TYP: a1

To nie żart - nadciąga zmiana polskich symboli narodowych

wtorek, 3 lipca 2018
Anna Ciężadło

Większość z Was posiada zapewne w domu polską banderę; niektórzy nawet dostali ją od nas. Jak się okazuje, niedługo może ona stać się obiektem o znaczeniu historycznym, bowiem szykują się zmiany w naszych barwach narodowych.

Jak będą poważne i kogo to wkurzy? Zobaczymy. Ale będzie wesoło.

 

Co z tymi kolorami?

„Czerwień to miłość, biel – serce czyste. Piękne są nasze barwy ojczyste” napisał Cz. Janczarski. Nawet małe dzieci znają ten wiersz, co jednak nie rozwiązuje kwestii naszych barw narodowych, które w rzeczywistości nie są bielą i czerwienią. Na ten temat pisaliśmy zresztą przy okazji rozkminiania kwestii polskiej bandery.

 

Jak zapewne pamiętacie, na naszej fladze wcale nie widnieją biały i czerwony, ale srebrzystobiały i pomidorowy wpadający w cynober. Nastręcza to jednak pewnych trudności; na przykład, chcąc zmotywować do boju naszych wspaniałych piłkarzy, łatwiej jest krzyknąć: „Polskaaaa, biało-czerwoni!”, niż wdawać się w zawiłości kolorystyczne i wołać coś o srebrze oraz cynobrze (który na dodatek nosi ksywkę chińskiej czerwieni). Rzecz jest tym bardziej skomplikowana, że przecież większość kibiców to jednak mężczyźni, a ich zdolność do rozróżniania kolorów jest wręcz legendarna.

 

Żarty żartami, ale sprawa naprawdę jest poważna – dlatego też nasi decydenci postanowili, że czas w końcu usystematyzować polskie barwy narodowe. Czy po zmianach czerwień będzie czerwona, a biel - biała? Zobaczymy.

 

Przestarzały system

Ministerstwo Kultury postanowiło, że nasze barwy oraz godło powinny zostać zdefiniowane w bardziej nowoczesny sposób. Jak to się ma do naszej wielowiekowej tradycji i czy aby przypadkiem nie wejdzie z nią w kolizję? Otóż, niekoniecznie.

 

Zgodnie z tym, co widnieje w polskiej konstytucji, „barwami Rzeczypospolitej Polskiej są kolory biały i czerwony". Wszystko pięknie, ale to, jaki konkretnie ma być odcień bieli i czerwieni, zostało zapisane w tzw. przestrzeni barw CIELUV, czyli w systemie, którego dzisiaj nikt już nie używa. To trochę tak, jakby konstytucja była napisana po staropolsku, mocium panie, i każdy z nas musiałby się domyślać, co też przodek miał na myśli, gdy ją pisał gęsim piórem.

 

A ponieważ system CIELUV dawno wyszedł z użycia, w efekcie różne instytucje (w tym państwowe) stosują różne odcienie barw. Takie, jak im podpowiada rozum, serce i program graficzny. A to nigdy nie jest dobra kombinacja. Zmiany są zatem niezbędne, i co do tego nie ma wątpliwości. Pozostaje natomiast pytanie, kto powinien się zająć tą sprawą?

 

Ministerstwo i inni

Fakt, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowiło ujednolicić kwestię barw narodowych z pewnością zasługuje na pochwałę – podobnie zresztą, jak każda inicjatywa, która ma za zadanie uprościć nam życie. Sęk w tym, że prace trwają już od ponad roku i końca nie widać, a wątpliwości rosną.

 

Głos w tej sprawie zabrały m. in. Komisja Heraldyczna przy MSWiA oraz Polskie Towarzystwo Heraldyczne. Oba te organy domagają się od Ministerstwa jakichś konkretów, aby na odpowiednio wczesnym etapie móc wprowadzić ewentualne korekty.

 

Sytuacja wcale nie jest prosta, bowiem kwestia barw narodowych musi przejść naprawdę długą i poważną drogę. Na razie wiemy, że Ministerstwo złożyło w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wniosek o wpis tego zagadnienia do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Kancelaria musi taki wpis potwierdzić i dopiero wtedy będzie można oficjalnie ruszyć z miejsca – więc do momentu, gdy Ustawa o naszych barwach zostanie oficjalnie znowelizowana, upłynie w Wiśle jeszcze dużo wody.

 

Błędy młodości

Srebrzystobiały i chińska czerwień, w dodatku zapisane w starym systemie, to niejedyny spadek po przodkach. Pomyłek jest więcej, a co ciekawe, z czasem zaczynają one żyć własnym życiem.

 

Na przykład, w ustawie powstałej za czasów PRL-u, polski herb błędnie nazwano godłem. OK, w tamtych realiach może nikt nie zauważył pomyłki – albo nie chciał się zbytnio wychylać ponad kolektyw, żeby przypadkiem nie zostać uznanym za wroga jedynie słusznego systemu. Jednak tego, dlaczego ten błąd powtórzyła kolejna ustawa, i dlaczego w końcu trafił on do obowiązującej konstytucji, nie wiadomo.

 

Teraz istnieje szansa, by wreszcie naprawić takie kwiatki – ale skoro już Ministerstwo bierze pod lupę nasze narodowe symbole, może się okazać, że zmian będzie więcej.

 

Zmiany, zmiany, zmiany...

Co jeszcze wymaga korekty? Na przykład nasz hymn, w którym niektóre zwrotki przebiegają ponoć w niewłaściwej kolejności – a przynajmniej w odwrotnej, niż w rękopisie J. Wybickiego. Zwykle jednak śpiewamy tylko pierwszą z nich, więc większość z nas może nawet nie zauważyć różnicy.

 

Korekty wymaga także godło. Po pierwsze, zgodnie z zasadami heraldyki, godłem jest jedynie wizerunek orła. Sam, bez czerwonej tarczy. Po drugie, nie bez znaczenia jest  obiekt, jaki orzeł ma na głowie. Obecnie jest to korona otwarta, jednak heraldycy twierdzą zgodnie, iż powinna być ona zamknięta. Tak zresztą wyglądała korona na dawnych wizerunkach orła, choćby z czasów Królestwa Polskiego albo Legionów.

 

Kształt korony ma tu fundamentalne znaczenie i stanowi w heraldyce bardzo jasny przekaz; otwarta oznacza bycie zależnym od kogoś większego – cesarza, papieża, czy innego suwerena. Natomiast korona zamknięta od zawsze oznaczała bycie niepodległym. Niestety, jeśli prześledzimy historię korony naszego orła i skorelujemy ją z historią naszego kraju, dojdziemy do wniosku, iż u nas było dokładnie... odwrotnie.

 

Na tym nie koniec – koronę zamkniętą zawsze wieńczy bowiem krzyż. Jeśli umieścimy ją na głowie naszego orła, pójdziemy dokładnie pod prąd obowiązującym w Europie trendom, obrazimy kilku imigrantów, a prawdopodobnie nawet zirytujemy część własnego społeczeństwa. Ale jedynie tę, która w rzeczywistości powinna się... ucieszyć ze zmiany. Paradoksalnie, krzyż na koronie oznacza właśnie niezależność od Kościoła. Jeśli macie wątpliwości, przyjrzyjcie się, co nosi na głowie brytyjska królowa :)

 

Tagi: godło, flaga, bandera
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620