Jeśli mówimy o tęczy, zwykle mamy na myśli obiekt posiadający siedem kolorów. Których panowie i tak nie potrafią nazwać; he, he. Dlatego też natura, mając chyba na względzie wieczne babskie kpiny z męskiej niezdolności do rozróżniania barw, postanowiła wyjść facetom naprzeciw i stworzyła... białą tęczę. Może teraz sobie poradzą?
Męska rzecz
Tęcza, nawet ta „normalna”, kolorowa, zawsze wydaje się czymś niezwykłym, i to z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze, cieszy oko i zwykle oznacza poprawę pogody (choćby okresową). Po drugie, jeśli wierzyć legendom, na jej końcu zakopany jest garnek złota. A to, że według naukowców tęcza wcale nie ma końca, to tylko podłe insynuacje, rozsiewane wyłącznie po to, byśmy przestali go (oraz garnka) szukać.
Tęcza biała zdarza się znacznie rzadziej, niż ta kolorowa, co tłumaczy, dlaczego nikt nie sprawdził jeszcze, co znajduje się na jej końcu. Mimo to, nawet sama fotka takiego zjawiska może przynieść nam pewien dochód, bowiem biała tęcza wygląda bardzo efektownie.
Niestety, takie zjawisko nie zdarza się wszędzie, ani tym bardziej nie występuje w każdym okresie. Najczęściej można je zaobserwować jesienią oraz wiosną, i to w raczej mało przyjaznych miejscach. Ostatnio na przykład widziano taką tęczę w listopadzie 2017 roku na Oceanie Arktycznym. Natomiast w Polsce udało się ją kiedyś sfotografować w okolicy Suwałk - czyli, było nie było, w lokalnym biegunie zimna. Cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Ale nie zapominajmy, że biała tęcza przeznaczona jest dla prawdziwych twardzieli, więc być może umiejscowienie jej z dala od ośrodków SPA to zabieg celowy.
Przystanek Alaska
Wspomniane, zaobserwowane w listopadzie zjawisko pojawiło się na niebie w okolicach Prudhoe Bay na Alasce. Żeby mieć pojęcie, jak bardzo zimno mogło tam być, warto uświadomić sobie, gdzie dokładnie leży Prudhoe Bay. Chcąc się tam dostać, trzeba pojechać aż do samego końca najbardziej wysuniętą na północ autostradą Alaski, którą normalnie nikt nie jeździ. OK, nikt, poza zarośniętymi truckersami i innymi świrami, oddelegowanymi do obsługi lokalnego rurociągu.
Autostrada kończy się jednak szesnaście kilometrów od oceanu, więc dalej należy podróżować lokalną drogą i – o dziwo – kursującym tam okazjonalnie autobusem. Można też wsiąść na lodołamacz i podpłynąć od strony zatoki, ale tam będzie jeszcze trochę zimniej. O ile to w ogóle możliwe.
Nawet w takich miejscach białe tęcze zdarzają się niezmiernie rzadko, toteż nic dziwnego, że nawet wytrawni żeglarze widują ją co najwyżej kilka razy w życiu. A niektórzy – ani razu.
Przepis na fogbow
Biała tęcza bywa nazywana z angielska fogbow, co już poniekąd tłumaczy, jakie warunki są konieczne, by mogła zaistnieć. Absolutnie niezbędna jest tutaj gęsta mgła. Drugim, równie istotnym komponentem, jest światło słoneczne, które będzie się przez rzeczoną mgłę przesączało.
Biała tęcza wygląda zjawiskowo: podobnie, jak ta kolorowa, posiada kształt łuku, niekiedy nawet podwójnego; z tym, że jest całkiem biała i właściwie to wygląda, jak... duch tęczy.
Co ciekawe, niekiedy białej tęczy towarzyszy – jako specjalny bonus - widmo Brockenu, i wtedy to dopiero można zobaczyć fajne rzeczy. Oraz dojść do wniosku, że albo przesadziliśmy z używkami, albo Photoshop jest mocno przereklamowany w porównaniu z tym, co oferuje przyroda.
Dlaczego tęcza jest biała?
Jak już wiemy, z litości. A tak serio, wszystkiemu winna jest niezmiernie drobna frakcja, jaką reprezentują kropelki mgły. Właśnie w owych mikroskopijnych rozmiarach tkwi cała tajemnica, ale żeby to wyjaśnić, przypomnijmy sobie, jak powstaje zwykła tęcza. Jak wiemy, do jej wygenerowania niezbędny jest deszcz, albo nawet burza, który już właściwie ustaje, ale jeszcze troszkę siąpi. Krople zawieszonej w powietrzu wilgoci działają jak pryzmaty, rozszczepiając światło na wszystkie kolory tęczy. Dotyczy to jednak stosunkowo dużych kropel deszczu – a te tworzące mgłę są znacznie drobniejsze. Czy to oznacza, że światło... nie rozszczepi się?
Bzdura. Musi się rozszczepić, bo tak działają prawa fizyki. Średnica kropelek jest jednak na tyle mała, że rozdzielone na miniaturowe tęcze światło ulegnie dyfrakcji, czyli, mówiąc prościej, wszystkie kolory znów się nałożą. I dlatego, zamiast tradycyjnej, zobaczymy białą tęczę, co pozwoli uniknąć kłopotliwych pytań o kolory, jakie umiemy w niej dostrzec. Tym bardziej, że zwykle nie umiemy.
No, chyba, że jesteśmy kobietami. Ale w końcu, według wszystkich wielkich religii, to facet został stworzony jako pierwszy. A prototyp z natury posiada pewne braki...
Tagi: tęcza, pogoda, światło, zjawisko