Kto z nas nie marzył o prywatnym zamku nad jeziorem? Wyobrażacie sobie te romantyczne zachody słońca, tę poranną kawusię, sączoną na wieży z widokiem na wodę... No, dobra, bo się za bardzo rozmarzymy.
Faktem jest, że istnieją w Polsce ludzie, którzy postanowili urzeczywistnić tego typu wizje i zbudować sobie wypasiony zamek na brzegu jeziora. Kto bogatemu zabroni? Wygląda na to, że nikt. Nawet wojewoda.
Zgoda na budowę została wydana z naruszeniem prawa #Stobnicahttps://t.co/UavYSvTeIF
— TVP3 Poznań (@TVP3_Poznan) November 30, 2020
O co tu chodzi?
W wielkim skrócie rzecz wygląda następująco: w miejscowości Stobnica powstaje sobie gigantyczna budowla (jeśli zostanie ukończona, będzie jedną z największych na świecie), znana nieoficjalnie jako zamek.
Budowa prowadzona jest na terenie Puszczy Noteckiej, a w dodatku na obszarze Natura 2000. Obiekt będzie naprawdę okazały – ma mieć 14 pięter i całkiem sporą wieżę. Inwestor, poznańska spółka D.J.T. na początku deklarowała, że będzie to hotel. We wniosku z 2009 roku dot. sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, budynek został bowiem określony jako "kompleks wypoczynkowy". Potem jednak spółka zmieniła zdanie i postanowiła, że zamek będzie jednak obiektem mieszkalnym. Zmian jest zresztą więcej – dotyczą one nie tylko funkcji budynku, ale też jego wielkości, konieczności zasypania w trakcie budowy kanału, będącego własnością Skarbu Państwa, itd., itp.
Oj tam, oj tam
Ciekawostką jest, że inwestor zapewniał władze gminy, iż „zagospodarowanie terenu nastąpi z zachowaniem walorów środowiska przyrodniczego”. A władze... uwierzyły. Jak to pogodzić z usytuowanym na samym brzegu, czternastopiętrowym molochem o powierzchni 2,5 hektara? Potrzeba naprawdę dużo wyobraźni i maksimum dobrej woli.
O nietypowej budowli zrobiło się głośno 2 lata temu. Okazało się wówczas, że inwestor nie tylko mocno nadużył zaufania władz gminy, ale też zasypał Kanał Kończak, tym samym bezprawnie zajmując działkę należącą do Wód Polskich.
W efekcie tych wszystkich nieścisłości Ministerstwo Środowiska skierowało sprawę do prokuratury, a ponadto minister środowiska nakazał Generalnemu Dyrektorowi Ochrony Środowiska wszczęcie pilnej kontroli procesu wydania zezwoleń na budowę „zamku”. Sprawą zajęło się też CBA.
Co było dalej?
Postępowanie prokuratora częściowo potwierdziło zarzuty. Okazuje się, że starosta obornicki naruszył prawo, wydając decyzję na budowę, pomimo iż inwestor nie przedłożył stosownych dokumentów.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu i RDOŚ w Poznaniu wyraziły w związku z tym sprzeciw wobec tej inwestycji. W lipcu bieżącego roku postawiono zarzuty siedmiu osobom. Byli wśród nich zarówno urzędnicy, jak i przedstawiciele inwestora. Zdaniem prokuratury, doszło tu do szeregu nieprawidłowości; pozwolenie na budowę wydano mimo niezgodności projektu z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego oraz przepisami techniczno-budowlanymi, a inwestor nie posiadał wymaganych prawem budowlanym opinii, uzgodnień oraz pozwoleń.
W związku z tym, jak poinformował prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej: "Prokurator Okręgowy złożył sprzeciw do wojewody wielkopolskiego od ostatecznej decyzji starosty obornickiego o pozwoleniu na budowę, z uwagi na to, że została ona wydana z rażącym naruszeniem prawa".
No i w związku z tym...
W zaistniałej sytuacji wojewoda wielkopolski przeprowadził postępowanie administracyjne dotyczące wydania zgody na budowę i... Wstrzymał ją? Nic z tych rzeczy.
Jak informuje Tomasz Stube z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego: „Okoliczności te nie pozwalają na stwierdzenie nieważności i wstrzymanie decyzji starosty obornickiego”.
Innymi słowy, mimo ewidentnych braków w dokumentacji, a także wbrew zdrowemu rozsądkowi, dobremu gustowi i wątpliwościom prokuratora – zamek jednak powstanie. Legalnie. Jak to skomentować? Macie jakiś pomysł?
Tagi: Stobnica, zamek, samowola, CBA, jezioro