Wygląda na to, że „Kapitan Głowacki”, najmniejszy polski żaglowiec rejowy zamiast trafić do muzeum jednak wróci na morze! Jacht kupiła warszawska firma, która zamierza go wyremontować.
A wydawało się, że sprawa jest przesądzona. „Głowacki” po wielu latach pływania rekreacyjnego i edukacyjnego miał trafić do muzeum – jego stan, wymagający kapitalnego i kosztownego (wycenianego nawet na 2,5 mln zł) remontu nie pozostawiał nadziei, że znajdzie się chętny na przywrócenie żaglowca morzu. Jeszcze na początku tego roku Polski Związek Żeglarski, który jest większościowym właścicielem jachtu (30 procent należy do Zachodniopomorskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego) porozumiał się ze Starostwem Powiatowym w Kołobrzegui „ Głowacki” miał trafić do kołobrzeskiego Muzeum Oręża Polskiego. Tam miano go wyciągnąć na ląd i jednostka miała stać się eksponatem w skansenie morskim.
Plany pokrzyżowała pandemia, ale PZŻ dalej chciał się pozbyć żaglowca – 23 kwietnia ogłoszono więc konkurs ofert, choć nikt nie liczył się z tym, że wpłynie jakakolwiek oferta kupna. Jednak stało się coś, co może zakrawać na cud – ofertę złożył Piotr Kulczycki, właściciel brygu Fryderyk Chopin i prezes spółki 3Oceans. W postępowaniu konkursowym zadeklarował on gruntowne wyremontowanie jachtu przy zachowaniu walorów technicznych i historycznych żaglowca. Koncepcja wykorzystania jachtu zakłada prowadzenie działalności w zakresie morskiego wychowania młodzieży w różnych jego formach, w tym oceanicznych rejsów typu „szkoła pod żaglami” przy wykorzystaniu licznej i kompetentnej kadry żeglarskiej i wychowawczo-dydaktycznej. Czyli jacht nie dość, że trafiłby na morze, to jeszcze kontynuując pożyteczną działalność!
Nic dziwnego, że komisja konkursowa zarekomendowała Zarządowi PZŻ i Zarządowi Zachodniopomorskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego sprzedaż jachtu firmie 3Oceans Sp. z o.o. Kwota transakcji wyniosła 150 tysięcy złotych i dzisiaj została sfinalizowana.