Pradawna maszyna do zabijania |
W początkach grudnia czołówki wszystkich mediów świata krzyczały: „Rekiny atakują w Sharm el-Sheikh!”. „Panika na egipskich plażach!”. „Krwawe żniwo morskich zabójców!”. Opustoszały plaże kurortów nad Morzem Czerwonym.Trójkątna płetwa wynurzająca się niespodziewanie z głębiny i z wielką prędkością uderzająca w pluskającego się radośnie w morzu turystę – to scena znana wszystkim, przynajmniej kilkuset milionom widzów, którzy od 1975 r. obejrzeli „Szczęki” Stevena Spielberga. Niespodziewanie filmowa fikcja stała się tragiczną rzeczywistością w jednym z najpopularniejszych egipskich kurortów.
Pięć ofiar w sześć dniW ciągu tygodnia zdarzyły się trzy ataki na turystów kąpiących się w morzu w pobliżu Sharm El-Sheikh. Skutki były tragiczne. 70-letnia Niemka zginęła – rekin odgryzł jej rękę i nogę; zmarła z upływu krwi. Ofiarą drapieżników padło też czworo turystów z Rosji i Ukrainy. Trojgu Rosjan rekiny odgryzły ręce. Mówi Inna Koval, bezpośredni świadek ataku:
„Od kilku minut pływałam z fajką, podziwiając rafę, gdy to się zdarzyło. To było tylko 100 m ode mnie – tak blisko! Nagle usłyszałam przerażający, bardzo głośny krzyk mężczyzny. Zrozumiałam tylko jedno słowo: Shark! Już wiedziałam, że stało się coś bardzo złego. Zobaczyłam coś, jakby szamotanie w wodzie i płetwę grzbietową rekina wyłaniającą się na sekundę ponad powierzchnię. Wiele osób wciąż było w wodzie. Wszystko wydarzyło się tak nagle. Ludzie ze wszystkich sił starali się uciec jak najdalej możliwie szybko. Momentalnie pojawiła się motorówka, która zaczęła krążyć wokół ofiary i rekina. Nic więcej nie udało mi się zobaczyć. Atak miał miejsce bardzo blisko plaży. Nikt się go nie spodziewał, gdyż woda jest płytka i wszędzie są korale. Wszystko trwało ledwie 7 s, ale to wystarczyło, aby rekin dostał swoją ofiarę.”
Egipskie władze zarządziły zakaz wchodzenia do wody i zorganizowały polowanie na rekina-zabójcę. Bardzo szybko schwytano dwa osobniki. Jeden został rozpoznany jako ten, który poranił Rosjan. Wydaje się, że co najmniej dwóch z pięciu ataków dokonał ten sam rekin. Takie zdarzenia miały już miejsce w przeszłości.
Seryjne atakiRekiny zasadniczo nie lubią jeść ludzi. Nic w tym dziwnego – jesteśmy kościści, mało tłuści (w porównaniu z fokami), mięso ma nieprzyjemnie słodkawy smak (informacja uzyskana od mojego kumpla z Kongo, z kanibalskiego domu). Zwykle atak na człowieka jest przypadkowy – surfer na desce wygląda jak foka, pływak miota się jak ranna ryba itp. Ale od czasu do czasu trafia się rekin, który zasmakuje w ludzinie. Nie dlatego, że jest szczególnie smaczna. Chodzi o to, że porządny kawał – 70, 80 kg mięsa – można dostać bez większego wysiłku. Raz spróbowawszy łatwego łupu, rekin łatwo nie odejdzie. Znane są przypadki seryjnych ataków na ludzi.
Zita Steadman postanowiła wykąpać się w morzu pewnego pięknego styczniowego dnia w Australii. Mimo ostrzeżeń kolegi oddaliła się od grupy. W pewnej chwili zniknęła pod wodą, a na jej miejscu pojawiły się bąble powietrza i woda zaczęła niemal kipieć. Jej przyjaciel Burns złapał wiosło i popłynął w stronę kipieli. Grzmocił wodę wiosłem w nadziei, że odgoni rekina. Burns wrócił do łodzi, łudząc się, że jej kadłubem przegoni napastnika. W pewnej chwili zobaczył włosy Zity. Chwycił je i pociągnął. Zdumiała go lekkość jej ciała; sprawa się wyjaśniła, gdy wyciągnął przyjaciółkę na powierzchnię. Od pasa w dół Zity nie było. Tę część zabrał rekin.
Niedługo później niemal w tym samym miejscu kąpała się 15-letnia Denise Burch. Głębokość wody nie przekraczała 1,5 m. Nagle została złapana za obie nogi. Rekin odgryzł je chirurgicznym cięciem. Denise zmarła z upływu krwi, zanim zdołano ją wyciągnąć na brzeg. Z całą pewnością sprawcą obu ataków był ten sam rekin.
Charles Van Sant rzucił się do chłodnej wody w Beach Haven w New Jersey, aby odsapnąć po długiej podróży koleją. Był świetnym pływakiem i szybkim kraulem oddalił się od brzegu. Jego śladem podążała samotna płetwa rekina. Ludzie na plaży widzieli, co się dzieje i próbowali krzykiem ostrzec pływaka, ale bezskutecznie. W pewnej chwili woda wokół niego zakotłowała się. Ciało pływaka otoczyła czerwona piana. Na ratunek rzucił się były olimpijczyk Alexander Ott. W kilka chwil dopłynął do czerwonej plamy, schwycił Van Santa i poholował go do brzegu. Rekin odpłynął. Niestety Van Sant miał tak rozszarpane nogi, że wkrótce zmarł z upływu krwi.
Pięć dni później Charles Bruder postanowił popływać z sąsiadującej z Beach Haven plaży Springlake. W pewnej chwili zniknął pod wodą. Na pomoc rzucili się ratownicy. Wyciągnęli pływaka na pokład. Miał odgryzione obie nogi. Nie dożył powrotu na ląd.
Rennie Tartan kąpał się w błotnistej wodzie Wyckoff Dock koło Matawan w New Jersey, USA. Nagle poczuł nagły ból w okolicy brzucha, jakby ktoś go potarł gruboziarnistym papierem ściernym. Zrozumiał, że to rekin. Ale nie uwierzono mu. Dzień później 11-letni Lester Stilwel postanowił zaimponować rówieśnikom swoim pływaniem. Chwilę po wejściu do wody zniknął w paszczy wielkiej ryby. Inne dzieci pobiegły do miasteczka, by wszcząć alarm. Odpowiedział natychmiast Stanley Fischer. Postanowił wyciągnąć ciało Lestera z wody. Dwadzieścia sekund po tym, jak zanurkował, woda zabarwiła się na czerwono. Fisher wynurzył się po chwili, trzymając w ręku krwawe strzępy własnej nogi. Jego prawa noga, pozbawiona mięśni od biodra do kolana, trzymała się tylko na kości udowej. Fisher zmarł, zanim przybył lekarz. W czasie gdy Fisher czekał na pomoc, kilometr dalej kilku chłopców kąpało się w morzu. Gdy wreszcie ktoś ich ostrzegł, że w okolicy grasuje krwiożerczy rekin, wszyscy szybko wyszli z wody. Jako ostatni wdrapywał się po drabince Joseph Dunn. Kiedy stał już na szczeblach, poczuł że coś rozszarpuje mu nogę. Trzej inni chłopcy chwycili go, próbując wyrwać z paszczy rekina, który trzymał Josepha na wysokości kolana. W końcu napastnik puścił ofiarę. Joseph Dunn przeżył, jako jedyna z trzech ofiar tej jednej godziny. Niestety trzeba było mu amputować nogę na wysokości kolana.
Dwa dni po tych wydarzeniach Michale Schleisser, z zawodu preparator trofeów myśliwskich, złowił mierzącego 2,6 m rekina. Kiedy rozpruł mu brzuch, znalazł w żołądku ok. 7 kg mięsa i kości, które szybko zidentyfikowano jako ludzkie. Wśród nich były szczątki Charlesa Brudera. Rekin należał do gatunku żarłacz ludojad Carcarhodon carcharias (great white shark). Po tym wydarzeniu ataki natychmiast ustały. Oznacza to, że sprawcą wszystkich pięciu tragedii był ten sam rekin.
Seryjne ataki na ludzi nie są częste. Ale należy przypuszczać, że działa tu mechanizm afrykańskiej sawanny – lwy czy lamparty stają się ludojadami niejako przez przypadek; raz spróbowawszy łatwej zdobyczy (kilkadziesiąt kilogramów żarcia, które słabo ucieka, nie ma pazurów ani zębów do obrony) drapieżnik może uznać, że marny smak posiłku wynagradza łatwość pozyskania zdobyczy.
Ciemna strona raju... |
Dlaczego zaatakowały?W przeciągu sześciu dni pięcioro kąpiących się zostało zaatakowanych przez rekiny. W ciągu poprzednich 10 lat w całym Egipcie wydarzyło się ledwie sześć ataków potwierdzonych przez Global Shark Attack File, archiwum prowadzone przez naukowców dokumentujących incydenty z udziałem rekinów na całym świecie. Uważa się, że za większością napaści na ludzi w egipskich wodach stoi rekin z gatunku żarłacz długopłetwy Carcharhinus Longimanus (oceanic white tip shark). To niebezpieczny dla ludzi rekin, ale bardzo rzadko występuje przy brzegu. Bardziej zdumiewające jest jednak to, że do ataków doszło w takim miejscu – przejrzyste, otoczone rafami koralowymi wody koło Sharm el-Sheikh są bardzo rzadko odwiedzane prze rekiny.
Mówi Sheriff Khairat, miejscowy instruktor nurkowania, prowadzący zwykle 2–3 nurkowania dziennie:
„Ostatniego rekina widziałem może cztery czy pięć miesięcy temu. Spotkanie rekina pod wodą jest dla nas szczęśliwym trafem, gdyż zwierzęta te są tak rzadkie”.
Naukowcy głowią się nad wyjaśnieniem przyczyn ataków. Hipotez jest kilka. Najzabawniejszą postawił w telewizyjnym talk show gubernator prowincji Południowy Synaj Mohammad Abdul Faril Shousha: „Przekonanie, że ataki zaplanował Mosad, by uderzyć w egipski przemysł turystyczny, nie jest wykluczone. Ale trzeba czasu, by je potwierdzić”. Także Mustafa Ismail, nurek pracujący w Sharm el-Sheikh spekulował w telewizji, że izraelskie służby mogły zamontować na ciele ryb odbiorniki GPS, by je sprowadzić w miejsce nawiedzane przez turystów. Te brednie do doprowadziły szału egipskiego biologa morza. Dr Hanafy:
„Smutne, że krajowa telewizja do roli eksperta zaprosiła gościa, którego cała wiedza o rekinach pochodzi z filmu „Szczęki”.
Miejscowi rybacy mają inną teorię. Ich zdaniem w tym roku znacząco zmniejszyły się połowy ryb stanowiących normalne pożywienie rekinów i być może z głodu zaczęły one poszukiwać alternatywnych źródeł pokarmu. Turyści często łamią obowiązujący zakaz karmienia ryb w morzu, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. „Ryby mają w zwyczaju pozostawanie w miejscu, gdzie mogą łatwo pozyskać pożywienie – mówi Khairat. – Jeśli są małe ryby, zjawią się większe, by na nie zapolować. A za nimi jeszcze większe”.
Najbardziej prawdopodobną wydaje się hipoteza „owczej przynęty”. W listopadzie Muzułmanie obchodzili Eid al-Adha (Kurban), Święto Poświęcenia, pamiątkę gotowości Abrahama do poświęcenia swojego syna. W czasie tego święta każda rodzina powinna zarżnąć owcę. W związku ze zwiększonym popytem na owce, na kilka tygodni wcześniej do Egiptu importuje się duże ilości tych zwierząt. Odkryto, że jeden ze statków wyrzucił za burtę do Morza Czerwonego truchła owiec, które padły w czasie transportu. Według władz Południowego Synaju to zwabiło głodne rekiny w tę okolicę. Wystąpiono z oficjalnym oskarżeniem wobec kompanii żeglugowej, będącej armatorem tego statku.
Do Egiptu przyleciała grupa międzynarodowych specjalistów, aby wyjaśnić przyczynę ataków. Jest wśród nich amerykański naukowiec dr Georgie Burgess:
„Nie ma co nadmiernie kombinować w poszukiwaniu odpowiedzi. Rekiny są po prostu dużymi drapieżnikami o małym mózgu. To pływające, czułe na bodźce, maszyny do zabijania. Czasami one robią błędy, czasami my. A czasami nam się zdarza być w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie – albo właściwym, ale dla nich.”.
Rekiny – etologia, występowanie, ochrona aktywna i pasywnaRekiny są fascynującymi stworzeniami. Dla ludzi morza kluczowym jest poznanie ich zwyczajów, zachowań, nauczenie się postępowania w niebezpieczeństwie i unikanie go. O tym będzie traktowała druga część tego artykułu. Poznamy świat rekinów, dowiemy się czy atakują one jachty, poczytamy o najstraszniejszych zdarzeniach z ich udziałem. Odwiedzimy Natal Shark Bard, aby dowiedzieć się, jak się uchronić przed tym pradawnym, doskonałym zabójcą.
Żarłacz długopłetwy Carcharhinus Longimanus (oceanic white tip shark)Grzbiet szaro-brązowy, brzuch biały. Charakterystyczne bardzo duże płetwy brzuszne i długa pierwsza płetwa grzbietowa z białymi końcami. Zęby: 14/14 w każdej połowie szczęki. Występuje na pełnym morzu, w całym pasie klimatu tropikalnego, rzadko przy brzegach. To jeden z trzech najliczniejszych rekinów oceanicznych. Żyje samotnie. Jego pożywienie stanowią ryby oceaniczne, barrakudy, marliny, żółwie, martwe wieloryby. Stanowi prawdziwą plagę dla kutrów rybackich, za którymi podąża, rozrywając sieci i pożerając zdobycz. Atakuje pływaków i statki. Zawsze krąży wokół płetwonurków. Odpowiedzialny za rzeź rozbitków Nova Scotia, która zatonęła u wybrzeży Natalu (Afryka Południowa) w 1942 r.; ocenia się, że nie mniej niż 400 rozbitków zostało zabitych przez rekiny.
Bardzo agresywny. Ofiary mają jednak szansę na ucieczkę, gdyż rekin ten bardzo wolno zbliża się do celu.
Długość maksymalna 4 m. Największy złowiony egzemplarz ważył 170 kg, niemniej osobniki mierzące 4 m mogą dochodzić do ponad pół tony wagi.
Żarłacz ludojad/żarłacz biały Carcharodon carcharias (great white shark/white pointer)Długi stożkowaty nos, duże zęby w kształcie spłaszczonych trójkątów, karbowane i bardzo ostre. Długie nozdrza, duże płetwy brzuszne, brzuch biały. Występuje w strefie przybrzeżnej, w umiarkowanych temperaturach. Preferuje wyspy, zwłaszcza zasiedlone przez płetwonogi. Niezwykle aktywny, silny, w podróży uzyskuje średnią 3,2 węzła. Potrafi gwałtownie przyspieszać i czasem wyskakuje z wody.
Występuje sam lub w parach, grupy nie większe niż 12 osobników. Nigdy nie żyje w koloniach. Prawdziwy „superdrapieżnik”; dzięki swym rozmiarom może zjeść wszystko: inne rekiny, delfiny, żółwie, ssaki, martwe i żywe. Uznawany za najniebezpieczniejszego w wodach umiarkowanych i tropikalnych. Długość maksymalna 8 m. Waga – maksymalnie niemal 3 t.
W najnowszym numerze "Jachtingu": 10. Przez Ocean Południowy - drugi etap Velux 5 Oceans, 14. Historia zrealizowanej pasji Polaka w RPA - Kapitan Roland Kordowski, 20. Morze Tyrreńskie - Żegluga wśród wulkanów, 28. Eksploracja Mikronezji - Akweny, 36. Geronimo obiera kurs na Atlantyk - Akweny, 44. Zadanie nawigacyjne - Rusz głową!, 46. Mariner 24 - udana gra kompromisów, 52. Internet na jachcie - Nawigacja elektroniczna, 58. Złoto dla zuchwałych - Regaty Sydney Hobart, 70. Emiraty w natarciu 125 Majesty Yacht - Prezentacja jachtu motorowego, 76. Świeża bryza - Nowości rynkowe, 77. Ciekawostki ze świata - Need to know, 78. Stworzony dla jednej mocy - Beneteau Monte Carlo 47 Fly, 86. Pozytywne załamanie - Lodołamacze, 91. Luksusowe gadżety, 92. Cypr - po słońce i skarby, 100. O choroba! Czyli tropikalne pamiątki - Poradnik zdrowotny, 106. Rekiny - mity i fakty cz. 2, 112. Instruktor żeglarstwa - Opowiadanie, 116. Gdzie warto być, co warto zobaczyć - Kalendarium imprez, 117. Nowości żaglowe, 118. Recenzje - Nowości wydawnicze, 120. Szpeje, dingsy i przydasie - Deko handlu