…jaki znowu zmyło kram. Wszyscy znamy tę szantę oraz płynący z niej wniosek, że żeglarska brać posiada swoje priorytety i najcenniejsza jest zawsze beczka rumu. Czasami jednak zdarzy się, że morze zmyje z pokładu coś więcej, niż „kapitańską babę”. Jakie mogą być tego skutki?
Update on #MSCZoe container spill: Significant progress has been made in the huge clean-up operation in the North Sea and on beaches of NL and DE. Also, we would like to thank the authorities and volunteers for their support. Read more: https://t.co/w48Q2JZjTC pic.twitter.com/wd2HGPMiVZ
— MSC Cargo (@MSCCargo) 9 stycznia 2019
Sztorm
Morze miewa swoje humory - i niekiedy lubi nam przypomnieć, iż w jego obliczu jesteśmy istotami nikczemnego wzrostu, a nasze „gigantyczne” statki przypominają raczej żałosne łupinki.
Taka właśnie sytuacja wydarzyła się w zeszłym tygodniu na Morzu Północnym. Wskutek silnego sztormu ucierpiał między innymi pływający pod banderą Panamy MSC ZOE - jeden z największych na świecie kontenerowców. Silne fale i ogólnie nieciekawe okoliczności przyrody sprawiły, że morze zmyło z jego pokładu ok. 270 kontenerów, które teraz dryfują sobie radośnie, a okazjonalnie docierają do brzegu. A jak już dotrą, to co wtedy? Jak to co: wtedy… na łowy! W końcu, znalezione - nie kradzione.
Zbieracze i poszukiwacze
Duża część kontenerów, które w tak niekontrolowany sposób opuściły pokład MSC ZOE, wylądowała na plażach należących do Holandii Wysp Zachodniofryzyjskich. Wśród dobra, jakie znajduje się w kontenerach, można znaleźć m. in. różnego rodzaju zabawki, ubrania, meble z dużego szwedzkiego sklepu, buty, żarówki oraz sprzęt AGD - głównie telewizory.
Niestety, w trzech spośród zagubionych pojemników znajdują się też substancje niebezpieczne i potencjalnie szkodliwe dla środowiska. Są to łatwopalne, a w dodatku wysoko toksyczne tlenki, więc ewentualny znalazca takiego pojemnika powinien zachować szczególną ostrożność i w żadnym wypadku nie próbować na własną rękę utylizować swojego znaleziska.
Zdecydowana większość kontenerów zawiera jednak przedmioty zupełnie bezpieczne, a wręcz ciekawe, choćby ze względu na sposób, w jaki znalazły się na wyspach. Nic zatem dziwnego, że znalazło się spore grono zbieraczy - amatorów, którzy postanowili zaopiekować się całym tym kramem.
Komu telewizor?
Większość kontenerów znalazła się na wyspach Terschelling, Vlieland oraz Ameland. Pani Tineke Schokker, piastująca funkcję burmistrza wyspy Vlieland stwierdziła, że nie ma absolutnie nic złego w tym, iż przypadkowe osoby znajdą i zabiorą sobie z plaży wyrzucone przez morze przedmioty.
I to jest właściwe podejście władzy do obywatela.
Co więcej, pani burmistrz podkreśliła, że tego typu praktyka posiada bardzo długą tradycję i - wbrew pozorom - jest zjawiskiem jak najbardziej pożądanym, bowiem zebranie i zagospodarowanie (lub utylizacja) wszystkich wyrzuconych na brzeg przedmiotów przerosłaby ich wartość.
Poza tym, jak przyznaje pani burmistrz, innej opcji właściwie nie ma, i to z bardzo prostego powodu; na wyspie pracuje jedynie… dwóch policjantów, więc upilnowanie całego tego dobytku fizycznie przerasta ich możliwości.
Tagi: kontenerowiec, MSC ZOE