TYP: a1

Recenzja: czego się dowiecie z "Super-nawigatorów"?

środa, 17 lutego 2021
Anna Ciężadło

Znacie się na nawigacji? Czy aby na pewno? Jesteście w tym lepsi, niż meduza? Albo gołąb? Albo... żuk gnojowy, który okazuje się być wysokiej klasy specjalistą w dziedzinie astronawigacji? Otóż to.

Jedną z najciekawszych pozycji, jakie możemy znaleźć obecnie w księgarniach, stanowi książka Davida Barrie pt. „Super-nawigatorzy. Jak zwierzęta odnajdują drogę”. Uświadamia nam, jak wielką tajemnicą jest otaczający nas świat – i my sami. A fakt, że odcięliśmy się od niego nauką i elektroniką, przez co patrzymy nań z lekką wyższością, wcale nas nie usprawiedliwia.

Ta książka sprawi, że spojrzymy zupełnie inaczej na otaczające nas zwierzęta i ich „supermoce”. Poznamy przy tym nie tylko takich zwierzęcych celebrytów, jak motyl monarcha, wieloryb, czy gęś wędrowna, ale też znacznie mniej okazałe zwierzaki, jak np. muszki owocówki. Tak, te same, które mając do dyspozycji cały wielki świat, uparcie latają nam przed oczami. Po przeczytaniu książki pana Barrie dochodzę do wniosku, że małe skubańce robią to naumyślnie – są bowiem świetnymi nawigatorami i zataczanie kółek przed ludzkim nosem jest im naprawdę zbyteczne.

Człowiek, który mieni się cywilizowanym, na co dzień woli polegać na wskazaniach GPS. Jeśli jest zapalonym żeglarzem albo skautem, może czasem kierować się kompasem lub innymi wskazówkami. Ale rzadko opera się na własnych czujnikach – i bynajmniej nie dlatego, że ich nie posiada. Przeciwnie: z „Super-nawigatorów” dowiecie się, że nadal mamy wszystkie podzespoły niezbędne nam do skutecznej nawigacji: słuch, węch i tak dalej. Po prostu „zaślepieni widzeniem”, jak to ujęto, nie mamy o tym pojęcia.

Z książki dowiemy się też, że istnieją plemiona, które z powodu niedostępności GPS-u, a nawet drukowanych map, świetnie radzą sobie bez takich wynalazków. Nie tylko potrafią zawsze wskazać północ, ale też skutecznie nawigują i nigdy się nie gubią nawet w monotonnym krajobrazie, całkowicie pozbawionym punktów odniesienia. Jak to robią? Przeczytajcie, to się dowiecie.

Na szczęście nie wszystko stracone – my, ludzie „cywilizowani”, możemy się takiej nawigacji nauczyć. I piszę to jako osoba, która potrafi zagubić się w rodzinnym mieście tylko dlatego, że wyszła z galerii handlowej innymi drzwiami niż zwykle.

„Super-nawigatorzy” to propozycja dla ludzi, którzy nie boją się opuścić własnej strefy komfortu i wywrócić światopoglądu do góry nogami. Chcą wiedzieć więcej – na przykład to, w jaki sposób tak małe i delikatne zwierzęta jak motyle, potrafią przemierzać tysiące kilometrów w ekstremalnych warunkach i trafić do celu z dokładnością kilku metrów. Przecież ich mózgi mają wielkość ziarenka ryżu – jak to możliwe, że pomieszczą nawigację zliczeniową, kompas słoneczny, a może i inne podzespoły?

Jasne, możemy to wszystko ubrać w słowo „instynkt”. Opisane w książce eksperymenty, jakie prowadzili różni mniej lub bardziej szaleni naukowcy na przestrzeni dziesięcioleci, pozwalają jednak wątpić, żeby to słowo-wytrych stanowiło wystarczające rozwiązanie wszystkich nawigacyjnych zagadek.

Czego brakuje w tej książce? Chyba tylko... obrazków. Ale może to dobrze, bo dzięki temu włączamy kolejny zmysł, który beztrosko porzuciliśmy w dzieciństwie: wyobraźnię. Jedno jest pewne - jeśli sięgniecie po „Super-nawigatorów”, nic nie będzie już takie samo, jak przedtem. To trochę tak, jak w Matrix – weźcie czerwoną pigułkę i nagle okaże się, że wszędzie są znaki.

Tagi: recenzja, książka, nawigacja, David Barrie, Super-nawigatorzy
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 21 listopada

Do wybrzeży na północ od Wirginii, pierwszej angielskiej kolonii w Ameryce, na statku "Mayflower" przybyło 102 osadników. Założyli miasto w Plymouth, od nazwy portu, z którego wypłynęli we wrześniu; tak narodziła się Nowa Anglia.
sobota, 21 listopada 1620