu.

Ilość otworów oświetleniowych, wentylacyjnych, zapachy z kambuza

Maxusy charakteryzują się eleganckimi i nowocześnie zaprojektowanymi oknami, dzięki którymi są już z daleka rozpoznawalne na wodzie. Dodatkowo, jacht posiada dwa okrągłe bulaje przy wejściówce, niewielki otwierany luk nad stołem oraz forluk, który pełni istotną rolę jako alternatywne wejście/wyjście do forpiku (polecam, jako gimnastykę ogólnorozwojową i zapobieganie atrofii mięśni nóg). Wszystko to sprawia, że nie ma problemów z wentylacją.

ESTETYKA

Proporcje kadłuba

Maxus 33 potwierdza regułę, że szybko pływający jacht, jest też z reguły ładny. Już Maxus 28 miał smukłą sylwetkę, a w przypadku trzydziestki trójki jest to jeszcze bardziej zauważalne.

Estetyka wnętrza

Wnętrze naszego egzemplarza, zabudowane w jasnych odcieniach drewna, jest dobrze doświetlone otworami okiennymi, bez ekstrawagancji, elegancko. Wszystko to podkreśla wrażenie przestronności.

Kolorystyka

Jasne drzewo i biały żelkot to klasyczne połączenie, które dobrze współgra z błękitem nieba. Jeśli chcecie się wyróżnić – bez trudu można porozumieć się ze stocznią w kwestii innych kolorów żelkotu.

JAKOŚĆ WYKOŃCZENIA

Jakość wnętrza

Materiały wykończeniowe, elementy wyposażenia, okna, luki zostały starannie wykonane i zainstalowane. Pewne poprawki w precyzji montażu należałyby się piedestałowi koła sterowego, ale, jak rozumiem, jest to jeden z pierwszych Maxusów tego typu Jakość osprzętu pokładowego Na pokładzie znalazł się osprzęt dobrej jakości. Bez ekstrawagancji, jacht wyposażony jest we wszystko, co potrzeba.

REKOMENDOWANE DODATKOWE USPRAWNIENIA:

Opierając się na testowanym egzemplarzu, rekomendujemy:
  • rozważenie większej ilości powierzchni antypoślizgowych na nadbudówce,
  • zamknięcie kokpitu z tyłu i polepszenie bezpieczeństwa załogi w trudnych warunkach poprzez dodanie opisanego w materiale wyposażenia,
  • zmianę pasów na relingi, dodanie fału spinakera.

POLUBILIŚMY JACHT ZA:

  • szybką i ostrą żeglugę,
  • łatwość i precyzję manewrowania oraz sterowania, nawet w trudniejszych warunkach,
  • walory mieszkalne. 

W najnowszym numerze Jachtingu: ŻEGLARSTWO  10. Cyklady Środkowe, część 2 – Akweny 20. Balaton – Węgierskie morze – Śródlądzie  30. Jazda na maxa – Maxus 33 – Prezentacja jachtu 38. Bałtyk jedną ręką – Wywiad  40. Pneumatyczna tratwa ratunkowa – Ratownictwo 44. Z licencją na żeglowanie – Wywiad  50. Obrazki z Atlantyku – Akweny 54. Józkiem na Morze Czerwone – Akweny 64. Kupujemy jacht – dłubiemy w kadłubie – Poradnik przyszłego armatora 70. OPTIMISTY-czna Pszczyna – Klasa Optimist 82. Jak zdać egzamin na żeglarza – teoria – Szkolenia  84. Gdzie warto być, co warto zobaczyć – Kalendarium imprez 70. Zadanie nawigacyjne – Rusz głową! 86. Gdzie warto być, co warto zobaczyć – Kalendarium imprez 88. Recenzje – Nowości wydawnicze i filmowe 90. Szpeje, dingsy i przydasie – Deko handlu DE LUXE 94. Apreamare 45 Smeraldo – Test jachtu motorowego 101. Ciekawostki ze świata – Need to know 102. Barką przez Berlin i Poczdam – Barki  NURKOWANIE 112. Andamany – rajski archipelag – W płetwach po świecie  120. Niezasłużony DCS – „Ja?” – Wypadki 124. Nurkowie – strażacy posprzątali Krutynię – Ekologia 128. St Marteen – Przyjazna Wyspa – W płetwach po świecie 132. Tobago, Raj nurków i żeglarzy – Świat w płetwach 138. Sprzętowe co nieco – skafandry nurkowe – Sprzętowe ABC 142. Polska historia nurkowania – Geneza KITESURFING 148. Kitesurfing na Tarifie i w Rewie – Porady WIOŚLARSTWO MORSKIE 152. Człowiek, który przewiosłował Atlantyk – Wywiad

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620