…czyli statek uprawiający kabotaż. Inaczej kabotażnik. I wszystko jasne, prawda? No, chyba że nie do końca. Czym zatem jest kabotaż, po co nam do tego osobny statek i skąd właściwie wzięło się to urocze słówko? Zaraz wyłuszczymy rzecz po kolei.
Kabotaż, czyli co?
Pierwszym skojarzeniem będzie zapewne… sabotaż. Czyli nic dobrego. Podobieństwo brzmień jest tu jednak całkowicie przypadkowe i wywodzi się jedynie stąd, że oba te wyrazy są zapożyczeniami z obcego języka. Ale etymologią zajmiemy się później.
Kabotażem natomiast nazywamy żeglugę handlową pomiędzy portami tego samego państwa. Kabotażowiec będzie zatem krążył na odcinku Gdynia – Świnoujście, albo Ustka – Kołobrzeg, ale nie wybierze się np. z Gdańska do Kilonii.
Wyróżnia się kabotaż mały, dotyczący jednego morza, np. odbywany na trasie Gdynia – Hel oraz kabotaż wielki, np. pomiędzy Nowym Jorkiem a Los Angeles.
Co ciekawe, kabotaż niekoniecznie musi dotyczyć kraju, w którym znajduje się port macierzysty kabotażowca i z którego pochodzi przewoźnik. Zgodnie z przepisani UE, kabotaż na terenie krajów Unii może wykonywać każdy przewoźnik posiadający licencję wspólnotową.
Co jeszcze ciekawsze, w przypadku niektórych krajów słówko kabotaż ma dużo szersze znaczenie; np. dla USA kabotażem będzie… żegluga oceaniczna. Ale tam wszystko jest jakieś większe, więc może nie powinno nas to dziwić. Warto natomiast zapamiętać, że kabotaż NIE jest żeglugą przybrzeżną (chociaż tak mylnie podają niektóre słowniki), bowiem ta może się odbywać pomiędzy portami różnych krajów.
Jak wygląda kabotażowiec?
Cóż… rozmaicie. Wiele zależy tu od rozmiarów kraju, którego kabotaż dotyczy, a co za tym idzie – od faktu, czy mowa o kabotażu małym, czy wielkim. Najczęściej jednak kabotażowcami zostają małe jednostki o stosunkowo niewielkim zanurzeniu, co umożliwia im dotarcie do portów niedostępnych dla starszych braci, czyli wielkich oceanicznych krążowników.
Kabotażowce nie są może szczególnie imponujące, ale za to są pożyteczne. Mogą też stać się całkiem groźne, jak to miało miejsce w czasach II wojny światowej. USA oraz Wielka Brytania wykorzystywały wówczas kabotażowce do przerzucania wojsk oraz zaopatrzenia dla armii, zaś same jednostki otrzymały w tym celu stosowne uzbrojenie. Oczywiście, nie mogły one konkurować z pancernikami, ale też nikt od nich tego nie wymagał. Zwykle na kabotażowcach montowano 3- lub 5-calowe działa oraz 20-milimetrowe działka przeciwlotnicze, co było zupełnie wystarczające do realizacji zamierzonych celów.
Etymologia
Jak już wspomnieliśmy, słówko kabotaż jest zapożyczeniem, a raczej spolszczoną formą angielskiego wyrazu cabotage, oznaczającego, a jakże, kabotaż. Skąd jednak wziął się wyraz cabotage?
No i tu ciekawostka: zwykle takie słówko jest zmienioną formą jeszcze starszego wyrazu, ale w tym przypadku jest inaczej. Angielski cabotage wywodzi się bowiem od nazwiska pana Giovanni Caboto, znanego szerzej jako John Cabot.
Pan Caboto był kupcem i żeglarzem; pochodził z Genui, później przeniósł się do Wenecji, a jeszcze później - do Anglii, gdzie zmienił nazwisko na Cabot. Już jako poddany angielskiego króla poszukiwał Przejścia Północno-Zachodniego, czyli morskiej drogi z Europy do Azji. Przejścia co prawda nie znalazł, ale za to odkrył Nową Funlandię i Labrador, a tym samym dał Anglii pretekst do zgłoszenia roszczeń terytorialnych dotyczących Ameryki Północnej. No i przy okazji stworzył kabotaż (rozumiany wówczas bardziej jako handel przybrzeżny, prowadzony pomiędzy portami własnego kraju). Co by nie mówić, pracowity człowiek.
Tagi: słownik, statek