Kiedy Rosjanie mówią o nieprzewidywalnych albo niewyobrażalnych konsekwencjach, zwykle mają na myśli… no właśnie nie wiadomo co. Zapewne liczą w tym momencie na wyobraźnię słuchacza. Przeważnie takie zagrywki dotyczą działań wojennych, jednak tym razem poszło o coś, czego raczej nie kojarzy się z Federacją Rosyjską: o ekologię.
Zmartwienia pana Dimitrija
Dimitrij Łyskow, zatroskany o środowisko naturalne Rosjanin, a przy okazji szef służby prasowej rządu obwodu kaliningradzkiego, wyraził obawy co do stanu środowiska naturalnego po otwarciu nowego kanału żeglugowego przez Mierzeję. Jego zdaniem wskutek uruchomienia tej inwestycji przyroda poniesie „nieprzewidywalne konsekwencje”.
Dodał też, że Polska nie miała żadnego powodu do otwierania tej drogi wodnej. Podkreślił, że mimo szczerych napomnień ze strony bratniego narodu rosyjskiego, uparliśmy się na dokończenie inwestycji.
Czyja jest ta paranoja?
Rosyjscy eksperci nie raz mówili o „polskiej paranoi”, więc chyba nasza. A konieczność pozostawania na łasce Rosji i każdorazowego proszenia o możliwość przepłynięcia przez Cieśninę Piławską (i to z dwutygodniowym wyprzedzeniem), często cofanego w ostatniej chwili, zapewne nie ma z tym nic wspólnego.
Strona rosyjska uważa zresztą, że nowa droga wodna wcale nie będzie służyć tylko nam. Zdaniem Rosjan w tej inwestycji od początku chodziło o „zaspokojenie potrzeby partnerów NATO do uzyskania dostępu do wód terytorialnych poza obwodem kaliningradzkim Rosji bez konieczności omijania Bałtijska”. Takim opiniom wtórował gubernator obwodu kaliningradzkiego Anton Alichanow, twierdząc, że będziemy tym szlakiem przerzucać czołgi. Może rzeczywiście ktoś tu ma paranoję?
Ekolodzy i... ekolodzy
Większość działań organizacji ekologicznych jest jak najbardziej pożyteczna i godna szacunku – w końcu planetę mamy jedną, a jak sobie ją zniszczymy, to wszyscy będziemy mieć problem. Nie zmienia to jednak faktu, że co jakiś czas pojawiają się ludzie pragnący wykorzystać aktywistów do realizacji własnych celów.
Warto w tym miejscu przypomnieć, do jakich wniosków doszli analitycy z amerykańskiego think-tanku Jamestown Foundation. Jeszcze w 2020 roku badali oni sprawę rosyjskich propagandzistów oraz stosowanych przez nich metod manipulacji.
Fundacja przytacza w raporcie wypowiedź rosyjskiego eksperta ds. bezpieczeństwa Fiodora Kołoskowa. W wywiadzie dla portalu Rytm Eurazji powiedział on: „Moskwa nadal ma nadzieję, że zabije projekt, mobilizując opozycję wśród ekologów w Polsce i Europie”. Krótko mówiąc, facet otwarcie przyznał, iż będzie się posługiwał ekologami.
Tagi: Przekop, Mierzeja, Rosja, propaganda, ekologia