TYP: a1

Obchody Roku Wagnera

wtorek, 31 stycznia 2012





Trwają obchody Roku Wagnera – otrzymaliśmy właśnie tekst przemówienia kpt. Jerzego Knabe jakie zostało przez niego wygłoszone podczas ceremonii odsłonięcia Tablicy Pamiątkowej. Prezentujemy także list jaki skierowała do uczestników uroczystości pani Mabel Wagner.





Przemówienie kpt. Jerzego Knabe, komandora Wagner Sailing Rally 2012 na otwarciu ceremonii odsłonięcia Tablicy Pamiątkowej Władysława Wagnera Bellamy Cay, 21-go stycznia 2012 (wygłoszone w języku angielskim).


Drodzy Przyjaciele!

Witam wszystkich w imieniu organizatorów i chcę w krótkich słowach powiedzieć dlaczego zorganizowaliśmy to wydarzenie. Wagner był harcerzem i pierwszym Polakiem który opłynął świat pod żaglami. Jak sam to określił - uległ ‘pokusie horyzontu’.

Był bardzo dumny ze swojego narodu, który właśnie odzyskał niepodległość po 123 latach niewoli. Prezentowanie światu polskiej bandery - w wielu miejscach po raz pierwszy - uważał za swoje patriotyczne zadanie.

Podróż nie była łatwa, ale okrążenia świata dokonał. Podczas rejsu musiał przebudowywać lub budować w sumie trzy jachty. Wielokrotnie zmieniał załogi i wytrwale przez siedem lat dążył do celu. Niestety, wybuch 2-iej Wojny Światowej uniemożliwił mu powrót do Ojczyzny, który byłby triumfalny i z pewnością doceniony.

Po wojnie sytuacja się zmieniła. Pomimo zwycięstwa, Polska została pozostawiona przez swoich aliantów po złej stronie Żelaznej Kurtyny. Wagner zdecydował nie wracać do Polski. W przeciwieństwie do swoich rodaków – miał przynajmniej możliwość wyboru. W rezultacie był w PRL-u uznany za wroga ustroju, przemilczany i nieomal całkowicie zapomniany.

Ożenił się z Angielką i spędził resztę swego życia jako emigrant. Dopłynął do zatoki Trellis wraz z żoną na kolejnym swoim jachcie - jolu RUBICON. Po 45-ciu latach w Polsce nastąpiły zmiany, ale stało się to już zbyt późno dla Wagnera. W ostatecznej podróży do Polski wróciły już tylko jego prochy.

Pamięć o nim i jego osiągnięciach również prawie całkowicie zamarła. Zdecydowaliśmy się ją ożywić poprzez ogłoszenie roku 2012 - Rokiem Wagnera. Pierwsze wydarzenie Roku Wagnera odbywa się teraz, tutaj w Trellis Bay. Następne będzie w Polsce, dnia 8-go lipca – aby upamiętnić 80-ta rocznicę wyruszenia na wokółziemski krąg. Później, we wrześniu podkreślimy 100-ną rocznicę urodzin, a także dwudziestą rocznicę jego śmierci.

Dziękuję wam wszystkim za przybycie i za to, że dzielicie z nami uczucia. Szczególnie zaś wyrażam swoją wdzięczność moim współorganizatorom, z którymi pracuję już od ponad roku. Są to polscy żeglarze i ich różne stowarzyszenia. Najważniejsze z nich to:

- Bractwo Wybrzeża czyli Hermandad de la Costa – Polonia reprezentowane przez kolegę Andrzeja Kacałę;
- Karaibska Republika Żeglarska, która jest reprezentowana przez Andrzeja Piotrowskiego;
- PYANA czyli Polski Związek Żeglarski w Ameryce Północnej reprezentowany przez Krzysztofa Kamińskiego oraz
- Yacht Klub Polski reprezentowany przeze mnie osobiście.

Ich bandery właśnie dumnie powiewają pod salingiem polskiego żaglowca szkolnego FRYDERYK CHOPIN.

Powstanie tego pomnika dla Władysława Wagnera daje nam wielką moralną satysfakcję. Mamy też szczerą nadzieję, że nasza tablica przyczyni się do wzrostu liczby Polaków odwiedzających Brytyjskie Wyspy Dziewicze, aby żeglować po tych samych akwenach i miejscach, gdzie Wagner wraz z rodziną spędzili lata i uważali je za swój dom.

Chcemy też wyrazić wdzięczność naszym gospodarzom tutaj na Wyspach za wszelką udzieloną nam pomoc dla uczczenia pamięci Wagnera. Dziękujemy wszystkim!

Na zakończenie, zamykając ceremonię kpt. Knabe wzniósł toast:

ZA TYCH CO NA MORZU I TYCH CO NA WIECZNEJ WACHCIE!

Osobisty list Mabel Wagner do organizatorów i uczestników uroczystości w Bellamy Cay, dnia 21 stycznia 2012 (odczytany w języku angielskim).

Z głębi serca przesyłam moje pozdrowienia dla polskich żeglarzy i całego Narodu Polskiego. Jestem szczerze wzruszona i onieśmielona rozmachem Waszych działań dla uczczenia setnej rocznicy urodzin mego męża Władysława Wagnera oraz celebracją jego pamięci w zatoce Trellis. Jako człowiek dumny z bycia Polakiem czułby się niezmiernie wzruszony tymi objawami waszego zainteresowania, entuzjazmu i szacunku.

Młody polski harcerz, który w roku 1932–gim wyruszył ze swojego ukochanego kraju i żeglował dla jego chwały, stracił możliwość powrotu do ojczyzny przez wybuch 2 Wojny Światowej. Wyobraźcie sobie dzielną Zjawę III unieruchomioną przy południowo-wschodnich brzegach Anglii i czekającą na wiatr, by wypełnił jej żagle. W wyścigu z czasem Zjawa dokończyłaby ostatni odcinek podróży i dowiozła Władysława Wagnera z powrotem do Polski. Ale tak się nie stało. Z rozkazu Brytyjskiej Admiralicji Zjawa została zawrócona do portu i zatrzymana w Anglii. Spróbujcie też sobie wyobrazić uczucia targające sercem żeglarza. Jego ból, rozczarowanie, upokorzenie i niedowierzanie, że jego siedmioletnia wyprawa prezentująca Polską Banderę kończy się w taki sposób…

Zrodziło to nieprzemijający żal i smutek, który prześladował później Wagnera przez całe jego życie. Jego rejs dookoła świata był ciągłym pasmem przeszkód i przeciwności do pokonania. Ale kapitan Wagner – jak go nazywano – był panem samego siebie. Chociaż pod wieloma względami nieśmiały i wrażliwy, był także ambitny, dalekowzroczny, posiadał niespożytą energię i determinację. Miał także, rzadki i niezwykły talent do improwizacji, pozwalający mu doprowadzać do skutku wszystkie jego zamierzenia, nawet w najtrudniejszych warunkach.

Z tymi wszystkimi zdolnościami wydawało się, że nie było dla Niego - czegoś niemożliwego do zrobienia, żadnego problemu nie dającego się rozwiązać. Ten człowiek nigdy się nie poddawał. To było widoczne nie tylko na oceanach, ale również na lądzie, także tutaj w zatoce Trellis. Zaczynał, mając niewielki kapitał, na dziewiczym terenie, na odludnej wyspie, uparcie, krok za krokiem i bez fanfaronady, stworzył mały raj na ziemi. Nie można zapominać też o mieszkańcach wyspy Tortola, którzy przybyli mu z pomocą i dokładając swą pracę stali się częścią tego wyzwania. Jak dobrze pamiętam jego ulubione powiedzenie:

„Nie trzeba nigdy mówić - ja nie mogę tego zrobić...”

Wyniki naszej pracy w zatoce Trellis nie są już dziś w pełni widoczne. Nasz dom zwany „Tamarind House” i stocznia ze slipem dla statków zwana „Marine Railway and Yacht Facilities” zostały z biegiem czasu rozebrane, by ustąpić miejsca lotnisku oraz przedłużeniu pasa startowego – tego pasa który kapitan Wagner wybudował poprzednio.

Nasza decyzja w roku 1958, aby opuścić wyspę była podyktowana szeregiem przyczyn, w tym pogarszającym się zdrowiem. W latach późniejszych, gdy poważny wylew odebrał kapitanowi sprawność fizyczną próbowałam pobudzić go do życia pracą nad angielskim wydaniem jego książki „By the sun and stars” (Podług słońca i gwiazd). W ten sposób Kapitan mógł znów przeżywać swe przygody…

Gdy rak zadał ostatni fatalny cios, odszedł spokojnie zaledwie dwa dni przed swoimi 80-letnimi urodzinami. Z naszymi dziećmi Suzanną i Michaelem, uznaliśmy, że należy mu się od nas specjalne pożegnanie. Wszystkie standardowe urny pogrzebowe, które nam proponowano – były zbyt bezosobowe. Nie pasowały do naszego Kapitana. Zaczęliśmy więc - w jego własnym stylu - improwizować.

Rozwiązaniem okazał się mały podnóżek, który Władek wykonał dla mnie w poprzednich latach. Wykonany z kawałków dobrego tikowego drewna pozostałego z budowy Zjawy III teraz miał posłużyć do wyższych celów. Mój pomysł początkowo zadziwił Suzannę i Michaela. Ale doceniając zawarte w nim uczucia wkrótce wyrazili dla niego pełną aprobatę. Z materiału pochodzącego ze „Zjawy” Michael stworzył piękną, wypolerowaną urnę na prochy swojego ojca. Zdawało się rzeczą słuszną, że Władek ponownie zespoli się ze swoją ukochaną Zjawą III i będąc bezpieczny w jej wnętrzu, razem dokończą ostatni etap podróży. Była to bardzo osobista ostatnia posługa jaką mogliśmy zrobić dla naszego Kapitana. Dało to nam głębokie uczucie ukojenia i satysfakcji. Wiedzieliśmy, że wreszcie na koniec wysyłamy Żeglarza w jego łodzi z powrotem do Ojczyzny.

Władek Wagner był człowiekiem specjalnych zalet i dlatego z wielką serdecznością i uznaniem zwracam się ku tym wszystkim, którzy zadbali o to, by oddać mu hołd. Chociaż Suzanna, Michael i ja nie możemy przybyć na Beef Island, będziemy tam z Wami obecni duchem, by uczestniczyć w uroczystości.

Jestem głęboko przekonana, że gorącym życzeniem mojego męża dla całego Narodu Polskiego byłoby, aby już nigdy złe wichry historii nie wiały przez wasz dzielny kraj. A polskim żeglarzom powiedziałby: „Trzymajcie dobrze kurs i niech pomyślne wiatry wieją wam zawsze z rufy”.

Z wdzięcznością i serdecznymi życzeniami dla was wszystkich

Oddana wam Mabel Wagner
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620