Kilka dni temu informowaliśmy o ludziach, którzy swoją niefrasobliwością doprowadzili do spalenia ogromnej połaci piniowego lasu na Hydrze. Incydent odbił się szerokim echem w całej Grecji, tym bardziej że od kilku tygodni cały kraj zmaga się z suszą i wywołanymi nią pożarami. Można więc było się spodziewać, że odpalenie sztucznych ogni w sąsiedztwie lasu będzie kiepskim pomysłem. Jak kiepskim? Kto zawinił? I kto poniesie za to odpowiedzialność?
Bananowa młodzież? Nie tylko
Bezpośrednio po incydencie prokuratura wystąpiła o zajęcie jachtu, z którego wystrzelono fajerwerki. Była to jednak jednostka czarterowana – a to oznacza, że ludzie, którzy nią płynęli, niekoniecznie musieli przejąć się takim posunięciem. Początkowo nie ujawniano też ich narodowości. Dzisiaj po kilku dniach, znamy już więcej szczegółów tej sprawy.
Przede wszystkim wiadomo, że jacht wyczarterowali obywatele Kazachstanu. Niektóre media używają wprost określenia "oligarchowie", jednak na razie trudno dociec, jak dalece jest ono trafne. Wiemy, że wśród pasażerów było osiem osób pełnoletnich i dwójka nastolatków. Młodzież uniknęła odpowiedzialności karnej, jednak dorosłym grecka prokuratura postawiła zarzuty udziału w podpaleniu.
Co z załogą?
Jak informuje agencja Reutera, na obecną chwilę nie ma dowodów, które bezpośrednio wiązałyby kapitana czy załogę jachtu z podpaleniem. Faktem jest, że to właśnie kapitan jako pierwszy poinformował służby o wywołanym fajerwerkami pożarze.
Wiadomo, że cała załoga jachtu została przesłuchana – i nikt nie przyznał się do winy. Większość załogantów po przesłuchaniu zwolniono za kaucją, natomiast kapitan i pierwszy oficer zostali zatrzymani. Reszta załogi ma zakaz opuszczania kraju i jest zobowiązana do comiesięcznego meldowania się na komisariacie policji.
Co ciekawe, kapitan – mimo iż sam powiadomił służby na Hydrze o zaistnieniu pożaru – twierdzi, że z pokładu jego jachtu nie wystrzelono żadnych fajerwerków. Na dodatek – jak informuje portal Euronews - inspekcja przeprowadzona tuż po incydencie przez Straż Przybrzeżną potwierdziła, że flary jednostki nie zostały naruszone. Jest to o tyle dziwne, że świadkowie twierdzą, iż widzieli, jak z pokładu tego konkretnego jachtu wystrzeliwane są w stronę wyspy fajerwerki. Kto ma rację?
Co z czarterującymi?
No i tutaj robi się naprawdę ciekawie. Dwa dni po pożarze w mediach pojawiły się doniesienia o przesłuchaniach, na których rzekomo miała się stawić zarówno załoga, jak i osoby czarterujące jacht. Wygląda jednak na to, że obywateli Kazachstanu... w ogóle nie przesłuchano.
Dlaczego? Cóż – każdy, kto miał przyjemność żeglować po greckich wodach, wie, jaka jest specyfika tego kraju. Tam nikt się nie śpieszy. Luz. Maniana. Słoneczko. Nic zatem dziwnego, że potencjalni sprawcy (w końcu nic im jeszcze nie udowodniono, więc być może są całkowicie niewinni) wrócili do domu, zanim prokuratura zdołała z nimi porozmawiać. Trudno ich za to winić - dlaczego mieliby na własny koszt pozostawać w Grecji, czekając, aż ktoś oficjalnie postawi im zarzuty i znajdzie czas, by ich przesłuchać?
Strona grecka zwróciła się więc do władz Kazachstanu z oficjalną prośbą o pomoc w tej sprawie. Jednocześnie prokuratura wszczęła kolejne dochodzenie, mające wyjaśnić, jak to możliwe, że podejrzani o wywołanie pożaru Kazachowie tak po prostu opuścili Grecję.
Tagi: Hydra, Grecja, pożar, fajerwerki#Hydra fire: Greeks charge with arson 8 Kazakhs incl. powerful oligarch - Too bad they all left GR last Saturday morning (????) #Greecehttps://t.co/DLxa9ePxrm
— Keep Talking Greece (@keeptalkingGR) June 27, 2024