Że ludzie chodzą w maskach, to wiemy. Ale statek w masce? A i owszem. Niemiecki armator Orion założył maseczkę swojemu masowcowi Velsheda wchodzącemu do portu. Pomysł wydaje się zabawny ale w ten sposób armator chciał zwrócić uwagę na to, w jak dramatycznej sytuacji z powodu covida znalazła się branża morska.
Fantastic work from our Members Orion, who've teamed up with sailmaker Hagendorf Planen to create a mask for their panamax Velsheda.
— North (@NorthPandIClub) December 1, 2020
Orion is using the mask to launch a campaign for better crew changes around the world! #SeafarersAreKeyWorkers.
➡️ https://t.co/U0Bb8UBfRI
Chodzi nie tylko o rejsy pasażerskie, które utknęły w miejscu z powodu wprowadzanych czy znoszonych zakazów wchodzenia do portów czy przemieszczania się. Covidowe obostrzenia takie jak zakazy schodzenia na ląd w portach czy wchodzenia na pokład dotyczą także marynarzy, którzy wielokrotnie zostają „uwięzieni” na pokładzie, bez możliwości zmiany, na przedłużającym się w nieskończoność kontrakcie (w niektórych przypadkach chodzi nawet o 14 miesięcy), co zdecydowanie nie sprzyja ani komfortowi pracy, ani bezpieczeństwu na morzu. Mówi się, że sytuacja dotknęła 400 tysięcy marynarzy. Część marynarzy z kolei utknęła na lądzie, bez możliwości podjęcia pracy, tym samym pozostając bez dochodów. To właśnie na ten problem chciał zwrócić uwagę Orion, prosząc w swoim komunikacie prasowym o to, by umożliwić chociaż wymianę załóg na statkach.
Maska założona na dziób Velshedy została uszyta w Hamburgu, we współpracy z ekipą HAGENDORF PLANEN. Ma 300 metrów kwadratowych wielkości i waży 200 kilogramów.
Tagi: Orion, covid-19, Velsheda