Pierwszy od ponad 40 lat statek wycieczkowy z USA dopłynął na Kubę
Wiozący 700 pasażerów statek „Adonia” wypłynął z Miami na Florydzie i przybił do portu w Hawanie. To wydarzenie obserwowały setki osób, dla których to historyczna chwila – ostatni rejs ze Stanów Zjednoczonych na Kubę miał miejsce w latach 70. kiedy prezydent Carter zniósł restrykcje w podróżowaniu na wyspę. Potem zostały one jednak przywrócone.
Fot. Carnival Corporation |
Pasażerowi rejsu zostaną na Kubie tydzień. Armator, firma Fathom zapowiada, że na Kubę odbywać się będą regularne rejsy, dwa razy w miesiącu.
Z organizacją rejsu związane były spore trudności. Jak podaje agencja AFP „Władze w Hawanie do ostatniego tygodnia zwlekały ze zniesieniem swoich restrykcji uniemożliwiających Kubańczykom podróżowanie drogą morską do i ze Stanów Zjednoczonych. Początkowo Carnival (grupa, do której należy Fathom – przyp. TS) podjął nawet decyzję o nierejestrowaniu na rejs obywateli USA, którzy wywodzą się z Kuby. Wywołało to falę oburzenia i krytykę ze strony Białego Domu". Ostatecznie, po uchyleniu restrykcji nie ma już żadnych ograniczeń, aby wykupić wycieczkę na Kubę. Kosztuje ona 1800 dolarów przy korzystaniu z jednoosobowej kabiny lub 7000 dolarów za apartament.
Według komentatorów, z rejsów korzystać będą przede wszystkim przedstawiciele społeczności kubańskiej. W Stanach Zjednoczonych żyje do 2 mln osób o kubańskich korzeniach.
Uruchomienie stałego połączenia morskiego pomiędzy oboma krajami stało się możliwe po historycznej wizycie prezydenta USA Baracka Obamy na Kubie, która miała miejsce w dniach 21-22 marca. Wcześniej USA złagodziły szereg restrykcji nałożonych na Kubę po 1961 roku. Wznowiono np. regularne połączenia lotnicze i zniesiono część zakazów dotyczących handlu, biznesu oraz podróży na Kubę dla osób odwiedzających rodziny, dziennikarzy, sportowców i ludzi kultury.
Tagi:
Kuba,
wycieczkowiec,
restrykcje,
rejs