...resztą świata. Mieszkańcy tego chłodnego archipelagu słyną z pomysłów, które reszta ludzkości uprzejmie określa jako kontrowersyjne. Teraz znów dowiedli, że mają za nic nie tylko ochronę przyrody, ale też międzynarodowe ustalenia, które z założenia mają prowadzić do szybszego zakończenia wojny.
Zimny, daleki Føroyar
Wyspy Owcze (Føroyar) to wulkaniczny archipelag na północnym Atlantyku, stanowiący terytorium autonomiczne Danii. Zamieszkują go tzw. Farerowie, będący w gruncie rzeczy potomkami norweskich wikingów, a język farerski bywa bliższy ich sercom, niż duński (co ciekawe, oba uznawane są za urzędowe).
Tym, z czego słyną Wyspy Owcze, nie jest jednak sentyment do przodków w rogatych hełmach, ale zamiłowanie do własnoręcznego zabijania waleni. Tak zwana rzeź grindwali, w której szlachtowane są różnego rodzaju ssaki morskie (nie wyłączając młodych osobników i ciężarnych samic), z jakiegoś powodu jest tam uznawana za doskonałą rozrywkę, mimo iż społeczność międzynarodowa od lat apeluje o ukrócenie tego barbarzyństwa.
Deal z Rosją
Ostatnimi czasy o Wyspach Owczych znów zrobiło się głośno – tym razem jednak nie z powodu niszczenia przyrody, lecz wyłamywania się z europejskiej (a nawet światowej) solidarności. Okazało się bowiem, że Wyspy podpisały z Federacją Rosyjską kontrowersyjną umowę o połowach, o czym z dumą poinformowało farerskie ministerstwo rybołówstwa i infrastruktury.
W wielkim skrócie wygląda to następująco: w 2024 roku wyspiarze będą mogli prowadzić połowy w rosyjskiej części Morza Barentsa, a w zamian za to Rosjanie mają prawo korzystać z farerskich portów i akwenów na Atlantyku. W zasadzie jest to nic innego, jak dobra, sąsiedzka współpraca. Nie ma się czego przyczepić; z tym że Rosja prowadzi właśnie wojnę, więc z powodu sankcji porty krajów Unii Europejskiej są zamknięte dla jej statków. Jak widać, nie wszystkie.
A co to komu przeszkadza?
Trzeba pamiętać, że nie chodzi tu jedynie o wyłamanie się z szeregu i podpisanie umowy tam, gdzie inni tego odmówili. Rzecz w tym, że z racji swojej lokalizacji terytorium Wysp Owczych doskonale nadaje się do przygotowywania aktów sabotażu.
Należy podkreślić, że Rosja żadnego takiego aktu tam nie dokonała – ale sama świadomość, że teoretycznie mogłoby to nastąpić sprawia, iż mieszkańcy krajów nordyckich zwyczajnie się boją. Nic zatem dziwnego, że decyzja Wysp Owczych spotkała się z krytyką władz Danii i nie tylko.
Archipelag ma jednak prawo do podejmowania samodzielnych ustaleń w sprawach rybołówstwa. Pierwszą umowę z Rosją podpisano w tym zakresie już dawno, bo w 1977 roku i od tamtej pory jest ona odnawiana. Kiedy w 2022 r. (czyli już po rozpoczęciu wojny na Ukrainie) przedłużono ją na 2023 rok, wywołało to co najmniej zaskoczenie. Teraz kolejny aneks dotyczący 2024 r. już nikogo nie dziwi.
Tagi: Wyspy Owcze, Rosja, rybołówstwo, umowa