Są zarzuty dla sternika, który w minioną sobotę (25.07) spowodował wypadek na jeziorze Dąbie w Szczecinie. W wypadku zginęła 10-letnia dziewczynka.
W sobotę po godzinie 12 pływająca na jeziorze jednostka motorowa nagle się przewróciła. Na pokładzie znajdowało się osiem osób, czworo dorosłych i czworo dzieci. Siedem osób wypłynęło od razu a w podjęciu ich z wody pomogła przepływająca obok jednostka turystyczna.
Niestety w chwili wypadku jedno z dzieci, 10-letnia dziewczynka znajdowała się w kabinie łodzi. Dziecko miało na sobie kapok, co mogło utrudnić jej wypłynięcie z kabiny. Na miejsce popłynęli ratownicy WOPR i policjanci z referatu wodnego. Ratownicy zanurkowali i wyciągnęli dziewczynkę. Zespół ratownictwa medycznego z będącej na miejscu karetki i zespół lotniczego pogotowia ratunkowego przez godzinę próbowali reanimować dziewczynkę, niestety nie udało się jej uratować.
Na wniosek prokuratury w niedzielę policja zatrzymała sternika łodzi, który usłyszał w sumie dwa zarzuty - spowodowania wypadku w ruchu wodnym, w wyniku którego jedna osoba poniosła śmierć, a druga doznała obrażeń ciała oraz drugi, dotyczący nieudzielenia pomocy 10-latce. Zdaniem śledczych, mężczyzna mógł bez narażania własnego życia spróbować uratować dziewczynkę, jednak tego nie zrobił. Za oba zarzuty mężczyźnie grozi kara od pół roku do ośmiu lat więzienia. Prokuratura zamierza wystąpić do sądu o tymczasowy areszt dla mężczyzny.
Zatrzymany mężczyzna miał patent sternika, w chwili wypadku był trzeźwy. Nie wiadomo, co było przyczyną przewrócenia się łodzi. Nie było zderzenia z inną jednostką, więc być może przyczyną była zbyt duża prędkość lub niebezpieczny manewr. prędkość lub niebezpieczny manewr, który zakończył się tragicznie. Trwa śledztwo w sprawie.